Anna i Grzegorz Bardowscy pokazali skutki powodzi na Dolnym Śląsku. "Ogromne zniszczenia. Ludzie są odcięci od świata"
Anna i Grzegorz Bardowscy mieszkają w Uniejowicach na Dolnym Śląsku. Uczestnicy programu "Rolnik szuka żony" poinformowali, że ich dom nie został zalany. Pokazali jednak ogrom zniszczeń, jakie powódź wyrządziła w pobliskich miejscowościach i zaapelowali o pomoc dla ofiar.
Jednym z najgłośniejszych tematów w polskich mediach jest obecnie katastrofa klimatyczna, która dotknęła południowe regiony kraju. Mieszkańcy Śląska, Dolnego Śląska i Opolszczyzny, a także służby ratunkowe, stawiają czoła poważnym skutkom intensywnych opadów deszczu wywołanych przez niż genueński o nazwie "Boris". W wyniku katastrofy wiele domów w miasteczkach i wsiach zostało zalanych. Dodatkowo niektóre budowle oraz mosty uległy całkowitemu zniszczeniu. Dziennikarze na bieżąco relacjonują zmagania ze skutkami żywiołu. Katastrofie przygląda się też coraz większa liczba znanych osobistości. Rodzime gwiazdy apelują o pomoc dla poszkodowanych lub oferują wsparcie.
W niedzielę nad tematem powodzi pochyliła się Anna Bardowska, która zyskała popularność dzięki udziałowi w programie "Rolnik szuka żony". Celebrytka mieszka wraz z mężem i dziećmi w Uniejowicach na Dolnym Śląsku, którego znaczny obszar został dotknięty skutkami powodzi. Choć ich dom nie został na szczęście zalany, Anna drży o bezpieczeństwo najbliższych. Jak sama przyznała, cała jej rodzina mieszka tam, gdzie rzeki zaczęły wylewać.
Spełnił się najgorszy scenariusz. Brakuje prądu, a sieć komórkowa w wielu miejscach nie działa, więc kontakt jest ograniczony lub w ogóle go nie ma. Od wczoraj nie ma możliwości dojazdu do wielu miejscowości - informowała była gwiazda programu TVP.
W poniedziałek Bardowscy postanowili odwiedzić miejscowości poważnie dotknięte przez niszczycielski żywioł. Małżonkowie pokazali przerażające nagrania i zdjęcia, a także zaapelowali o pomoc.
Zniszczenia są ogromne. Ludzie są odcięci od świata. Nie mają wody i jedzenia. Potrzebna jest pomoc dla mieszkańców Stronia Śląskiego, Lądka Zdroju i wiosek. Niestety, nie ma szans na dojazd dużym sprzętem. Najlepiej wyższe auta osobowe. Jeśli tylko możecie, organizujcie pomoc. Potrzeby są ogromne. Brakuje podstawowych rzeczy, jak woda i jedzenie - przekazała Anna Bardowska.