O wpis upamiętniający aktora pokusiły się między innymi Anna Korcz oraz Zofia Zborowska. Pożegnali go także byli studenci: Mateusz Damięcki, Marta Żmuda Trzebiatowska czy Maria Seweryn.
Andrzej Strzelecki nie żyje. Aktor filmowy i teatralny zmarł w wieku 68 lat. Dał się poznać za sprawą roli Tadeusza Koziełło w Klanie, w którym występował od przeszło 20 lat. Dodatkowo mężczyzna działał także jako satyryk, nauczyciel akademicki oraz rektor Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Pozostawił po sobie żonę Joanną Pałucką i dwójkę dzieci: córkę Joannę i syna Antoniego.
Aktor zmagał się z nieoperacyjnym rakiem płuc i oskrzeli. Na początku czerwca zaapelował o pomoc finansową, która mogłaby pomóc mu w powrocie do zdrowia. Innowacyjna kuracja, w której zbiórkę zaangażowała się rzesza gwiazd i celebrytów, kosztowała 37 tysięcy dolarów miesięcznie.
Niestety, w piątek córka Strzeleckiego przekazała wiadomość o jego śmierci. W reakcji na smutną wiadomość znane twarze zaczęły masowo żegnać aktora. O wpis poświęcony pamięci Strzeleckiego pokusili się między innymi Anna Korcz, Zofia Zborowska, Mateusz Damięcki czy Adam Fidusiewicz.
Zobaczcie.
"Niestety Andrzeju... Smutek zalewa poranek. Do zobaczenia!" - napisała pod zamieszczonym na instagramowym profilu zdjęciem Strzeleckiego 51-latka.
Odnieść się do smutnej wiadomości postanowiła również serialowa koleżanka aktora. "Myślałam, że jednak zwycięży. Bardzo mi przykro. Moja nadzieja została złamana. Wspomnienia będę miała tylko dobre. Bardzo elegancki, elokwentny kolega, szalenie lubiany przez wszystkich" - powiedziała w rozmowie z Plejadą Trojanowska.
Zdjęcie zmarłego aktora pojawiło się na profilu Zofii Zborowskiej. "Odszedł nasz Strzelec... Straszny smutek. Spoczywaj w spokoju, Profesorze" - pożegnała Strzeleckiego celebrytka.
Upamiętnić Strzeleckiego nie omieszkała Żmuda Trzebiatowska. Aktorka pod jego czarno-białą fotografią postanowiła wrócić wspomnieniami do czasu szkoły teatralnej: "Dziś niebo zyskało jednego, wspaniałego anioła. Odszedł Andrzej Strzelecki - wspaniały pedagog, rektor Akademii Teatralnej, aktor, reżyser. Kochał studentów, a studenci uwielbiali jego. Panie Profesorze, dziękuję że dzięki Panu uwierzyłam, że śpiewam. Zajęcia z Panem to jedno z piękniejszych wspomnień z czasów Akademii Teatralnej. Dziś śpiewam dla Pana" - napisała 35-latka i zamieściła w obszernym wpisie tekst piosenki.
Wpis na facebookowym profilu poświęcił zmarłemu aktorowi także inny jego student. "Odszedł Andrzej Strzelecki. Rektorze, profesorze, zwykł Pan na zajęciach mawiać, że wszystko jest proste jak... dziecko. Potem dodawał Pan: Poszły koty po betonie. To czego nie umiał Pan wytłumaczyć słowami, wyrażały Pana wąsy. Dziękuję za wszystko. Pana wierny fan, student Mateusz" - napisał Damięcki.
"Ciepły, kochany i z tak wspaniałym poczuciem humoru. Andrzej Strzelecki. Miałam to szczęście, że był moim Profesorem w Szkole Teatralnej" - napisała pod czarno-białym zdjęciem aktora 45-latka.
Śmierć Strzeleckiego wstrząsnęła też Fidusiewiczem. Aktor za pośrednictwem instagramowego profilu opublikował czarne tło, które podpisał: "Jest mi przykro, ponieważ odszedł dziś Pan Andrzej Strzelecki".
O długi wpis poświęcony aktorowi pokusiła się Katarzyna Ankudowicz. "Andrzej Strzelecki nie żyje. Bardzo smutna wiadomość dziś rano. Od czerwca prowadzono zbiórkę na leczenie dla pana profesora, jakoś ciągle zapominałam ją udostępnić, promować. Głupio mi, chociaż wiem, że to dziś nic nie zmieni. Jest po prostu przykro" - ubolewa i wspomina: "Uczył mój rok piosenki przez jeden semestr. Śpiewaliśmy piosenki Seweryna Krajewskiego i Krzysztofa Klenczona z musicalu "Kwiaty we włosach", który napisał i wyreżyserował pan Andrzej. Bardzo lubiłam te piosenki i fajne musicale. Świetny był ten egzamin w estradowej w Akademii Teatralnej, świetne były próby z Panem profesorem, tworzył wyjątkową, bliską atmosferę. Nie miał kompleksów i nie powodował ich u studentów. Na zawsze zapamiętam, kiedy zatroskany powiedział do mnie: "Kasia, ty czasem śpiewasz bardzo dobrze, a czasem źle". To była prawda. A on się martwił, bo nie wiedział, jak pomóc. Dzięki, Panie profesorze. Życzliwy, świetny człowieku".
"Dziękuję za skrzydła. To dzięki Panu spełniłam swój sen o Warszawie. Dziękuję za wspólną muzyczną podróż. Dziękuję za Pana wiarę w siłę i talent młodych ludzi, za to, że mogliśmy poczuć, jak to jest stać na ogromnej scenie, że mogliśmy z rumieńcami na twarzy zadzwonić do mamy i taty, że dostaliśmy szansę, że nasze muzyczne marzenia właśnie się spełniają!
Dobrej podniebnej podróży Panie Andrzeju. R.I.P" - napisała na Instagramie Katarzyna Zielińska.