Marina relacjonuje rodzinne lepienie ceramiki, a fani oceniają: "Liam to cały Wojtek z Twoimi oczkami"
Marina już od jakiegoś czas nie wzbrania się przed pokazywaniem w sieci twarzy synka. Tym razem 6-letni Liam został bohaterem rolki, która powstała podczas zajęć w barcelońskiej pracowni ceramicznej. "Ale rozkoszny! Widać geny Szczęsnych" - zachwycała się internautka.
Marina Łuczenko-Szczęsna stara się pozostawać w stałym kontakcie z fanami i aktywnie działa w social mediach. Na instagramowym profilu piosenkarki nie brakuje zdjęć i nagrań z jej najbliższymi - w tym mężem Wojciechem Szczęsnym oraz synkiem Liamem. Nie jest tajemnicą, że piosenkarka długo chroniła prywatność chłopca i jak ognia unikała pokazywania w sieci jego twarzy. Z czasem zmieniła nieco podejście i coraz chętniej publikuje w social mediach posty, gdzie można podziwiać oblicze jej pociechy w pełnej okazałości.
Swego czasu celebrytka tłumaczyła, że pragnie oszczędzić synkowi internetowego hejtu, dlatego dokłada wszelkich starań, by "przynajmniej do piątego roku życia przeżył to swoje życie czysto, jak zwykły chłopczyk". Obecnie 6-latek jest stałym bohaterem instagramowych zdjęć i relacji słynnej rodzicielki, która nie ma już żadnych oporów przed ukazywaniem jego twarzy.
Szczęśni od kilku miesięcy układają sobie życie w Barcelonie, gdzie ściągnął ich kontrakt Wojtka z FC Barceloną. Po wyczerpującej podróży do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie ich rodzinny wypoczynek naznaczony był uciążliwymi dolegliwościami, familia Szczęsnych potrzebowała chwili wytchnienia.
Świetnym sposobem na odreagowanie gorszych chwil okazała się wizyta w barcelońskiej pracowni ceramicznej, gdzie mogli puścili wodze fantazji i stworzyć małe "dzieła sztuki". I tym razem 35-latka zaprezentowała swoim obserwującym wizerunek Liamka w pełnej okazałości, wywołując wśród komentujących entuzjastyczne reakcje. Niektórzy z nich doszukiwali się w chłopcu uderzającego podobieństwa do ojca.
Liam to cały Wojtek z Twoimi oczkami; Skóra zdjęta z ojca; Ale rozkoszny! Widać geny Szczęsnych - pisali.
Mają rację?