Julia von Stein weszła do Hermèsa z jedną torbą, a wyszła z pięcioma. Ledwo zmieściła zakupy do bagażnika auta za milion złotych
Julia von Stein została "przyłapana" przez paparazzi podczas zakupów w najdroższym butiku w Warszawie. Gdy z niego wychodziła, z trudem dźwigała torby.
Julia von Stein zdobyła popularność dzięki udziałowi w programach "Królowe życia" oraz "Diabelnie boskie", w których prezentowała swoje luksusowe życie. W połowie ubiegłego roku dziedziczka rodzinnego biznesu pogrzebowego poinformowała, że porzuca karierę telewizyjną, by zostać piosenkarką.
Odeszłam z telewizji. Nie chciałam robić na rachunek sześciu dziewczyn, tylko na swój własny. Jestem najlepsza wśród najgorszych, a ja chcę odwrotnie. Chcę być najgorsza wśród najlepszych, ja chcę się czegoś uczyć - tłumaczyła swoją decyzję w filmie zamieszczonym na YouTube.
Julia nie zrezygnowała jednak z aktywności w mediach społecznościowych. Ostatnio relacjonowała remont swojego luksusowego apartamentu w samym centrum Warszawy, który otrzymała od ojca. Ponieważ nie wszystkie meble pasowały do jej nowej wizji, zdecydowała się je sprzedać. Ceny były, delikatnie mówiąc, zaskakujące.
Być może część mebli udało się sprzedać, a dodatkowy zastrzyk gotówki celebrytka postanowiła zostawić w butiku Hermès, znajdującym się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Zanim jednak weszła do środka, wyciągnęła z bagażnika torbę, w której znajdowało się pudełko w charakterystycznym dla marki kolorze. Czyżby chciała coś zwrócić lub zareklamować? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że butik opuściła, dźwigając aż pięć toreb ze sprawunkami. I chociaż do wyjścia została odprowadzona przez pracownika, potem musiała radzić sobie sama. Z trudem zmieściła zakupy do bagażnika swojej G-klasy za milion złotych.
Julia von Stein jest właścicielką G-klasy za ok. 1 mln złotych.