Olga Bołądź musiała zamienić wartego pół miliona złotych mercedesa na elektryczną hulajnogę. Dobry humor jej jednak nie opuścił
Olga Bołądź została "przyłapana" przez paparazzi podczas uroczego popołudnia z mężem i synem. W pewnym momencie ktoś zakłócił jej spokój, zastawiając wartego pół miliona złotych mercedesa. Gwiazda znalazła jednak rozwiązanie i przesiadła się na elektryczną hulajnogę.
Olga Bołądź w lutym poślubiła ojca swojej córki, Jakuba Chruścikowskiego. Uroczystość miała miejsce w jednym z warszawskich urzędów stanu cywilnego, a ślubu udzielił im sam Rafał Trzaskowski. Na skromnym przyjęciu weselnym bawili się najbliżsi przyjaciele państwa młodych, rodzina oraz kilka znanych osób. To właśnie Magdalena Lamparska podzieliła się z mediami szczegółami uroczystości.
Wygląda na to, że małżeńska sielanka trwa w najlepsze. Od czasu do czasu Olga i Kuba są widziani na mieście, za każdym razem w dobrych humorach. Tak też było i tym razem, chociaż okoliczności nie do końca były sprzyjające. Aktorka, razem z ukochanym i 11-letnim synem Brunonem, który jest owocem związku z Rafałem, jej ówczesnym partnerem, wybrali się do jednej z kawiarni na Saskiej Kępie, by spędzić miłe popołudnie. W pewnym momencie okazało się, że jej mercedes został zastawiony przez inny pojazd, co uniemożliwiało wyjechanie z miejsca postojowego. Nie zastanawiając się długo, Bołądź skorzystała z elektrycznej hulajnogi.
Jak informuje "Super Express", przejechała łącznie prawie 3 km, a gdy wróciła do knajpy, czekała już na nią kawa.
Podoba wam się eko-wersja Bołądź?