Kim jest Skolim? Jego "WEJDĘ, WYJDĘ" podbiło TikToka. Ma dwóch synów, a na koncerty lata helikopterem...
Konrad Skolimowski, znany bardziej jako Skolim, został jurorem w programie "Disco Star". Nie wszyscy wiedzą, że przed laty próbował tam swoich sił jako uczestnik i odpadł już na etapie castingów. Od tamtej chwili w życiu gwiazdora wiele się zmieniło.
Los bywa przewrotny. Przekonał się o tym Konrad Skolimowski, a raczej Skolim, bo takim pseudonimem posługuje się 28-latek. W 2018 roku wybrał się na casting do programu "Disco Star", w którym jurorami byli Magdalena Narożna, Czadoman, Radek Liszewski i Marcin Miller i zaśpiewał przed nimi swój autorski kawałek "Chcę cię skarbie". Już podczas występu jurorzy stroili różne miny, by po wszystkim powiedzieć, że po prostu nie podobało im się to, co zaprezentował. Kto wtedy pomyślał, że sześć lat później Skolim będzie siedział obok nich? Bo jak właśnie ogłoszono, został on jurorem reaktywowanego show.
Historia kariery Skolima jest niezwykle ciekawa. Zaczynał od epizodycznych ról w serialach, aż wreszcie dołączył do obsady "Barw szczęścia" w TVP 2, dzięki czemu zaczął budzić zainteresowanie mediów. Chętnie opowiadał o swojej rodzinie, chwalił się synami i ukochaną oraz przywiązaniem do wartości katolickich. Do czasu. Od kilku miesięcy na Instagramie, który śledzi ponad 1,1 mln osób, pokazuje głównie zdjęcia z siłowni lub z koncertów, na które przylatuje wynajętym helikopterem. Może się także pochwalić niezłymi zarobkami. Co jeszcze wiemy o autorze hitów o niezwykle ambitnych tytułach, takich jak: "Wejdę, wyjdę", "Nie dzwoń do mnie mała" i "Wyglądasz idealnie"?
Jak zapewniał w wywiadach, rodzina jest dla niego najważniejsza. Podkreślał, że nie wstydzi się tego, że mimo młodego wieku jest ojcem dwóch synów, którym stara się przekazywać wartości katolickie.
Jestem zupełnie inni niż wszyscy celebryci. Kocham moją rodzinę i Polskę. Jestem dumny z tego, że wierzę w Boga - pisał przy okazji chrztu pociechy.
Od kilku miesięcy próżno jednak szukać zdjęć jego bliskich na profilach w mediach społecznościowych. Zauważyli to także jego fani.
Skolim został ojcem w wieku 24 lat. Drugi syn przyszedł na świat niespełna dwa lata później.
W sierpniu urodzi mi się drugi syn. Maluch jest zdrowy i już nie możemy się doczekać jego przyjścia na świat. Dostanie na imię Antek. Myśleliśmy też o imieniu Józek, ponieważ podobają nam się staropolskie tradycyjne imiona - cieszył się w "Super Expressie".
Skolim po porażce w "Disco Star" nie poddał się i nagrywał kolejne utwory. Wreszcie los się do niego uśmiechnął i zaczął odnosić sukces w mediach społecznościowych. Zaczęło się to przekładać na kolejne propozycje koncertowe. Z pewnością pomocna okazała się zmiana wizerunku. Z grzecznego chłopca przemienił się w bad boya. Wystąpił też w Prime MMA.
Skolim zmieniał fryzury, styl ubierania. Przyniosło to zamierzony efekt. Jak jednak podkreślał - sukces go nie zmienił.
Nie oszukujmy się, nie jestem osobą anonimową. Gdybym zaczął korzystać z różnych uciech, szybko by mnie to zgubiło. Może gdybym nie miał stałej partnerki, żyłbym jak rozwiązły degenerat, ale myśl, że mam rodzinę i poukładane szczęśliwe życie, trzyma mnie w ryzach - zapewniał w "Super Expressie".
Gwiazdor nie krył się ze swoją wiarą. Opowiadał o wartościach katolickich, które są dla niego ważne.
W całym zepsutym świecie show-biznesu młodzi ludzi żyją nieco inaczej. Niewielu z nich decyduje się na takie kroki, jak ja, czyli np. na chrzest święty dla dzieci. Chcę im pokazać, że nie kariera i nie praca są najważniejsze w życiu, tylko filar rodziny, dzieci i kobiety – to motywuje najbardziej. Nie chodzi tutaj o kwestie polityczne, zostałem oskarżony, że jestem PISOWCEM. Przekonania polityczne to sprawa indywidualna, nie chcę w to wchodzić. Mam 25 lat i jestem ojcem dwóch chłopaków mimo młodego wieku. Nie każdy się na to decyduje w obecnych czasach - mówił.
Skolim to stały bywalec siłowni. Teraz częściej chwali się ciałem, niż rodziną, budząc tym zachwyt nastoletnich fanek.
I może trudno w to uwierzyć, ale kalendarz Skolima jest wypełniony po brzegi. Z tego powodu zmuszony jest do korzystania z helikoptera. Jak zdradza - bardziej opłaca mu się opłacić jego wynajem, niż zrezygnować z występu. Opowiedział o tym w rozmowie z Edytą Folwarską.
Muszę latać helikopterem, bo inaczej bym się nie wyrobił z wszystkimi koncertami. To wydatek rzędu 60-80 tysięcy złotych tygodniowo - zdradził.
Trzy lata temu zapewniał o swojej wierności. Jak przyznał w "Super Expressie", takie wartości wyniósł z domu.
O żadnej zdradzie nie ma mowy. Z domu rodzinnego wyniosłem pewne wartości, których się trzymam. Nie zdradzam mojej partnerki. Choć pokus nie brakuje, nigdy będąc w związku nie złamałem się. Jest cienka czerwona linia, której nie przekraczam. Mogę dać buziaka, wziąć na ręce czy objąć do zdjęcia lecz nigdy nic więcej - powiedział.
Za jeden koncert Skolim inkasuje 40 tys. złotych, czyli tyle, ile największe gwiazdy polskiej estrady. W jeden miesiąc potrafi zarobić nawet 2 mln złotych. Do tego dochodzi zysk ze sprzedaży gadżetów.