Gwiazdą tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu była Lady Gaga. Po niej swój występ dać ma Celine Dion. Młodsza z piosenkarek dała z siebie wszystko na scenie, wykonując legendarny francuski przebój "Mon truc en plumes".
Dwa lata temu Celine Dion wyjawiła, że jest zmuszona przerwać karierę muzyczną ze względu na pogorszenie stanu swojego zdrowia. Lekarze zdiagnozowali u niej bowiem rzadką chorobę neurologiczną, która znana jest jako zespół sztywnego człowieka (zespół Moerscha-Woltmanna).
W filmie dokumentalnym "Jestem: Celine Dion" Kanadyjka, która ma na swoim koncie pięć nagród Grammy i cztery rekordy Guinnessa, zebrała się na odwagę i opowiedziała o swojej przypadłości. Tym większe było zaskoczenie, gdy wyszło na jaw, że gwiazda ma wystąpić podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich.
Organizatorzy wydarzenia, które tym razem odbędzie się w Paryżu, dołożyli wszelkich starań, by szczegóły uroczystości do samego końca owiane były tajemnicą. Tym sposobem dopiero dwa dni przed inauguracją do mediów przeciekła informacja, że obok Celine Dion na scenie stanie inna bijąca rekordy popularności legenda muzyki - Lady Gaga.
Lady Gaga podczas występu na otwarciu igrzysk olimpijskich złożyła hołd i ukłon dla legendy francuskiej muzyki - Zizi Jeanmaire i wykonała jeden z jej największych przebojów "Mon truc en plumes". Zatrudnienie artystki okazało się strzałem w dziesiątkę. Gaga zaśpiewała francuski szlagier na złotych schodach odziana w czarne futro i atłasowe body, wykonując przy tym skomplikowany układ taneczny z wykorzystaniem wachlarzy ze strusich piór.
Kabaretowa stylistyka i dominacja koloru różowego dały się zauważyć także w innych występach piątkowego otwarcia, w tym w zbiorowym występie tancerek, które nad Sekwaną wykonały tzw. kankana — francuski taniec, którego początki sięgają jeszcze drugiej połowy XIX w.
Też jesteście pod wrażeniem?