Wiecie dlaczego jestem aspołeczny? Bo chodzi o jedno. Każda napotkana nowo osoba liczy na to, że jesteś osobą, która ma własną willę z krytym basenem, ekstra autem i chcesz zaprosić na imprezę, którą sponsorujesz. Domówka u siebie w willi z basenem, drinki, czipsy, słodycze = prezencik na "after party" na rozstanie + dla każdej osoby na taxi na powrót do domów. Tego na serio, szczerze oczekują. Dla mnie jest to nieosiągalne, więc zawsze spotykam się z jednym spotkaniem (randka) i koniec. Bywa, że jest też powolne zapoznawanie się poprzez spacerki razem i pogaduchy. Kończy się to rozczarowaniem gdy z rozmowy wynika, że nie jestem osobą z marzeń. No cóż. Latka lecą. Nie podrywam pomimo wielu okazji ani nie nawiązuję nowych znajomości, bo wszędzie na świecie jest to samo. Chcą poznać majętnego sponsora gotowego prawić kosztowne prezenty, imprezy i jeszcze raz imprezy oraz być finansowym oparciem.