Kobiety kampanii (ZDJĘCIA)
Ewa Kopacz, Beata Szydło, Barbara Nowacka, czy Miriam Shaded?
Kiedy we wrześniu zeszłego roku Ewa Kopacz została drugą - po Hannie Suchockiej - kobietą-premierem w Polsce, wieszczono nową epokę dla kobiet w polityce. Okazało się, że to rzeczywiście one nadały ton tegorocznym wyborom parlamentarnym.
Główną konkurentką Kopacz do stanowiska premiera jest Beata Szydło z PiS-u. Do wyścigu stanęła także Barbara Nowacka z koalicji Zjednoczonej Lewicy (i jak się okazało - była partnerka największej gwiazdy ostatnich dni kampanii - Adriana Zandberga). Na scenie wyborczej pojawiła się też nowa, wojownicza postać, Miriam Shaded, startująca do parlamentu z listy partii KORWiN.
Dla której z nich to była udana kampania?
Beata Szydło swoją kampanię oparła na haśle "dobrej zmiany" po rządach Platformy. Poszła w ślady swojej konkurentki i spotyka się z wyborcami w terenie i podczas aranżowanych śniadań. Aby zjednać sobie elektorat ze wsi, pojechała nawet w odwiedziny do osiołka. Poprzeczkę ma zawieszoną wysoko, bo wszyscy dziennikarze uznali już, że w niedzielę wygra wybory.
Barbara Nowacka reprezentuje polityczne muzeum: koalicję zróżnicowanych światopoglądowo lewicowców, nazywaną pieszczotliwie "Jurassic Park". Walczy o czas antenowy, który poświęcony jest głównie Kopacz i Szydło. Pomimo znanego nazwiska i niezłej prezencji na tle konkurentek, podczas debaty przegrała walkę o uwagę widzów z byłym chłopakiem, nikomu wcześniej nieznanym Adrianem Zandbergiem.
Miriam Shaded jako jedyna z tego grona nie ma ambicji zostania premier Polski, ale nie ukrywa, że "zależy jej na wpływach". Choć uważa, że Janusz Korwin-Mikke "gada głupotki" o kobietach, startuje z listy jego partii, by nie wpuścić muzułmanów do Polski i konstytucyjnie zdelegalizować islam.