Piotr Stramowski wozi się autem za PÓŁ MILIONA i parkuje w centrum Warszawy w niedozwolonym miejscu
Piotr Stramowski dołączył do grona celebrytów, którzy za nic mają przepisy ruchu drogowego. Aktor zaparkował swojego luksusowego mercedesa na powierzchni wyłączonej z ruchu i, jak donoszą media, przez dwie godziny załatwiał na mieście prywatne sprawy.
Wygląda na to, że stołeczni celebryci za nic mają przepisy ruchu drogowego. W ostatnich tygodniach paparazzi przyłapali takie osobistości, jak Monika Olejnik, Martyna Wojciechowska, Weronika Rosati, Anna Mucha czy Robert Janowski, gdy parkowali na zakazie, by załatwić prywatne sprawy, w tym zrobić zakupy. Ponieważ z miejscami parkingowymi w centrum Warszawy bywa trudno, parkują jak najbliżej sklepu, nie zważając na obowiązujące zakazy.
Do tego zaszczytnego grona dołączył teraz Piotr Stramowski. Gwiazdor, o którym ostatnio mówiło się głównie w kontekście rozwodu z Katarzyną Warnke oraz nowego związku z Natalią Krakowską, został "przyłapany" przez fotografa w centrum stolicy, gdy parkował na powierzchni wyłączonej z ruchu, tuż obok przejścia dla pieszych. Jak czytamy na stronach Straży Miejskiej w Gliwicach: "Znak poziomy P-21, powierzchnia wyłączona z ruchu drogowego, oznacza, że nie wolno po nim przejeżdżać, najeżdżać na niego, ani zatrzymywać się na powierzchni oznaczonej takim znakiem".
Według relacji "Super Expressu", gwiazdor pozostawił swojego luksusowego mercedesa wartego pół miliona na dwie godziny, załatwiając w tym czasie prywatne sprawy. Miał jednak szczęście, że w tym czasie nie przejeżdżał patrol Straży Miejskiej, ponieważ za takie wykroczenie grozi mandat w wysokości 100 zł.
Gwiazdor porusza się mercedesem, którego ceny zaczynają się od 500 tys. złotych.
Stramowski nie mógł znaleźć wolnego miejsca, więc zaparkował na powierzchni wyłączonej z ruchu.
Miał szczęście, bo za wycieraczką nie czekał na niego mandat.
Parkowanie na niedozwolonych miejscach to już plaga wśród polskich gwiazd.