PUDELEK OCENIA: modowe sukcesy i porażki tygodnia. Zjawiskowa Margot Robbie, Robert Lewandowski jak "wujek na rybach"… (ZDJĘCIA)
Kolejny tydzień lipca przyniósł nam nową porcję modowych zaskoczeń, uniesień i sromotnych klęsk. Margot Robbie przepięknie zwieńczyła kampanię promocyjną "Barbie", Omenaa Mensah w piórach odnowiła przysięgę małżeńską, a Robert Lewandowski przypomniał wszystkim w dość osobliwym stylu, że go "stać".
Następny gorący lipcowy tydzień już za nami, pora więc podsumować dokonania naszych ulubionych gwiazd i gwiazdeczek w przestrzeni modowej - a jest co podsumowywać. Na pochwały bezdyskusyjnie raz jeszcze zasłużyła Margot Robbie, która zdecydowanie najlepsze kreacje zachowała na sam wielki finał trasy promocyjnej Barbie. Smykałką do mody wykazała się również na naszym polskim podwórku Klaudia Halejcio. Trudno było przejść obojętnie obok suknie ślubnej (nr 2) Omeny Mensah. Na tym jednak pochwały dla naszych rodaków się kończą…
Po raz pierwszy w zestawieniu modowych porażek znalazł się nasz ukochany strzelec - Robert Lewandowski. Miało wyjść światowo, wyszło tymczasem… no właśnie. W tej "gorszej" części listy znalazło się też miejsce dla Sama Smitha. Czekaliśmy na camp. Rozciągnięte do granic możliwości dżinsy nigdy nie powinny pojawić się na premierze filmu o najpopularniejszej lalce świata. Przewinienie Sama nie przeszło niezauważone.
Przypomnijmy: Fani rozbawieni wakacyjną stylizacją Roberta Lewandowskiego za grube tysiące: "Jak WUJEK NA RYBACH" (FOTO)
Zgadzacie się z naszymi ocenami stylówek z mijającego tygodnia? Który look przypadł Wam do gustu, a który wolelibyście zapomnieć?
W ramach kampanii promocyjnej filmu Barbie Margot Robbie zafundowała nam wiele kreacji inspirowanych kultową lalką, które z pewnością długo jeszcze wspominane będą przez pasjonatów mody i popkultury. Większość ze stylizacji była rzecz jasna różowa. Jakże wielkie było nasze zdziwienie, gdy na premierę filmu w Los Angeles Robbie wmaszerowała w absolutnie przepięknej sukni wyszywanej czarnymi cekinami. Również ten look jest kopią 1:1 stroju, który w przeszłości nosiła Barbie. Tym razem zainspirowano się akurat modelem z 1960 roku - Solo in the Spotlight. Za wykonanie sukni dla aktorki odpowiedzialny był dom mody Schiaparelli. Majstersztyk!
Teraz bierzemy na tapet postać, która dla wielu z Was może być wciąż anonimowa. Jenna Lyons przez wiele lat zarządzała marką J.Crew. Zasiadała w jednej kapitule z Anną Wintour, z którą w ramach programu mentorskiego wspierała młodych aspirujących projektantów. Już wkrótce zobaczymy ją w dość niespodziewanej roli jako uczestniczkę słynącego z głośnych afer programu The Real Housewives of New York. Nie ma wątpliwości, że Lyons wykorzystuje program głównie po to, aby wypromować swój biznes. Na całe szczęście pozostaje przy tym przynajmniej wierna swojemu stylowi, który od lat jest mniej lub bardziej udolnie kopiowany przez mieszkanki Nowego Jorku. Na evencie promującym nowy sezon Jenna wystąpiła w niecodziennym zestawieniu delikatnego tiulu z kurtką z różowych kwiatów, błękitnymi szpilkami i… oversizowymi dżinsami. Wystarczył jeden nierozważny krok, a stylizacja zaczęłaby wyglądać groteskowo. Tymczasem Lyons zawodowo sprowadziła bajkową górę na ziemię przy pomocy klasycznego dżinsu. Pozostałe "housewives" i ich cekinowe kiece zostawiła tym samym daleko w tyle.
Przyznać musimy, że przez "komediową" działalność Klaudii Halejcio na Instagramie zdarza nam się czasami zapomnieć, że celebrytka ma smykałkę do mody i gdy tylko chce, potrafi zrobić furorę na czerwonym dywanie. Tak też się stało przy okazji imprezy marki Volvo sprzed paru dni. W założeniu prosta czarna sukienka została gustownie urozmaicona asymetrycznym wycięciem na wysokości brzucha. Do tego proste sandałki na szpilce stanowiące przeciwwagę do dość "głośnej" torebki. A no i strzał w dziesiątkę - niejedna fashionistka dowaliłaby tutaj bogatą kolię, albo chociaż naszyjnik z zawieszką. Klaudia tego nie zrobiła i chwała jej za to. Widocznie śledzi dziewczyna trendy zza wielkiej wody.
Florence Pugh jest totalnie bezkompromisowa, jeśli chodzi o swój wizerunek. Krótko obstrzyżone włosy i piercing to jej znak rozpoznawczy. Możemy się założyć, że już niejeden "życzliwy" agent próbował przekonać ją do nieco bardziej ugrzecznionego stylu. Florence jednak konsekwentnie robi wszystko "po swojemu" i trudno jej za to nie podziwiać. Szczęśliwie aktorka odnalazła, jak widać, stylistę, który rozumie jej potrzeby. Na londyńskiej premierze Oppenheimera gwiazda pojawia się w rdzawoczerwonej sukni z głębokim, żeby nie powiedzieć nieco ryzykownym dekoltem i wycięciami po bokach. Absolutnie zbędne były tu jakiekolwiek ozdobniki. W zupełności wystarczyły kolczyki i pojedynczy pierścionek. Nie wiemy, jak lepiej ubrać to w słowa, ale nawet w balowej sukni Florence wygląda po prostu totalnie "cool".
Prawdą jest, że miarą elegancji jest dopasowanie do każdej sytuacji odpowiedniego stroju. Istniało poważne ryzyko, że sztuka ta nie uda się Omenie Mensah, która skusiła się na odnowienie przysięgi małżeńskiej w stylu tropikalnym, bo na Bali. Tymczasem Omenaa bardzo przyjemnie nas zaskoczyła. Pojawiła się na imprezie w płaskich sandałkach. Jej sukienka, choć bogato zdobiona, pięknie komponowała się z resztą kreacji i co najważniejsze - nie wychodziła przed szereg. Nawet w kwestii makijażu Omenaa wykazała się umiarem, co przy tak imponujących możliwościach finansowych jest niekiedy sztuką samą w sobie. Wystarczy wspomnieć, że na tej samej imprezie Małgorzata Rozenek kuśtykała po drewnianych deskach w białych czółenkach na złotych szpilkach.
Pewien internauta nazwał stylówę Sama Smitha z londyńskiej premiery Barbie "najgorszym zestawieniem ubrań, jakie kiedykolwiek widział". Aż tak daleko byśmy w naszej ocenie się nie posunęli, ale faktycznie daleko tu do czegoś przyzwoitego. Sam [używający zaimków they/them – przyp. red.] na scenie stroją się zazwyczaj w wymyślne stroje z lateksu i skóry. Natomiast na premierę filmu o jednej z absolutnie największych ikon popkultury przymaszerowali w powyciąganej bluzie i spodniach z nogawkami tak długimi, że potknąłby się o nie nawet Marcin Prokop. Rozumiemy, że taka już jest wizja Vetements, co nie znaczy, że musi nam się to podobać. Jako osoba pracująca nad ścieżką dźwiękową do filmu Sam powinni się bardziej postarać. To wygląda po prostu leniwie.
Tu niestety wydarzyło się wiele niedobrego. Zacznijmy od deseniu, drobne różyczki pewnie ślicznie prezentują się z odległości dwóch kroków. Przefiltrowane przez obiektyw aparatu zlewają się jednak w jedną niekorzystną breję. Gdyby tylko wzór był odrobinę większy, można by tego uniknąć. Dalej musimy rozprawić się z samym fasonem sukienki. Mamy lato, trudno więc zrozumieć, dlaczego ktoś kazałby pani Grażynie dusić się w wiktoriańskim kołnierzu. Delikatne wycięcie w serek zdecydowanie lepiej by się tu sprawdziło. No i jeszcze ten pasek w kolorze różanego złota, który sprawia, że cała górna część sukienki zaczyna wyglądać po prostu workowato. Pani Grażyna jest przepiękną kobietą i zdecydowanie jest w stanie zafundować nam ciekawsze looki na czerwonym dywanie - stąd też w tym tygodniu "niewypał". O zielonej kopertówce nie piszemy celowo. Udajemy, że jej tam po prostu nie ma.
Lewy został za tę konkretną stylówkę przyrównany przez internautów do wujka na rybach - porównanie jak najbardziej zasłużone, przy czym my dopatrujemy się przede wszystkim inspiracji wrażliwością nowobogackich turystów z Lazurowego Wybrzeża. Wujek wędkarz z kamizelką khaki i koszulą w kratę wyglądałby zdecydowanie przyjemniej dla oka. Tu mamy natomiast do czynienia z piżamkowym zestawem, który z 500 metrów krzyczy na nas: "LOUIS VUITTON"! No i ten nieszczęsny kapelutek… Robercie, wszyscy wiedzą, że masz siana jak lodu. Nie musisz nam tego udowadniać wielkoformatowym logo. Pora przeskoczyć na poziom wyżej i zasmakować nieco "skromniejszego", bardziej wyrafinowanego luksusu.