Celebrytki prezentują swoje naturalne oblicze po aferze z Kaczorowską: Żmuda-Trzebiatowska, Wendzikowska, Żebrowska... (ZDJĘCIA)
Coraz więcej prominentek decyduje się zabrać głos w sprawie promowania "mody na brzydotę" w social mediach, apelując o samoakceptację. Kilka z nich opowiedziało się po stronie Agnieszki Kaczorowskiej.
Od niedzieli słynny już post Agnieszki Kaczorowskiej jest na ustach wszystkich. "Osobliwe" przemyślenia Bożenki z Klanu o promowaniu w "mody na brzydotę" wywołały w internecie dyskusję o szkodliwości kreowania przez celebrytki "idealnej siebie" w mediach społecznościowych, co w efekcie przynosi opłakane skutki dla samooceny, głównie w przypadku tych młodszych internautek.
Coraz więcej prominentek decyduje się na publiczne zabranie głosu w kontrowersyjnym temacie, publikując przy tym swoje "brzydkie" zdjęcia na Instagram. Do tej pory swoją opinią podzieliły się między innymi Karolina Korwin Piotrowska, Maffashion i Kaja Paschalska, a także cała rzesza rodzimych influencerek.
Z biegiem czasu do ogólnopolskiej dyskusji dołącza coraz więcej znanych nazwisk. Swoimi odczuciami w temacie "szkodliwej ciałopozytywności" podzieliły się teraz Marta Żmuda-Trzebiatowska, Aleksandra Szwed czy Julia Wróblewska, opowiadając się po stronie promowania "naturalności" przy pomocy "zwyczajnych" fotek. Na obronę Kaczorowskiej zdecydowały się z kolei Anna Wendzikowska i Monika Mrozowska, które uznały, że burza wokół "apelu" Kaczorowskiej jest grubą przesadą.
A Wy jakie macie zdanie na ten temat?
"Cześć! Z tej strony "brzydka ja" tuż po wygrzebaniu się z ciepłego łóżka. Nie było człowieka na insta przez weekend i tyle mnie ominęło" - napisała Mrozowska. "Szczerze w ogóle nie żałuję, bo tego, co się działo "na żywo" nie wygeneruje żaden filtr, czy apka. Ale... dziś rano już sobie trochę poskrolowałam i... wniosek mam jeden: można być "brzydkim" zewnętrznie, można być brzydalem w środku. I tak jak kumam nurt #bodypositive choć czasami mam wrażenie, że jest wrzucany z niechlujstwem do jednego wora, to "mindnegative" nie przemawia do mnie wcale.... a odnoszę wrażenie, że wytykając w niewybrednych komentarzach komuś nietakt, bo rzekomo opowiedział się za kultem ciała... też wcale tacy piękni "w środku" nie jesteśmy. Co to za pokrętna logika? Ty mi NIE możesz powiedzieć, że nie podoba ci się moja obrzygana koszulka, ale ja mogę cię nazwać "tępą dzidą". W tym całym nazewnictwie za chwilę sami się pogubimy... Body positive to też pułapka, bo tak czy siak znowu mówimy o BODY. A tymczasem... pokaż kotku, co masz w środku."
"Dobra, to moje pierwsze zdjęcie w bikini na IG. Zdjęcie, którego jeszcze kilka dni temu bym tu nie pokazała. Długo się zastanawiałam, czy je wrzucać i czy brać udział w tej dyskusji, ale temat jest i to w dodatku dla mnie ważny!" - zaczęła aktorka. "Chcę powiedzieć, że na co dzień wiodę sobie w miarę normalne życie. Nie omijają mnie choroby, śmierci, trudne sytuacje, deszcze i burze. Reasumując, jestem zwykłym człowiekiem uprawiającym czasem niezwykły zawód. Moje ciało też jest zwykłe, normalne, mam znamiona, rozstępy, blizny, przebarwienia, a ja sama też bywam często zmęczona, styrana, szara, zwykła, NORMALNA. Słuchajcie, też mam dość bycia najlepszą wersją siebie w każdej z moich życiowych ról! Wyleczyłam się już z tego. Dawno nie biorę udziału w tym wyścigu. Wiele szkody mi to wyrządziło, wiele szkody robi to innym kobietom i nie jest to dobry przykład dla nastolatek. Sama mam córkę i aż drżę co to będzie, kiedy wejdzie w magiczny wiek dojrzewania. Dziewczynki nie mają teraz lekko. Nie dokładajmy im. Czy kiedyś miały? I tak, też byłam kiedyś tą nastolatką, która się garbiła czy chowała pryszcza pod grzywką. Kobietki TULĘ!"
"Aga, uwielbiam Cię. Ale próbowanie być "najlepszą wersją mnie" mnie zniszczyło - skomentowała w Wróblewska pod słynnym już postem Kaczorowskiej. "Od dziecka musiałam być taka i taka i taka. Uśmiechnięta, ładna, schludna, bez wad. Tak można jakiś czas, ale to wykańcza i na pewno nie jest szczęściem. Teraz jest moda na prawdę, nie na brzydotę. I dzięki temu sama stałam się prawdziwa i nie jestem kalką idealności, jak wiele osób w naszej branży. Schludność i zadbanie jest ważne, ale brzydota jest subiektywna i nie można nazywać kogoś brzydkim bo nie poświęca swojego szczęścia by dorównać paniom/panom z okładek gazet (…). Gdy widziałam jak piękne są inne kobiety z branży, czułam się przy nich właśnie brzydka. Bo nie mam idealnych kształtów (…). . Brak tej „mody na brzydotę”, a tak naprawdę prawdy, powoduje problemy psychiczne i to spore."
"Oceny są złe. Uwierzcie mi, ja to już wiem od jakiegoś czasu. Dziewczyny! Po swojemu atrakcyjne i po swojemu prawdziwe. Trwa między Wami wojna, w której nie ma wygranych. De gustibus.. Każdy z nas ma prawo żyć zgodnie ze swoją estetyką. Każdy ma swoją filozofię piękna i powinien móc żyć zgodnie z nią, bez narzucania jej tym, którzy myślą inaczej. Zgodzimy się? Piękno ma różne oblicza, z mojej perspektywy patrząc, można je odnaleźć w każdym człowieku. Natomiast niepiękna jest atmosfera wokół tego, co uważamy za aktualnie wartościowe i godne naśladowania. Awantura wokół deklaracji Agnieszki Kaczorowskiej dowodzi, że podzielić może nas wszystko i w tym temacie chyba nikt nikogo nie przekona.. Odpuśćcie, dajcie żyć. Bądźcie sobą, ale weźcie głęboki oddech zamiast skakać sobie do gardeł, ze sztandarem wychowywania następnych pokoleń" - zaapelowała dziennikarka.
"Noł filter, noł mejkap, noł kompleks. Brakuje tylko NOŁ IKOŁS!" - napisała Mery Spolsky.
"Zmęczona, niezadbana i brzydka... za to naprawdę szczęśliwa. Zwłaszcza "w swoim błotku"" - żartowała Szwed.
"Bez makijażu, bez filtra, z nieuczesanymi włosami, chwilę po wstaniu z łóżka wyglądam tak... - zaczęła Wendzikowska. Lubię siebie, choć dojście do tego punktu zajęło mi prawie 40 lat. Długo czułam się wieloaspektowo "not good enough". W pewnym momencie dotarło do mnie, że jak nie pokocham siebie, to nikogo innego nigdy nie będę w stanie kochać tak naprawdę... i wtedy zaczęła się moja praca. Praca nad sobą - trudna, długa i żmudna, ale jakże cenna. Nie ma innej drogi. (...) Nie czuję się brzydka, bo dla mnie to słowo w ogóle nie odnosi się do tego, co zewnętrzne. Brzydkie jest zło, a brzydkim ten, kto świadomie krzywdzi innych. Nic, co jest prawdziwe i ma w sobie czystą energię, nie może być brzydkie... to teraz dwa słowa o poście Agnieszki Kaczorowskiej, bo jak się pewnie domyślacie, od niego i komentarzy z nim związanych zaczęły się moje przemyślenia. Nie rozumiem siły oburzenia, bo w sumie każdy może mieć swoją opinię, a jeśli kogoś jedna opinia tak mocno porusza, to warto zwrócić się do środka i zastanowić dlaczego, bo to zwykle jest cenna informacja o sobie samym i warto się nad nią pochylić. Nie zgadzam się z Agnieszką, bo jak już wspomniałam wcześniej, dla mnie "brzydota" ma jeden wymiar i nie jest on zewnętrzny. Wierzę jednak w ideę "lepszej wersji siebie", w aspekcie niezwiązanym z wylewaniem siódmych potów na siłowni, makijażem w stylu glamour, doczepami czy sztucznymi rzęsami (choć zasadniczo nic do tych rzeczy nie mam). Uważam, że każdy z nas pojawił się na tym świecie, żeby się rozwijać, coś zrozumieć, do czegoś dojść i być lepszym człowiekiem każdego dnia. Ale!!! Rozwój zaczyna się od akceptacji tego, kim się jest tu i teraz. Ze wszystkimi wadami, z całą ciemną stroną. Wtedy można pewnie zmierzać z mroku do światła z czułością dla siebie... moja zasada: jak nie jesteś w prawdzie, to jesteś w d*pie."
"Poniedziałkowe błotko" - skomentowała swój post Żebrowska.