La Toya Jackson przestała przypominać samą siebie. 68-latka wciąż poddaje się operacjom plastycznym
La Toya Jackson i naturalność zdecydowanie nie idą ze sobą w parze. Pomimo wielokrotnych ingerencji chirurgicznych, wciąż dobrowolnie trafia pod ostrze skalpela.
Operacje plastyczne w celebryckim wydaniu to temat-rzeka. Etatowe bywalczynie ścianek inwestują astronomiczne kwoty w podrasowywanie swojego wyglądu, tocząc nierówną walkę z upływającym czasem. Niestety, zmiany bywają nieodwracalne, a często okazuje się, że pozostawione w klinikach chirurgicznych pieniądze nie przynoszą zadowalających efektów.
La Toya Jackson, na którą skapnęła duża popularność dzięki oszałamiającemu sukcesowi jej młodszego o 2 lata brata, Michaela, nigdy nie ukrywała swojego zamiłowania do eksperymentów urodowych. Zaczęło się od przeprowadzonej jeszcze w czasach nastoletnich korekty nosa, który wpędzał ją w olbrzymie kompleksy. Z biegiem lat wokalistka popadała w coraz większą obsesję "upiększania" w postaci m.in. powiększania biustu, poprawiania kształtu policzków i żuchwy, wypełniania zmarszczek oraz wielokrotnych zabiegów liposukcji.
Amerykanka, która pod koniec maja skończy 69 lat, wciąż pozostaje w kontakcie z fanami. Za pośrednictwem śledzonego przez milion followersów profilu na Instagramie relacjonuje wizyty w najdroższych hotelach na świecie oraz kolacje w wykwintnych restauracjach. Podczas przedświątecznego wypadu do Kataru pokazała się w dopasowanym czarnym kombinezonie, który zwrócił uwagę fanów na jej niepokojąco szczupłą sylwetkę. Przy okazji wytknięto jej nadmiar operacji plastycznych.
O nie, Toya! Wszystko w porządku?; Kocham cię, ale proszę, masz niedowagę, dbaj o siebie; To wcale nie wygląda dobrze; Skończ z tym liftingiem twarzy; Wow! wyglądasz jak twoja matka - napisali zgryźliwi komentujący.
Sprawdźcie, jak obecnie wygląda starsza siostra "króla popu".