Kate nie może jeść makaronu ani głosować w wyborach, a Meghan miała "zakaz selfie". Oto, czego NIE MOGĄ ROBIĆ royalsi! (ZDJĘCIA)
Choć royalsi od lat chcą uchodzić w mediach za "zwykłych śmiertelników", to jest wiele zasad, których muszą przestrzegać. Kate Middleton nie może iść spać przed królową ani wylewnie okazywać Williamowi uczuć publicznie, a w podróży zagranicznej zawsze musi mieć ze sobą... czarny strój.
Nie sposób nie zauważyć, że członkowie rodziny królewskiej od lat usiłują uchodzić za "arystokrację blisko zwykłych ludzi". Choć regularnie starają się udowodnić, że są tacy, jak my, to mimo wszystko sporo nas dzieli. Mowa jednak nie tylko o pokaźnym majątku i życiu w Pałacu, lecz także o pewnych zasadach, których royalsi muszą bezwzględnie przestrzegać.
O zasadach, które panują na królewskim dworze, mówi się wiele już od dawna. O ile niektóre reguły są podyktowane dbałością o ciągłość monarchii czy bezpieczeństwo, tak inne traktowane są z lekkim przymrużeniem oka. Jest też kilka takich, które powstały w dobrej wierze, lecz nie są związane z protokołem czy dworskimi zasadami.
Abstrahując od tego, czy etykieta i protokół wciąż mają równie wielkie znaczenie w dzisiejszym świecie, jak jeszcze kilkanaście lat temu, to faktem jest, że Kate Middleton czy księżna Camilla nie będą nigdy paradować w koturnach i z pomalowanymi paznokciami blisko królowej, a na oficjalnych obiadach Karol i William nie zjedzą m.in. makaronu czy ziemniaków. Meghan Markle z kolei żaliła się swego czasu na "zakaz selfie".
Zobaczcie, jakie reguły panują wśród royalsów.
Jednym z dobrych obyczajów, które panują w rodzinie królewskiej, jest zakaz noszenia koturnów w obecności królowej. Nie wynika to z protokołu czy etykiety, lecz z prywatnych preferencji monarchini, która podobno nie cierpi tego rodzaju obuwia. Co prawda Kate Middleton pojawiała się w koturnach na oficjalnych wyjściach, jednak nie zakłada ich w obecności królowej.
"Nie jest fanką koturnów, naprawdę ich nie cierpi. Wiedzą o tym wszystkie kobiety w rodzinie królewskiej" - mówił swego czasu informator "Vanity Fair".
Jedną z zasad, których royalsi muszą bezwzględnie przestrzegać, jest zabieranie w podróż zagraniczną przynajmniej jednego czarnego stroju. Wynika to z konieczności posiadania kompletu w tym kolorze na wypadek nagłej śmierci kogoś z członków rodziny, gdy będą akurat poza krajem. Czerń w garderobie royalsów stosowana jest tylko w przypadku strojów wieczorowych lub pogrzebów, więc miałoby to oznaczać, że przechodzą żałobę.
Łowcy autografów nie mają czego szukać wśród royalsów, gdyż ci mają absolutny zakaz składania podpisów poza określonymi przypadkami. Powód jest banalnie prosty - ktoś mógłby sfałszować ich sygnatury i na tym zarabiać, dlatego Kate czy William po prostu nigdy nie podpisują niczego, co podsuwają im pod nosy fani. W ten sposób na rynku nie ma żadnych gadżetów z ich autografem i nikt nie może zostać oszukany.
Wielokrotnie informowano, że psy rasy corgi od zawsze były drugą największą miłością życia królowej Elżbiety, zaraz po księciu Filipie. Monarchini kochała je tak bardzo, że otaczała je specjalnymi względami i nie pozwalała nikomu na nie krzyczeć ani nawet ich upominać.
"Psy królowej miały własny pokój w Pałacu Buckingham, a posiłki przygotowywał dla nich królewski kucharz. Jadały najlepsze steki oraz mięso z kurczaka lub królika. Jedzenie serwowano im na srebrnej zastawie" - informował "US Magazine".
Royals też człowiek i jeść musi, ale tu również nie obyło się bez dodatkowych zasad. Jedną z tych najtwardszych, których przestrzega się przy stole wśród royalsów, jest zakaz konsumowania po tym, jak królowa skończy posiłek. Zasada jest prosta - pozostali członkowie rodziny muszą zjeść przed nią, bo po fakcie nie mają już takiej szansy. Sygnał, że skończyła, to moment, w którym kładzie torebkę na stole.
Okazuje się, że Kate czy Camilla nie tylko muszą kończyć przed królową, lecz mają też nieco zawężony wybór jeśli chodzi o potencjalne menu. Jak twierdził jakiś czas temu Darren McGrady, były szef Pałacu, członkowie rodziny królewskiej nie mogą spożywać niektórych produktów czy potraw, gdy organizowany jest oficjalny obiad. Wśród rzeczy, których nie podaje się przy stole, znalazły się m.in. makaron, ryż, ziemniaki, skorupiaki oraz foie gras.
Wprowadzono takie restrykcje, gdyż jedzenie ich jest zbyt ryzykowne - powiedział w rozmowie z "The Telegraph".
Skąd określenie "ryzykowne"? Prawdopodobnie z oczywistych przyczyn - pierwsze trzy produkty są dość "zapychające", a royalsi muszą się przecież dobrze prezentować zarówno przed jak i po posiłku. Skorupiaki mogły znaleźć się na liście z racji trudności w ich obieraniu i wpadki czy ryzyka ubrudzenia ubrań, natomiast foie gras może być drażliwe z perspektywy praw zwierząt i sposobu jego uzyskiwania.
Zasadą, której istnienie potwierdziła przypadkiem Meghan Markle, może być dla niektórych zaskakująca. Okazuje się, że royalsi nie mogą robić sobie zdjęć "z ręki", o czym przekonały się osoby czekające na Sussexów podczas jednego z ich pierwszych oficjalnych wyjść.
"Nie pozwalają nam robić selfie" - miała odpowiedzieć księżna rozczarowanym fanom.
Skąd wziął się taki pomysł? Niektórzy, jak Greg Agnew, wskazują na zasadę, że royalsi nie powinni odwracać się do ludzi tyłem, tym samym wykluczając opcję zrobienia sobie selfie. Inni twierdzą, że wynika to ze zwykłej ochrony wizerunku, na którym w końcu bogaci się sama rodzina królewska. Pojawiały się też głosy, że selfie nie są całkowicie zakazane i jest to kwestia indywidualna.
Nie jest tajemnicą, że rodzina królewska musi przestrzegać restrykcyjnych zasad w kwestii ubioru i publicznego wizerunku. Jedną z drażliwych kwestii jest nawet lakier do paznokci. Jaskrawe kolory czy tipsy odpadają, a najczęstszą opcją jest po prostu "naturalny" look. Z archiwalnych zdjęć wiadomo natomiast, że fanką takiego rozwiązania nie była np. księżna Diana, która uwielbiała malować paznokcie m.in. na czerwono.
Wszyscy zapewne pamiętamy aferę z mentorką Ireną Kamińską-Radomską z "Projekt Lady", która zganiła dorosłych mężczyzn chadzających w lecie w krótkich spodenkach. Ekspertka w dziedzinie etykiety pomstowała na ten element ubioru, który traktuje jako "faux pas".
"Nie wypada, żeby dorosły mężczyzna czy nawet młodzieniec, chodził po ulicy w mieście w krótkich spodenkach. Jest to faux pas. W tej chwili panowie narzekają na gorąco i pozwalają sobie na krótkie spodenki. Tak, jakby ich charaktery nagle się osłabiły, bo nie są w stanie dla przyzwoitego wyglądu wytrzymać temperatur" - narzekała.
Okazuje się jednak, że w rodzinie królewskiej panuje to samo przeświadczenie, o czym sama zresztą wspominała. To z tego powodu książę George na stadion chodzi w garniturze, a z krótkich spodenek już "wyrósł", podobnie jak jego ojciec. Wśród royalsów jest bowiem nie do pomyślenia, żeby dorosły (czyli już około 8-letni) chłopak nie nosił spodni "dla dorosłych". Oddajemy więc głos pani Irenie:
"Chciałabym powiedzieć, że tradycyjnie w rodzinie królewskiej, chłopak do pewnego wieku, tj. chyba 9 lat, nawet musi nosić krótkie spodenki. Nie może nosić długich. Dopiero wtedy, kiedy staje się młodzieńcem, może sobie na to pozwolić" - opowiadała, co ma owszem potwierdzenie w faktach.
Royalsi muszą też przestrzegać pewnych reguł odnośnie momentu, w którym mogą udać się na spoczynek. Dobrym obyczajem w rodzinie jest bowiem, aby to monarchini kładła się spać pierwsza, a dopiero potem pozostali royalsi. Choć ma to oczywiście swoje powody, to podobno jest to jedna z najmniej dokuczliwych zasad, jakie panują w Pałacu.
"Królowa i tak niemal zawsze idzie spać jako pierwsza, więc pozostali członkowie rodziny nigdy nie mieli problemu z dotrzymaniem tej zasady" - ogłosił niedawno magazyn "People".
Nikogo chyba nie zaskoczy, że członkowie rodziny królewskiej mają absolutny zakaz angażowania się w wojnę światopoglądową czy sytuację polityczną w kraju. Nie mogą też głosować ani zabierać publicznie głosu w drażliwych kwestiach, gdyż muszą pozostać neutralni. Nie wszystkim się to jednak udaje...
Fani rodziny królewskiej z pewnością zauważyli, że royalsi są niezwykle oszczędni w okazywaniu sobie uczuć publicznie. Wynika to z faktu, że nie chcą siać publicznego zgorszenia, więc ograniczają czułości do minimum. Warto przy tym zaznaczyć, że każda para ma swoje zasady - Kate i William rzadko trzymają się za ręce podczas oficjalnych wyjść, natomiast Meghan i Harry praktycznie nie puszczali swoich dłoni publicznie.
Zapewne zauważyliście, że royalsi zazwyczaj przybywają na eventy różnymi samolotami, za co bywają zresztą krytykowani. Ma to jednak swoje powody, bo kluczowe dla monarchii osoby nigdy nie lecą tym samym samolotem, aby w razie śmiertelnego wypadku nie stracić wszystkich członków rodu, którzy mogliby ewentualnie przejąć władzę w monarchii. Królowa, Karol, William i George nigdy zatem nie podróżowali wspólnym środkiem transportu.