Upokorzona reprezentacja Polski po powrocie do kraju przeprowadza szturm na hotelowy bufet: Wojciech Szczęsny, Jan Bednarek... (ZDJĘCIA)
Przed hotelem na reprezentantów Polski w piłce nożnej czekało zaledwie czterech fanów polujących na podpisy. Według naocznych świadków nikt się nimi nie zainteresował. Kto wyglądał na bardziej rozczarowanego piątkowym spotkaniem? Wojciech Szczęsny czy może Bartosz Bereszyński?
Pamiętacie jak na początku tygodnia polscy piłkarze zjeżdżali się triumfalnie na zgrupowanie kadry w najdroższych ciuchach, jakie tylko mogli znaleźć w szafie? Cóż, piątkowe spotkanie z Czechami po raz kolejny udowodniło, że w przypadku naszej reprezentacji imponujące zarobki wcale nie muszą pokrywać się z imponującymi wynikami. Czesi zwyciężyli 3:1, z czego pierwsze dwie bramki padły w pierwszych minutach meczu.
Zaraz po zaznaniu porażki Polacy zapakowali się do samolotu i wrócili do kraju. Wylądowali na lotnisku Modlin, po czym udali się do hotelu około godziny 3:30. Na zdjęciach widzimy m.in. zasmuconych Wojciecha Szczęsnego, Jana Bednarka i Bartosza Bereszyńskiego. Według relacji fotoreporterów, na sportowców czekało czterech fanów zbierających autografy, jednak nikt się nimi nie zainteresował. Przyznać trzeba, że to dość ciekawy pomysł na traktowanie kibiców, którzy są gotowi wspierać swoich idoli nawet w tych najtrudniejszych chwilach.
Przypomnijmy: Marina Łuczenko szczerze o byciu żoną "piłkarza światowej sławy": "Musiałam dużo poświęcić, żeby to mogło DZIAŁAĆ"
Po przyjeździe do hotelu piłkarze ze zwieszonymi nosami na kwintę pomknęli do suto zastawionego bufetu i rozeszli się do swoich pokojów.
Wierzycie jeszcze w pozytywny wynik poniedziałkowego spotkania z Albanią?
Pobieżne spojrzenie na miny piłkarzy wystarczyło, aby wydedukować, w jakich są nastrojach po spotkaniu z Czechami. Młodsi zawodnicy zdawali się nieco zdezorientowani. Ci starsi natomiast zwieszali głowy po sobie i starali się umknąć przed kamerami.
Spotkanie z Czechami inaugurujące eliminacje do Euro skończyło się dla polskiej drużyny kompletną porażką. Nowy selekcjoner reprezentacji Fernando Santos nie mógł zafundować sobie gorszego debiutu.
Zaledwie na początku tygodnia obserwowaliśmy, jak piłkarze z uśmiechami od ucha do ucha zjeżdżali się na zgrupowanie. Uwagę zwróciły wówczas kosmicznie drogie stylizacje, które mieli na sobie. Jak widać, zespół stwierdził, że obwieszanie się złotem po dostaniu łupnia w Pradze nie będzie najmądrzejszym zagraniem i tym razem postawiono na skromne dresy.
Już w poniedziałek Polacy mają zmierzyć się z Albanią. Myślicie, że tym razem pójdzie im lepiej?