Ze względu na pandemię koronawirusa tegoroczny finał kultowego programu musiał odbyć się "zdalnie". Faworytce wyścigu, Gigi Goode, w ostatniej chwili koronę sprzątnęła sprzed nosa 33-letnia weteranka dragowych "konkursów piękności". Kibicowaliście jej?
Obostrzenia dyktowane panującą na świecie pandemią koronawirusa odcisnęły wyraźne piętno również na branży rozrywkowej. Wiele programów telewizyjnych musiało zatrzymać produkcję, nie chcąc narażać życia i zdrowia swoich uczestników. Przedwczesnego finiszu udało się uniknąć jedynie niewielu formatom. Wśród nich znalazł się uwielbiany za oceanem RuPaul's Drag Race. W tym roku telewizyjny plebiscyt na najlepszą drag queen Ameryki został rozstrzygnięty za pomocą tanecznego pojedynku, przeprowadzonego w domach każdej z uczestniczek. Było to, rzecz jasna, możliwe wyłącznie dzięki magii internetu i sprawnej pracy montażystów.
Korona 12. sezonu RuPaul's Drag Race powędrowała ostatecznie do rąk Jareda Johnsona, kryjącego się pod pseudonimem artystycznym Jaida Essence Hall. 33-letni mieszkaniec Milwaukee w czasie swoich potyczek z innymi queens wygrał trzy główne wyzwania, własnoręcznie stworzył większość kostiumów, które prezentował na wyboegu, a do tego dostarczył widzom ogromnej dawki dobrego humoru. Jego niezaprzeczalny talent nie ochronił go niestety przed falą rasistowskich komentarzy, które wylała się na niego po pokonaniu dotychczasowej faworytki wyścigu po 100 tysięcy dolarów - Gigi Goode.
Przypomnijmy: Oto Gigi Goode, największa faworytka 12. sezonu "Rupaul's Drag Race". Piękna? (ZDJĘCIA)
Poznajcie nieco bliżej zwyciężczynię RuPaul's Drag Race Jaidę Essence Hall. Jesteście zadowoleni z jej wygranej?
Jared Johnson urodził się 9 grudnia 1986 roku. Swoje dzieciństwo spędził w ubogich dzielnicach miasta Milwaukee. W wywiadach wielokrotnie powtarzał, że jego zamiłowanie do stylu glamour wywodzi się właśnie z tego okresu. Jego rodzina nie mogła pozwolić sobie na luksusy, dlatego mały Jared postanowił nacieszyć się imitacją bogactwa w postaci sztuki drag.
Przydomek Jaida Essence Hall mężczyzna przybrał na początku drugiej dekady XXI wieku. Jego artystyczny pseudonim stanowi konglomerat wielu znaczeń. Przyjaciółka nazwała Jareda "Jaidą", kiedy po raz pierwszy przymierzył perukę. "Essence" zawdzięcza partnerowi, który w prywatnej wiadomości nazwał go "esencją piękna". "Hall" to natomiast nazwisko rodowe, które odziedziczył po performerze sztuki drag, który przyuczył go do zawodu - Tajmie Hall.
Jaida miała okazję pracować przy programie jeszcze zanim stała się jedną z jego bohaterek. W ostatnim odcinku 11. sezonu show była odpowiedzialna za makijaż jednej z finalistek - Silky Nutmeg Ganache.
Podczas przygody z programem Jaidzie udało się wygrać aż trzy odcinki. Zdobyła główne nagrody za wyzwanie musicalowe, znakomitą parodię debaty prezydenckiej oraz metamorfozę niczego niespodziewającej się fanki, która została zaproszona do udziału w programie. Pod względem zwycięstw w poszczególnych odcinkach pokonała ją tylko jedna uczestniczka - Gigi Goode.
Jaida jest pierwszą zwyciężczynią w historii show, która została "ukoronowana" w zaciszu swojego mieszkania. O swojej wygranej dowiedziała się przez czat wideo ze swoimi przyjaciółkami z programu. Tego typu środki ostrożności zostały podyktowane pandemią koronawirusa, która każdego dnia zbiera w Stanach Zjednoczonych ponure żniwo.
21-letnia Gigi od samego początku sezonu typowana była na jego zwyciężczynię. W wyzwaniach faktycznie radziła sobie zdumiewająco dobrze, jak na tak młody wiek. To jednak nie wystarczyło, aby przekonać głównego jurora show - RuPaula, do utytułowania jej mianem kolejnej "Drag Superstar". Rozgoryczeni fani młodej drag queen zaczęli niestety wylewać swoje frustracje na Jaidę, która spotkała się z ich strony z obrzydliwymi przejawami rasizmu. Ostatecznie Gigi była zmuszona odciąć się publicznie od agresywnych miłośników swojej sztuki.