Na warszawskim lotnisku Lewandowskim towarzyszyła niania. Robert nie chciał się przemęczać przed obroną magisterki?
Ostatnie tygodnie położyły się cieniem na nieskazitelnym dotąd wizerunku Anny i Roberta Lewandowskich. Niesławne nagranie "Lewej" z doczepionym brzuchem i pupą zaowocowało medialną przepychanką z aktywistką, piłkarz musiał za to zmierzyć się z oskarżeniami byłego menedżera o malwersacje finansowe.
Lewandowscy starali się jednak nie przejmować kolejnymi doniesieniami tabloidów i skupić się na życiu rodzinnym. Niedawno małżonkowie mieli także poważne powody do świętowania - Robertotrzymał nagrodę Najlepszego Piłkarza UEFA, w ostatnią niedzielę zdobył aż 4 gole w meczu z Herthą Berlin, a zaledwie dzień później obronił pracę magisterską.
Jeszcze zanim piłkarz zdobył tytuł magistra paparazzi udało się przyłapać go tuż po przylocie do Polski. Na warszawskim lotnisku towarzyszyła mu rzecz jasna żona Ania. Na tę okazję celebrytka postawiła na najnowszy krzyk mody - botki z czerwoną podeszwą Bottega Veneta za 4 750 złotych. Podczas gdy Robert zajmował się pakowaniem bagaży do samochodu, trenerka uważnie pilnowała dwójki ich pociech - małej Laury smacznie drzemiącej w niesionym przez mamę nosidle oraz Klary grzecznie maszerującej tuż za rodzicami.
Zobaczcie, jak Lewandowscy pod osłoną nocy przybywają do Polski.
Lewandowscy przylecieli do Polski w niedzielny wieczór, tuż po meczu Bayernu z Herthą Berlin. Następnego dnia Robert zdobył natomiast tytuł magistra
Podczas gdy Lewandowski zadbał o rodzinne bagaże, jego żona zajmowała się dwójką ich pociech.
Trenerka niestrudzenie niosła małą Laurę drzemiącą w nosidełku. Samodzielna Klara posłusznie maszerowała natomiast za sławnymi rodzicami.
Po strzeleniu czterech goli w niedzielnym meczu, mimo późnej pory Lewandowski wręcz tryskał dobrym humorem. Już przeczuwał również sukces podczas obrony magisterki?