Lider discopolowej trupy i jego małżonka mieli dostać łącznie 550 tysięcy złotych z państwowego funduszu. Cieszy Was, że rząd wspiera najbardziej potrzebujących rodaków?
Służba zdrowia pogrążona w kryzysie, upadające na lewo i prawo firmy, gospodarka w zastoju - tak wygląda Polska w listopadzie 2020 roku. W tym niezwykle trudnym czasie zarządzane przez Piotra Glińskiego z PiS Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowiło wesprzeć stojące nad przepaścią instytucje kultury dofinansowaniem o łącznej kwocie 400 milionów złotych. Pośród beneficjentów znalazło się jednak całkiem sporo znanych nazwisk, w tym Sławomir Świerzyński i jego małżonka, który na biedę zdecydowanie narzekać nie mogą.
Przypomnijmy: Rząd "wspiera kulturę": Bayer Full dostanie 550 tysięcy złotych od ministra Glińskiego!
Od początku swojego istnienia Bayer Full sprzedał prawie 20 milionów płyt. Rocznie zespół pokonuje 150 tysięcy kilometrów po kraju, w sezonie wykonując nawet po 200 koncertów. Każdy występ kosztuje organizatorów 17 tysięcy złotych. Sławomir Świerzyński dorabia także, wypożyczając swoje konie i dorożki z prywatnej kolekcji na imprezy okolicznościowe. Koszt takiej usługi - średnio 2,5 tysiąca złotych. Jak widać jednak nie starczyło to, aby przygotować się na czas kryzysu, dlatego też muzykalna familia znalazła się na liście beneficjentów ministerstwa kultury wśród innych gwiazd, które nie widzą problemu z pobieraniem olbrzymich dotacji z państwowej kasy.
Z okazji 550 tysięcy złotych, które miały zasilić konto rodziny Świerzyńskich, przygotowaliśmy dla Was małe podsumowanie ich imponującego majątku. Cieszycie się, że najbardziej potrzebujący mogą liczyć na wsparcie rządu PiS w tych jakże nieprzyjaznych czasach?
W przerwach od zabawiania rodaków swoimi "przebojami", Świerzyński odpoczywa zazwyczaj w Woli Łąckiej na Mazowszu, gdzie prowadzi ogromne gospodarstwo. Żyje tam w jednym domu z żoną Renatą (o której jeszcze wspomnimy), a jego dzieci - dwóch synów i córka, mieszkają dosłownie za miedzą. W ten sposób zespołowi Bayer Full, który jest przecież biznesem rodzinnym, łatwiej organizować próby. "Wszyscy wokół mają swoje domy. Mamy dużą enklawę. Taki nasz zaścianek" - przyznał kilka lat temu w wywiadzie z Polskatimes.pl Świerzyński.
Na terytorium 12-hektarowego gospodarstwa Świerzyńskiego znajduje się prywatna stadnina koni, które muzyk wypożycza za odpowiednią opłatą (przeważnie 2500 złotych) na wszelkiego rodzaju imprezy okolicznościowe. Cała rodzina ma też w zwyczaju pracować wspólnie przy sianokosach i żniwach. W wywiadzie z Pulsem Biznesu sprzed trzech lat muzyk przyznał, że nie może pozwolić sobie na zatrudnianie ludzi ze wsi, ponieważ nadużywają oni alkoholu, jest więc zdany na swoich najbliższych.
Kilkanaście lat temu twórczością Świerzyńskiego zainteresowali się Chińczycy, którzy węsząc w prostych melodiach okazję do zysku, zaprosili go do współpracy. Zainwestowane w tłumaczenie piosenek na mandaryński złotówki zwróciły się ponoć wielokrotnie. Nikt jednak nie doprecyzował, jak bardzo Bayer Full obłowił się w Azji. Niektórzy spekulowali, że w latach swojej świetności majątek discopolowca liczony był w milionach złotych.
Poza imponują stadniną Świerzyński jest także właścicielem kolekcji eleganckich dorożek i wozów. W wywiadzie dla Pulsu Biznesu przyznał, że choć jazda jest jego wielką pasją, to inwestowanie w konie potrafi być nader wymagające. "To są konie królewskie! (...) Hazardzista budzi się rano z kacem, mówi: "Przegrałem 15 tysięcy złotych!" i może dalej spać. Koniarz, mający zwierzę za 15 tysięcy złotych, budzi się z kacem, ale musi dać jeść, wyprowadzić na padok". Nie samymi zaprzęgami konnymi człowiek jednak żyje, swego czasu Świerzyński znany był z używania helikoptera jako prywatnego środka transportu.
Od momentu przejęcia sterów w TVP przez Jacka Kurskiego Sławomir Świerzyński przeżywa prawdziwy renesans swojej twórczości. Zgodnie z założeniami misji rozpowszechnienia "kultury" disco polo, autor tak górnolotnych przebojów jak "Majteczki w kropeczki" i "Blondyneczka" stał się częstym gościem na imprezach Telewizji Polskiej, co niewątpliwie przekłada się na jego finanse.
Nie sposób pisać o majątku Świerzyńskiego bez wspomnienia o jego sprowadzanym ze Stanów jachcie. Taka przyjemność kosztowała discopolowca skromne 100 tysięcy złotych. "Jakbym pani powiedział, ile mój jacht pali na godzinę, to by pani nie uwierzyła. Ale nie powiem, bo cyfra jest porażająca, nie chcę nikogo drażnić" - przyznał przed kilkoma laty w rozmowie z portalem nto.p. Jacht pana Sławomira ma aż trzy pokłady. Znajdziemy na nim również kabinę wyposażoną w łazienki, prysznice, kuchnie i dwie sypialnie.
"Na weselu mojego syna było dziewięć zaprzęgów. Korek był od Gostynina do Płocka, ale wszyscy podawali informację: "Świerzyński syna żeni!". Jak się chcesz pokazać, to się pokaż, ale licz się z kosztami" - radził przedsiębiorczy discopolowiec w rozmowie z Pulsem Biznesu z 2017 roku.
Z całej kwoty, która z Funduszu Wsparcia Kultury przyznana została rodzinie Świerzyńskich, jedynie 150 tysięcy przeznaczone było stricte na zespół Bayer Full. Pozostałe 400 tysięcy miały trafić do kieszeni jego małżonki Renaty, która zajmuje się organizacją koncertów. Jakie koncerty pani Renata zorganizowałaby za tę kwotę w czasie pandemii? Trudno powiedzieć. Warto tu także zaznaczyć, że zdecydowaną większość zespołu Bayer Full stanowią dzieci Świeżyńskiego, które, jak mawia sam muzyk "nie widzą dla siebie innej drogi niż śpiewanie".
Nie zapoznawszy się najwyraźniej z ewangelią według św. Mateusza, Sławomir Świerzyński niezwykle ochoczo i często obnosi się ze swoją wiarą. Niestety materializuje się ona zazwyczaj pod postacią obrzydliwych szykan pod adresem środowiska LGBT. Co ciekawe, discopolowiec jest przekonany, że to właśnie Bogu zawdzięcza swój majątek. "Niektórych Pan Bóg stworzył na panów, ale zapomniał im dać pieniądze, a innych po prostu... polubił" - wyznał "polubiony przez Boga" Świerzyński w wywiadzie dla portalu nto.pl.
Mimo najszczerszych chęci Świerzyńskiemu jak do tej pory nie udało się zaspokoić swych politycznych ambicji. Autor przeboju "Żono moja" podchodził do wyścigu w wyborach parlamentarnych trzykrotnie: w 1997, 2007 i 2011 - na szczęście dla narodu, bezskutecznie. Dwukrotnie startował też w wyborach samorządowych, jednak jego starania ponownie zakończyły się fiaskiem. Jak wyobrażacie sobie Polskę pod rządami Świerzyńskiego?
Sławomir Świerzyński jest przekonany, że góra pieniędzy, którą rząd zaoferował jemu i pozostałym kolegom z branży, jest jak najbardziej zasłużona. Twierdzi również, że discopolowe melodie mogą pomóc chorującym wcale nie gorzej od niejednego lekarza. "Chory w szpitalu też potrzebuje muzyki. My ten klimat muzyczny i artystyczny zapewniamy tym ludziom. To, że ktoś dostał 500 tysięcy, 700 tysięcy, 2 miliony - jak chłopacy, Golce - to nie ma nic wspólnego. No po prostu takie są realia. Oni mają tak potężne koszty, ja mam takie koszty" - przyznał niedawno na antenie Polsat News. Myślicie, że w jego "koszta" wpisuje się utrzymanie prywatnego jachtu?