Hanna Lis przejeżdża NA CZERWONYM świetle i staje na ZAKAZIE, pędząc na uliczną sesję zdjęciową (ZDJĘCIA)
Hanna Lis tak bardzo spieszyła się na sesję zdjęciową na chodniku, że kompletnie zapomniała o zasadach poruszania się w ruchu drogowym. Należy się mandacik?
Paparazzi często są krytykowani w sieci za swoje wścibstwo i zaglądanie do prywatnego życia ludzi znanych i lubianych. To właśnie jednak dzięki ich ciężkiej pracy możemy poznać prawdziwe oblicze naszych "idoli", którzy, choć w mediach promują się na wzory do naśladowania, to w rzeczywistości niejednokrotnie mają sporo za uszami. Szczególnie częstym i wyjątkowo przykrym zjawiskiem w Polsce są niestety gwiazdy, które mają w głębokim poważaniu przepisy ruchu drogowego. Zaledwie w ubiegłym tygodniu na gorącym uczynku przyłapano popularną dziennikarkę Hannę Lis.
Patrząc na zdjęcia, stwierdzić można, że Lis spieszyła się akurat na uliczną sesję zdjęciową. Żadne opóźnienia nie są jednak w stanie wytłumaczyć, dlaczego bez refleksji przejeżdża ona przez skrzyżowane na czerwonym świetle. Chwilę później ignoruje żółte światło i pokonuje zakręt. Gdy dojechała do celu, zostawiła samochód w strefie, gdzie roiło się od zakazów zatrzymywania.
Przypomnijmy: Córka Hanny Lis pozuje TOPLESS na balkonie z papierosem w dłoni. Mama będzie dumna? (FOTO)
Myślicie, że kiedyś zostanie ukarana mandatem?
Dziennikarka nie przejęła się zbytnio czerwonym światłem i przejechała przez skrzyżowanie, łamiąc przepisy ruchu drogowego.
Żółte światło również nie zrobiło na Hannie Lis większego wrażenia.
Znaki drogowe dziennikarka zdaje się natomiast traktować wyłącznie jako sugestię, którą można zignorować. Czemu w końcu by nie stanąć pod samym zakazem zatrzymywania się?
Gdy gwiazda dotarła na miejsce, nie prezentowała się zbyt "rześko".
Wkrótce jednak na jej twarzy zagościł uśmiech.
Toyota Hanny posłużyła jej za przebieralnię. Czy w takim wypadku zakaz zatrzymywania już jej nie obowiązuje?
Lis cierpliwie pozowała przed aparatem wyginającej się nieopodal koleżanki.
Śmiechom nie było końca. Hanna starała się, jak najciekawiej zaprezentować zwisającą przez tułów torebkę Hourglass od Balenciagi za ok. 8 tysięcy złotych.
Po pozowaniu Lis zrobiła sobie zasłużoną przerwę na kawę.
Myślicie, że radziła się swojej pasierbicy Igi Lis, jak pozować przed aparatem?
Trudno doprawdy zliczyć, ile papierosów dziennikarka wypaliła podczas jednej sesji.
Po dotarciu do następnej lokalizacji, Hanna wyłoniła się z auta w nowym modowym zestawieniu. Stałymi elementami "looku" okazały się okulary, torebka, no i rzecz jasna papieros.
Sądzicie, że straż miejska powinna się zainteresować wyczynami Hanny Lis na warszawskich ulicach?