Izabela Janachowska w szarym dresie wsiada do zaparkowanego NA ZAKAZIE Rolls Royce'a za 2 MILIONY (ZDJĘCIA)
Izabela Janachowska udowodniła, że ona i kodeks drogowy to dwa przeciwległe bieguny. Chęć jak najszybszego zapoznania się z asortymentem sklepu z tkaninami wygrała nad poświęceniem kilku minut na znalezienie właściwego miejsca do zaparkowania drogocennej fury.
Jak już wielokrotnie udowadnialiśmy na łamach Pudelka, tydzień bez wykroczenia drogowego z udziałem rodzimych celebrytów jest tygodniem straconym. Nie traktujemy tego bynajmniej w kategoriach żartu. Chcemy tylko pokazać, że osoby publiczne, od których moglibyśmy oczekiwać minimum przyzwoitości i respektowania przepisów, również mają swoje na sumieniu.
Właśnie poznaliśmy kolejną antybohaterkę stołecznych ulic. Tym razem została nią Izabela Janachowska. Królowa polskich ślubów z pewnością nie zasługuje na to, by dzierżyć koronę również za kółkiem. Niezawodni paparrazi przyłapali ją na gorącym uczynku.
W tym tygodniu była prowadząca "Tańca z gwiazdami" w naturalnym wydaniu i niezobowiązującym szarym komplecie dresowym zawitała do jednego ze sklepów z tkaninami zlokalizowanego przy chętnie uczęszczanej przez celebrytów ul. Mokotowskiej. Podczas kiedy niespiesznie przebierała w ofercie obrusów i bieżników, nieopodal czekał na nią zaparkowany w niewłaściwym miejscu niezawodny Rolls Royce za bagatela 2 miliony złotych.
Mieszkańcy Mokotowa od lat walczą z problemem parkowanych na dziko samochodów. Ekspertka ślubna dołożyła cegiełkę do jego rozszerzenia, kompletnie nie przejmując się zatrzymaniem swojego luksusowego auta na zakazie. Gdyby została przyuważona przez strażników miejskich, a nie jedynie fotoreporterów, zostałaby obdarowana mandatem w wysokości co najmniej 100 zł. Biorąc jednak pod uwagę zasobność portfela Janachowskiej, zapewne większym problemem byłby dla niej przyznany 1 punkt karny.
Zerknijcie poniżej, jakich zachowań kierowców nie należy naśladować.
Izabela Janachowska przybyła na zakupy do jednego z ekskluzywnych sklepów znajdujących się w centrum stolicy.
Tym razem jej łupem nie padła nowa kiecka od czołowego projektanta czy drogocenna torebka. Zamiast ozdobić siebie, gwiazda pomyślała o udekorowaniu swojego stołu.
W pewnym momencie prowadząca "Ślubne pogotowie" chyba zauważyła, co się święci. Jej wzrok powędrował w kierunku czyhających w pobliżu paparazzi.
Zaopatrzona w nowy obrus 38-latka podreptała do auta. Pomimo niewłaściwego zaparkowania pojazdu, tego dnia nie opuszczał jej dobry nastrój.
Poza funkcją dekoracyjną obrus posłużył za skuteczną zasłonkę przed obiektywami aparatów. Patrząc jednak na zachowanie Janachowskiej za kółkiem, powinna go użyć do ukrycia twarzy ze wstydu.
Zgrabny sus do auta i można ruszyć w drogę. Najważniejsze, że i tym razem się upiekło.
Miejmy nadzieję, że w drodze powrotnej była tancerka przyjrzała się znakom drogowym, by w przyszłości uniknąć tego typu sytuacji.