Monika Olejnik zostawia swoje BWM za 350 tysięcy na ŚRODKU ULICY i pędzi w futerku do księgarni
Monika Olejnik dla dobrej literatury jest w stanie się poświęcić, ryzykując nawet mandatem. Ostatnio została "przyłapana" przez paparazzi w okolicach Sejmu, jak parkuje na zakazie i pędzi do księgarni. Po który tytuł tak się jej śpieszyło?
Stołeczni celebryci za nic mają przepisy ruchu drogowego. Kilka dni temu pokazaliśmy zdjęcia Violi Kołakowskiej, która regularnie parkuje w niedozwolonych miejscach, aby np. wyskoczyć na bazarek po ziemniaki i jabłka. Celebrytka za każdym razem może mówić o ogromnym szczęściu, bo w pobliżu nie ma żadnego patrolu Straży Miejskiej.
Monika Olejnik, o której ostatnio jest głośno za sprawą wywiadu z Radosławem Sikorskim, co jakiś czas zwraca uwagę przypadkowych obserwatorów, a także warszawskich paparazzi swoim niezbyt rozsądnym zachowaniem na drogach. Jakiś czas temu śpiesząc się na zakupy w popularnym dyskoncie, nie przejęła się przepisami i swobodnie zaparkowała swoje BMW warte 350 tys. złotych na ścieżce rowerowej. Innym razem udając się na spotkanie, niefrasobliwie pozostawiła auto pod bramą wjazdową. Zdarza jej się także parkować na środku ulicy.
Tak też było i tym razem. Dziennikarka poruszała się ul. Wiejską, gdy jej oczom ukazała się księgarnia. Prowadząca "Kropkę nad i" poczuła chęć uzupełnienia domowej biblioteczki, ale nie mogła znaleźć wolnego miejsca parkingowego. Porzuciła więc auto w niedozwolonym miejscu i pobiegła po "Konklawe" Roberta Harrisa. Tym razem uniknęła mandatu w wysokości 100 złotych.
Doceniacie jej poświęcenie?