NAJLEPSZE CYTATY Moniki "Zamachowskiej"...
Przypomnijmy, co plotła jeszcze przed zmianą nazwiska. W niektóre aż trudno uwierzyć...
Monika Richardson Zamachowska** z domu Pietkiewicz odkryła receptę na odniesienie sukcesu w show biznesie. Trzeba pokazywać się jak najczęściej na okładkach i zdobyć znane, lub chociaż "światowo brzmiące", nazwisko. Niestety, same sesje zdjęciowe nie wystarczą. **Trzeba jeszcze o czymś mówić w wywiadach. Najlepiej o sobie. I Monika mówi...
Przypomnijmy jej najlepsze wypowiedzi.
Kilka lat temu Monika Richardson wyznała w programie Kuby Wojewódzkiego, że "lubi ostry seks": Lubię krótko, ostro i przyjemnie. Polki mają fantastyczny temperament erotyczny - przekonywała. To nieprawda, że lubimy przy zgaszonym świetle, już prędzej można tak powiedzieć o Brytyjkach.
Monika nigdy nie krępowała się udzielając wywiadów kolorowej prasie. Stwierdziła kiedyś, że podczas seksu z drugim mężem mówi tylko po angielsku: "Polski idzie mu opornie, więc wciąż rozmawiamy po angielsku, w każdej sytuacji. Również intymnej. Za bardzo się przy mnie stresuje swoim polskim, żeby w takich sytuacjach głowić się nad gramatyką."
My się często i dużo kłócimy. Zbyszek mi wypomina mój paskudny charakter, a ja jemu wytykam upartość. Ale mój tato polubił Zbyszka. Zbyszek czasami łapie się na tym, że mówi do mnie imieniem swojej żony. Przeważnie w sytuacjach nerwowych.
Po nieudanej zmianie fryzury Monika stwierdziła, że "brunetkom jest trudniej w życiu": "To zabrzmi strasznie banalnie, ale ja w ciemnych włosach naprawdę zniknęłam w tłumie. Dlatego postanowiłam wrócić do blond włosów i oczekuję, że jako blondynka będę traktowana poważnie."
"Przede wszystkim jestem w ciąży. Będziemy mieli trojaczki: Murzynka, takiego czerwonoskórego Indianina i Chińczyka małego. Będą mieli imiona: Wowo, Julo i Kato. To jest ciąża słonia, będzie trwała 22 miesiące. Także proszę mnie nie prześladować, ja sama powiem, kiedy będzie rozwiązanie."
"To będzie opowieść o kobietach przez pryzmat kuchni. Marzę o tym, by napisać książkę o Zbyszku, ale jeszcze na to za wcześnie. Może za 10 lat?"
"Odcinki mojego bloga piszę w różnych stylach i w różnym nastroju. Po pierwsze dlatego, że umiem. Po drugie dlatego, że lubię. Zwracam się zarówno do tych, którzy znają i popularyzują prozę Paulo Coelho, jak i do tych, którzy, podobnie jak ja, znieść jej nie mogą. Moi bliscy komentują, że nie sposób zastać mnie po prostu siedzącą na kanapie, niepodobna przyłapać na liczeniu płatków w kwiecie stokrotki, nie zdarzyło się nikomu nakryć mnie na poobiedniej drzemce. Mój zodiak mnie opisał, stałam się bykiem z mozołem, ale niestrudzenie orzącym pole ignorancji, gotowym wziąć na rogi każdego, kto stanie mu na drodze."
"Mamy dobrą oglądalność, dyrekcja TVP jest zadowolona. Zbyszek chce pracować tylko ze mną. Dokonał wielkiego postępu, chociaż nie jest dziennikarzem i nigdy nim nie będzie. Ale jest autentyczny i potrafi słuchać, dlatego wydaje mi się, że trudno byłoby go zastąpić."
"Ten wspaniały skomplikowany facet był od wielu lat nieszczęśliwy. Kiedy z naszych rozmów powoli wyłonił się obraz mężczyzny, który od lat funkcjonował w swoim związku właściwie jako niepotrzebny mebel, przesuwany z kąta w kąt, coś we mnie pękło. Nie z litości, ale z czułości, tkliwości wobec geniusza. Pomyślałam sobie, że jeśli tylko jest to możliwe, oddam Zbyszkowi radość życia, którą miał, kiedy poznaliśmy się przed 30 laty, i której nie miał, kiedy spotkaliśmy się trzy lata temu."
"Nasz kolega, Michał Olszański chciał, żebyśmy spróbowali twarogu z wędzoną rybą, który tam podają. Nie mamy w zwyczaju zostawiać dzieci samych w hotelu, więc były z nami i w Subway'u nieopodal kupiły sobie ciastka. Jeśli nazwa lokalu, albo fakt, że podają tam wódkę jest dla was sensacją, to udławcie się tym!"
Pamiętam, jak któregoś dnia - od rana dyskutowaliśmy o przygotowaniach do tego ślubu – zapytałam Zbyszka: A co sądzisz, kochanie, żebym była Zamachowska? Oniemiał, a po kilku sekundach zaczął się śmiać z niedowierzaniem: Naprawdę?! Jezu… to byłoby fantastyczne!. Chyba go zaskoczyłam. Nigdy wcześniej żadna kobieta nie używała jego nazwiska i myślę, że było mu z tego powodu przykro. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego. Rozczulił mnie, kiedy dodał uroczyście: Byłbym zaszczycony i naprawdę szczęśliwy. Od razu zaczął do mnie pieszczotliwie mówić: Pani Zamachowska… Mmm… brzmi cudownie.