Po ciężkim treningu tenisa szef Europejskiej Partii Ludowej i jego małżonka pozwolili sobie na słodki grzech. Pysznie?
W listopadzie Donald Tusk pożegnał się ze stanowiskiem przewodniczącego Rady Europejskiej i został szefem Europejskiej Partii Ludowej. Choć nadal pracuje w Brukseli, znany polityk próbuje wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, by spotkać się w rodzinnym gronie i zacieśniać łączące familię więzi.
Okazuje się, że oprócz spędzania czasu w gronie najbliższych Tusk ma jeszcze inną wielką słabość. Kilka dni temu były premier został przyłapany przez paparazzi, gdy wraz z żoną Małgorzatą wracali z treningu tenisa. Jak to się często zdarza po wyczerpującym wysiłku fizycznym, w drodze do domu małżonków naszła nagła ochota na łakocie, o czym świadczyć może wizyta 62-latka w osiedlowym markecie. Po kilku minutach buszowania po sklepie, zadowolony Donald wsiadł do zaparkowanego nieopodal samochodu z naręczem lodów i odjechał do domu.
Pomyślelibyście, że Donald Tusk ma takiego "hopla" na punkcie lodów?
Nie jest tajemnicą, że Donald Tusk dba o swoją kondycję i stara się prowadzić aktywny tryb życia.
Po wyczerpującym treningu tenisa polityka naszła ochota na lody, w związku z czym po drodze do domu zrobił przystanek w osiedlowym sklepie.
Wygląda na to, że ochota na łakocie musiała być naprawdę spora - polityk wyszedł ze sklepu z kilkoma opakowaniami lodów w różnych smakach.
Po zakupach w pobliskim markecie Donald i jego małżonka czym prędzej wsiedli do samochodu i wrócili do domu, aby w spokoju spałaszować deser.