Doda twierdziła, że Rozenek podrobiła dowód i ZABRONIŁA RADKOWI się z nią witać: "Strach Gosi urósł...". Pamiętacie wszystkie ich złośliwości?
Doda i Małgorzata Rozenek zdecydowanie nie pałają do siebie sympatią. Piosenkarka ma mnóstwo zastrzeżeń do swej następczyni u boku Radosława Majdana, przypisując jej m.in. ogromny wpływ na osłabienie relacji z byłym mężem. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Powodów do drwin i zdenerwowania było znacznie więcej.
Dodę i Małgorzatę Rozenek z pozoru łączy niewiele. Obie wykonują zupełnie inne profesje, mają odmienne podejście w kwestiach rodzinnych, nie posiadają też wspólnego grona znajomych. Jeśli jednak dotychczas uważaliście, że ich jedynym wspólnym mianownikiem jest Radosław Majdan, którego obie panie miały okazję blisko poznać na różnych etapach życia, czujemy się zobowiązani wyprowadzić was z błędu.
Była wokalistka grupy Virgin od samego początku dokładnie przyglądała się relacji swojego byłego ukochanego z gwiazdą TVN. Na przestrzeni lat drwiła publicznie z jej roku urodzenia, wyborów stylizacyjnych, a nawet ze sztywnych reguł, które według niej narzuciła "Pysiuli" w celu wykreowania wizerunku statecznego męża i ojca.
Z roku na rok lista zagorzałych przeciwniczek Dody kurczy się. Mimo tego, że nigdy nie prowadziła otwartej wojny z Małgorzatą Rozenek, wyraźnie widać, że nie jest im po drodze. Niewiele wskazuje na ich rychłe pojednanie, choć cuda podobno się zdarzają...
Pamiętacie wszystkie zaczepki, publiczne dyskusje i słynne sentencje Rabczewskiej? Jeśli umknęła wam któraś ze złotych myśli piosenkarki, z pomocą przychodzi nowo otwarta kopalnia cytatów. Życzymy wybornej zabawy!
Historia znajomości Małgoni i Pysiuli sięga 2013 r. Pochodzący z dwóch różnych światów celebryci wymienili się numerami telefonów na premierze filmu "Mój biegun". Media dość ostrożnie przyglądały się rozwojowi ich relacji, określanej wówczas jako przyjacielska. Doda jednak już wtedy wyczuwała, co się święci. Zapytana o nową znajomą swojego byłego męża, nie powstrzymała się od kąśliwego komentarza.
Są rówieśnikami, więc na pewno się dogadują - powiedziała w rozmowie z portalem AfterParty.
Piosenkarka nawiązała w ten sposób do licznych domniemywań na temat metryki "Perfekcyjnej Pani Domu". We wspomnianym roku przedstawiała się jako 35-latka, mimo tego, że Radosław miał wówczas 41 lat. Kilkanaście miesięcy później, przy okazji swoich urodzin obchodzonych wspólnie z redakcją Radia Kolor, raz jeszcze odniosła się do spornej kwestii wieku Małgorzaty Rozenek.
Akceptuję ten swój wiek, nie jaram się nim bardzo i nie szczycę tym, że mam 31 lat. Czuję się na dużo mniej i chyba opłacę sobie podrobienie dowodu osobistego jak Rozenek.
Kiedy już główni zainteresowani potwierdzili łączące ich uczucie, wielu obserwatorów świata znanych i lubianych spostrzegło, że Rozenek dokonała rewolucji w swojej garderobie. U boku przyszłego męża zaczęła pokazywać się w bardziej drapieżnej odsłonie, stawiając coraz częściej na głębokie dekolty i wysokie obcasy. Spostrzegli to również dziennikarze Plejady, którzy podczas spotkania z Dodą, zapytali się, czy nie przeszkadza jej to, że Małgorzata inspiruje się jej stylem.
Nie, ja mam dużo fanek - powiedziała ponad 10 lat temu wyraźnie zadowolona z siebie gwiazda estrady.
Na przełomie lata i jesieni 2016 r. prasa kolorowa rozpisywała się na wszelkie możliwe sposoby o ceremonii zaślubin Małgorzaty Rozenek i Radosława Majdana. Wydarzenie nazywane niekiedy "ślubem dekady" w dużej mierze skupiło się wokół stylizacji gwiazdy TVN. Tego wyjątkowego wieczoru zaprezentowała na sobie aż 3 różne kreacje zaprojektowane przez Ewę Minge. Sakramentalne "tak" wypowiedziała w długiej srebrzystej sukni o kroju syreny.
Doda dość prowokacyjnie została poproszona o ocenę "looku" świeżo upieczonej wówczas panny młodej. Kreacja, delikatnie określając, nie przypadła jej do gustu.
Ja to wolę białe suknie, ale wiadomo, że w przypadku państwa Majdanów to nie mogło jej być. Rozwodnicy nie mogą w białej sukni brać ślubu - wypaliła na łamach "Gali".
W 2018 r. wybuchła kolejna afera w show-biznesie, w centrum której znalazł się stylista gwiazd Bartek Indyka. Mężczyzna odpowiadał za dobór kreacji nie tylko dla Małgoni, ale wcześniej też dla Edyty Górniak, na długo przed tym, zanim Doda delektowała się polędwicą w jej doborowym towarzystwie. Obie panie zastrzegły ponoć współpracę na wyłączność, przez co ten był zmuszony odmawiać przyjmowania zleceń od Rabczewskiej. Wywiązała się między nimi długa SMS-owa dyskusja, w której poirytowana wokalistka w końcu zapytała:
Czy zawsze musisz pracować z kimś, kto ma ze mną jakiś problem? Najpierw Edyta, teraz one. Powariowały na stare lata czy co? - napisała, mając też na myśli m.in. Marinę, która korzystała z modowych porad Indyki.
Doda natychmiast sprostowała doniesienia "Faktu", który napisał, że "błagała o pracę stylistę Małgorzaty Rozenek". Przy okazji wbiła też szpilkę obecnej żonie swojego eks, nawiązując do udostępnionej przez nią fotografii ze stylistą.
Nie oglądałam tego zdjęcia. Nie followuję jej Instagrama ani Facebooka. Nie wiem, jaki ma styl dogryzania, nie znam jej. Mi nic złego to tej pory nie zrobiła. Jeżeli uważa, że to jest w porządku, żeby stylista, który pracuje też z innymi artystami, jednorazowo nie pomógł mi, no to już ona przed sobą musi sobie wytłumaczyć, dlaczego tak robi i po co to komu. Jak nie ten stylista, to inny. Przynajmniej wyszło szydło z worka, kto jest kim - napisała w charakterystycznym dla siebie stylu. Kilka dni później udzieliła krótkiego wywiadu, odnosząc się do korzystania przez Rozenek z usług innego urodowego eksperta, który współpracuje też z nią.
Co mi szkodzi, że Gosia czesze się u mojego fryzjera, wręcz przeciwnie, nie mam problemu. Cieszę się, że robi jej fajnego kucyka, oby płaciła dwa razy więcej - powiedziała z przekąsem na łamach portalu PrzeAmbitni.
Decyzja Małgorzaty o rozstaniu się ze stylistą szybko odbiła jej się czkawką. Zaledwie kilka tygodni po głośnej dramie spełnił się jej najgorszy koszmar. Podczas wyścigów Formuły 1 postanowiła zadać szyku w różowej sukience z marszczeniami. Pech chciał, że wcześniej w tej samej kreacji zaprezentowała się Doda. Internauci natychmiast spostrzegli, że "ktoś chyba kolejny raz kopiuje". Szydercze komentarze dotarły również do Rabczewskiej, która podsumowała to jednym zdaniem:
Jak pokazuje życie, lubimy się wymieniać tym i owym.
Swoją wypowiedź rozwinęła na łamach tygodnika "Twoje Imperium".
Myślę, że gdyby jego obecna żona pogodziła się z tym, że ja również byłam żoną Radka, miałaby świetny układ. Nie musiałaby kopiować mojego wizerunku, bo mogłabym jej oddać swoje ciuchy za darmo. Jestem w stanie kolegować się z każdym, kto jest szczerą i otwartą osobą. Nie znam żony Radka, więc nie wiem, jaka jest naprawdę - rzuciła po raz kolejny w jej kierunku.
W końcu do głosu doszła też Małgorzata Rozenek, która dotychczas unikała słownej konfrontacji z Dodą. Ostatecznie jednak zareagowała na niekończące się porównania, robiąc dobrą minę do złej gry.
Ten temat do mnie wraca. Śmiejemy się z Radosławem z tego. Byłam świadoma, że takie głosy i porównania się pojawią. To dla mnie żaden problem i nie zwracam na to uwagi. A jak już zwrócę, to się z tego śmieję. Bo jeśli niektórzy potrafią znaleźć nasze podobne stylizacje czy pozy, to jest to raczej wyczyn - tak w wywiadzie dla "Faktu" Rozenek odniosła się do ciągłych zaczepek byłej żony jej męża.
Rok 2018 był niezwykle trudny dla Małgorzaty Rozenek, która co rusz czytała komentarze Dody na jej temat wyłącznie w negatywnym kontekście. Kolejnym punktem spornym okazało się wydarzenie zwołane przez ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce Paula W. Jonesa, na które zaprosił prawdziwą śmietankę towarzyską. W jego trakcie doszło do niezręcznej sytuacji.
Strach Gosi urósł, bo zabroniła Radkowi się ze mną witać. Ostatnio jak byliśmy na imprezie w ambasadzie i mijaliśmy się o pięć centymetrów, ja się z nim przywitałam, to on udał, że mnie nie widzi i nie zna. Myślałam, ze jesteśmy z Radkiem w poprawnych stosunkach. Dlatego się przywitałam. Sorry, ja nie będę się witać do ściany! Jeżeli ma zabronione od małżonki i ma przykaz, że nie może poznawać swoich byłych żon... - powiedziała Dorota na InstaStory, dorzucając tekst o "słodkich zasadach domowego, anielskiego, sielankowego życia".
Pomysłowość Dody nie zna granic. W czasie pandemii, kiedy artyści mogli zapomnieć o występach scenicznych, miała zdecydowanie więcej czasu na różnego rodzaju przemyślenia. Wykorzystując nadmiar wolnego, udostępniła wymownego mema adresowanego do eksmęża i jego ukochanej.
Jeśli narzekasz na swoją obecną sytuację, pomyśl, że ktoś spędza kwarantannę z twoim byłym. Pamiętajcie, zawsze mogło być gorzej - opublikowała na InstaStory, dopisując drugie zdanie od siebie.
Przez kilka kolejnych lat częstotliwość utarczek słownych między znanymi paniami wyraźnie spadła. W zeszłym roku Małgorzata Rozenek, której prawdopodobnie nie zależało na generowaniu nowego konfliktu, przyznała, że udało jej się poznać swojego drugiego męża w najlepszym możliwym momencie.
Mój mąż miał tyle żon i tyle dziewczyn, że na początku może to budziło jakieś emocje, bo jak ktoś pytał mnie o Dorotę, to potem pytali mnie o Sylwię, potem o jakieś inne dziewczyny. Trochę zdałam sobie sprawę z tego, że mój mąż jest facetem, który żył przede mną pełną piersią i ja z tego też teraz korzystam, bo facet, który się wyszalał, wyszumiał i spróbował w życiu wszystkiego, wie, co jest w życiu ważne i już nie musi tego poszukiwać - przyznała w rozmowie z Pomponikiem.
Jej słowa rozjuszyły Dodę, która poczuła się wywołana do tablicy.
Usłyszałam od obecnej żony mojego byłego partnera, że ona się bardzo cieszy, że on się wyszumiał, bo on przynajmniej docenia ją. Ja już przeszłam tyle tych terapii, wiem, ile moje koleżanki nacierpiały się przez zdrady. Wiem, jak straszne jest z poczucia osoby zdradzanej permanentnie, jaki to jest ból (...) Czy ta osoba, która to mówi, nie wie, że to brzmi mniej więcej tak, że ona cieszy się, że zniszczył tyle damskich serc? Nie mam zielonego pojęcia, co kieruje ludźmi, żeby wypowiadać takie słowa. Wydaje mi się, że tylko dwie pobudki: albo ktoś jest po prostu taki sam i nie jest w stanie włożyć się w buty osoby bardziej empatycznej, albo jest tak głupi, że myśli, że ta osoba się dla niego zmieni - wyznała w gorzkich słowach na antenie RMF FM.
Mimo prawie 12-letniego stażu związku Małgoni i Radzia, ich miłosna relacja wciąż budzi politowanie byłej żony piłkarza. Przy okazji niedzielnego live'a, w którym odpowiadała na najtrudniejsze pytania dociekliwych internautów, Doda nawiązała do swojego pierwszego męża. Nie omieszkała przy tym wyśmiać jego obecną medialną aktywność.
Mnie się bardzo podoba ta wypowiedź, bo słyszałam, że nie chce uczestniczyć w tym cyrku. Myślę, że jest za późno, bo Radziu to jest nasz etatowy klaun, tylko szefowa cyrku się zmienia. Już troszeczkę podstarzały, więc proszę go nie denerwować takimi pytaniami. Spójrz, jaki on był zestresowany. Był w takich emocjach, że mu tupecik prawie spadł z głowy, a on musi wytrwać do premiery. Najlepsze jest przygotowane dla niego, bo to jest mój ulubiony klaun. Nie może się tak stresować, to już nie są te lata. Jest dla mnie ujmujące, że on jest już w swoim bardzo udanym związku, a zobacz, jak on wszystko o mnie wie. On musiał się nauczyć na pamięć: "emeryt, policja, gangster, sąd, Gośka: na kartce sobie zapisz. Ja wszystko zapamiętam, pysiula". Wielkie brawa, że udało mu się to zapamiętać w tym wieku - powiedziała, nie starając się nawet ukrywać rozbawienia.