TYLKO NA PUDELKU: Ekspert od mowy ciała analizuje Dudę i Tuska podczas zaprzysiężenia: "I to spowodowało ROZBAWIENIE i ZAKŁOPOTANIE" (ZDJĘCIA)
Choć podczas zaprzysiężenia rządu Donald Tusk i Andrzej Duda starali się zachowywać w konkretny, wcześniej zaplanowany sposób, emocje wzięły górę. Zobaczcie, co o ich zachowaniu mówi specjalista od mowy ciała.
Nie da się ukryć, że od kilku tygodni w polskim Sejmie sporo się dzieje. Emocje sięgnęły zenitu w poniedziałek, gdy to rząd Mateusza Morawieckiego nie otrzymał wotum zaufania, a Donald Tusk został ogłoszony nowym premierem.
We wtorek Donald Tusk wygłosił szeroko komentowane w mediach expose, a w środowy poranek nowy rząd został oficjalnie zaprzysiężony. W uroczystości brał udział Andrzej Duda, z którego to rąk nowy premier oraz ministrowie odebrali akty powołania i złożyli przysięgi. Historyczny moment transmitowany był w telewizji. Do sieci trafił też szereg zdjęć. Trzeba przyznać, że dość ciekawych.
Specjalista od mowy ciała opisuje zachowanie polityków podczas zaprzysiężenia rządu
Pudelek skontaktował się z ekspertem od mowy ciała, który wnikliwe opisał, co można wyczytać z twarzy pozujących razem Dudy i Tuska. Według Maurycego Seweryna politycy starali się, by odebrano ich w konkretny sposób. Są jednak tylko ludźmi i emocje (według eksperta) wzięły górę.
Kilka elementów podczas dzisiejszej uroczystości zaprzysiężenia rządu zdradziło prawdziwe emocje obu najważniejszych "aktorów" tego wydarzenia. Były to tzw. zachowania szczątkowe, czyli delikatne, ukrywane przez ciało, ukrywane przez umysł zachowania, których nie kontrolują nawet tak doświadczeni politycy jak Donald Tusk i Andrzej Duda. Zanim doszło do ekspresji pewnych zachowań, warto powiedzieć, że obaj politycy chcieli zaprezentować konkretny wizerunek. Andrzej Duda czuł się bardzo pewnie na swoim terytorium i chciał to zaprezentować wszystkim obecnym, natomiast w czasie jego różnych elementów dzisiejszego spotkania, wychodziły zachowania, które można zakwalifikować do zakłopotania i zestresowania. Premier Donald Tusk chciał wszystkim zaprezentować, że czuje się bardzo pewny siebie, że jest silną osobowością, ale jednocześnie z nutą obojętności, że nie robi to na nim dużego wrażenia, jakie w rzeczywistości robiło, bo na ten moment bardzo czekał - obnaża polityków trener wystąpień publicznych, dodając, jak jego okiem wyglądało wejście prezydenta.
Pierwszy punkt dzisiejszego spotkania, to było uroczyste wejście Andrzeja Dudy do sali, w której odbywała się uroczystość. Wejście było pewne siebie, prezydent starał się zachować kontakt wzrokowy, ale zachował kontakt wzrokowy przede wszystkim z jedną z osób tam obecnych. Z panem marszałkiem Hołownią. Nawet doszło tam do pewnej sygnalizacji przez mruganie oczami. Miał to być sygnał lekkiej poufałości. Hołownia odpowiedział bardzo mocnym uśmiechem i zadowoleniem - opisuje.
Ekspert ujawnia, co podczas spotkania czuli prezydent i premier
Specjalista zwraca uwagę na postawę konfrontujących się ze sobą Dudy i Tuska. Podczas gdy po tym pierwszym widać było zestresowanie, drugi postawił sobie za cel demonstrację siły.
Prezydent Duda przyjął konkretną pozycję. Była to pozycja nietypowa dla niego. Charakteryzowała się tym, że stał z bardzo wąsko rozstawionymi i ustawionymi równolegle nogami. Jest to sytuacja i ułożenie ciała, która pokazuje, że osoby, występujące publicznie są zestresowane. W przypadku pana prezydenta była to chęć zaprezentowania skromności. Choć był na swoim terenie, widziałem dyskomfort i lekkie przestraszenie - mówi o prezydencie.
Przeciwne ułożenie ciała miał Donald Tusk. Stanął bardzo szeroko, rozstawił nogi po bokach, ramiona wysunął do przodu, ręce wysunął w stronę przeciwnika. Ja to nazywam taką lekką postawą goryla. Czyli postawa, która świadczy o sile i chęci ataku. W przypadku pana Tuska widziałem demonstrację siły i konfrontacji - rozwodzi się na temat premiera.
Andrzej Duda i Donald Tusk się nie lubią?
Ekspert wskazuje na to, jak wyglądał moment, w którym panowie do siebie podeszli. Jego zdaniem, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, nie darzą się sympatią.
Kiedy obaj podchodzili do siebie, elementem charakterystycznym przy podchodzeniu Donalda Tuska do Andrzeja Dudy, było to, że jego prawa ręka była zaciśnięta w pięść. To był sygnał złości i agresji. Pan premier podchodził, starając się utrzymać kontakt wzrokowy, ale trzymał go na wysokości klatki piersiowej, co było też sygnałem ukrywania agresji. Oni zbliżali się do siebie, oni się nie lubią - twierdzi.
Mimo wszystko chcieli za wszelką cenę przekonać zebranych, że mają względem siebie pozytywne uczucia.
Podanie dłoni miało charakter tzw. półoficjalny. To jest ręka nisko ułożona, ale jednocześnie obaj panowie chcieli zademonstrować w obecności zgromadzonych "aktorów", a także dziennikarzy rejestrujących to wydarzenie, że się lubią, że wyrażają sympatię i zaczęli bardzo mocno potrząsać ręką - analizuje, odnosząc się bezpośrednio do "memicznego" zdjęcia, które obiegło media.
Potem nastąpił taki nietypowy moment, kiedy pan prezydent podpisywał dokument. Nagle do pana prezydenta Dudy podszedł premier Tusk. Mimiką i wzrokiem zapytał, czy również może pozować. I to spowodowało rozbawienie i zakłopotanie, które widzimy na tym zdjęciu.
Ciekawe spojrzenie na to, co działo się między Dudą a Tuskiem na zaprzysiężeniu?
Według specjalisty uśmiechy na twarzach Dudy i Tuska to tylko "gra aktorska". Też to widzicie?
Maurycy Seweryn przekonuje, że intensywne potrząsanie dłońmi wcale nie świadczy o tym, że panowie darzą się sympatią.
Prezydent podczas zaprzysiężenia czuł podobno "dyskomfort i lekkie przestraszenie".