Awantury, oszustwa i latające stoły. Oto najbardziej NIEUDANE "Kuchenne rewolucje" (ZDJĘCIA)
"Kuchenne rewolucje" to prawdziwy fenomen polskiej telewizji, co bez wątpienia jest zasługą charyzmatycznej Magdy Gessler. Najbardziej w pamięć zapadły jednak te odcinki show, które nie skończyły się happy endem.
Magda Gessler już od 13 lat jeździ po Polsce, aby pomagać upadającym lokalom i podnosić jakość serwowanych usług. Metody Magdy często budzą kontrowersje. Kolorowy ptak naszego rodzimego show biznesu uwielbia rzucać talerzami, demolować lokale i obrzucać uczestników show soczystymi epitetami. Widzom wciąż jednak nie nudzi się sprawdzony format na podstawie brytyjskiego "Kitchen Nightmare", dlatego "Kuchenne Rewolucje" doczekały się już 26 (!) sezonów, a kolejny już jest w produkcji.
O ile w większości przypadków właścicielom z pomocą kulinarnej celebrytki udaje się wyjść na prostą, to zdarzają się i przypadki, gdy rewolucja nie przynosi oczekiwanych efektów. Po degustacji, wprowadzeniu nowych porządków, zmianie menu i wystroju w niektórych lokalach wciąż wieje grozą. Wtedy "kreatorka smaku i stylu" nie ma żadnych oporów, by wygarnąć właścicielom wszystkie niedostatki przed kamerą i niejednokrotnie obrzucić kogoś jedzeniem. Bywało, że ci bardziej krnąbrni restauratorzy z premedytacją szli z Gessler na noże, na własne życzenie skazując swoje knajpy na porażkę. I właśnie takie odcinki najbardziej zapadły miłośnikom "Kuchennych..." w pamięć.
Specjalnie dla Was zebraliśmy w naszej galerii najbardziej nieudane "rewolucje". Która była największą katastrofą?
Le Papillon Noir (czyli Czarny Motyl) to niewątpliwie jeden z najbardziej kultowych odcinków "Kuchennych rewolucji". Zadbała już o to właścicielka katowickiego lokalu, Justyna, która przez cały czas "strzelała fochy", a na krytykę Gessler reagowała histerycznym śmiechem. Po kolejnej z utarczek słownych z Magdą kobieta sama przyznała, że zgłosiła się do show tylko dla reklamy i poprosiła zszokowaną celebrytkę, by opuściła jej lokal i "zamknęła drzwi z drugiej strony". Do rewolucji ostatecznie nie doszło, a po powrocie do Katowic po kilku tygodniach w celu skontrolowania sytuacji Gessler zastała zamknięty na cztery spusty lokal.
Restauracja Matalmara i jej właściciele byli bohaterami szóstego sezonu show. Pełna dobrych chęci "kreatorka smaku i stylu" odmieniła wystrój na bardziej elegancki i wprowadziła do menu dania na bazie ziemniaka. Po powrocie stwierdziła, że jedzenie jest "straszne jak za komuny na dworcu", a dekoracja została zmieniona. Magdzie to się nie spodobało, dlatego po zjedzeniu kolacji oświadczyła, że "jest to jakiś koszmar i ona się pod tym nie podpisuje". Skończyło się pozwem sądowym, w którym właściciele oskarżyli Magdę o zniesławienie.
Trudno zapomnieć ekscentryczną Annę, która próbowała zawładnąć restauracją "Ania z Zielonego Wzgórza" dzierżawioną przez wycofanego pana Bogdana. Postawa kobiety doprowadziła Gessler na skraj wytrzymałości i wywołała kilka pamiętnych wymian zdań w obecności kamer. Magda podjęła wówczas decyzję, że znajdujący się w Tarnowskich Górach lokal powinien zmienić nazwę na "Don Kichot" i serwować gościom dania kuchni hiszpańskiej. Gdy eksperyment okazał się fiaskiem, właścicielka postanowiła bezceremonialnie pozbyć się pana Bogdana i wymienić zamki w drzwiach. Ostatecznie knajpa splajtowała.
W siódmym sezonie "Kuchennych rewolucji" Gessler przybyła do Hrubieszowa, gdzie ściągnęły ją właścicielki restauracji "Magistrat". Za radą gwiazdy kobiety zgodziły się, by w ich lokalu serwowano ręcznie robione pierogi. Po powrocie na miejsce zastała hamburgery, kebab, pizzę i zapiekanki. To kompletnie wyprowadziło Magdę z równowagi.
Moja karta Magdy Gessler przy fast foodach jest jak w pysk! Po rewolucji, drogie panie - stwierdziła, przewracając z impetem stół zastawiony daniami.
Właściciel restauracji "Polski smak" w Katowicach otworzył swój lokal za radą psychiatry, by w ten sposób uporać się z uzależnieniem od hazardu. Na miejscu Magda zastała nieświeże potrawy i arogancką szefową kuchni, która dominowała nad szefem. Zgodnie z ideą restauratorki, nazwę zmieniono na "Bar Urlop", a w menu znalazły się dania z całego świata. Niestety, po powrocie wyszło na jaw, że właściciel ma predyspozycje do zakłamywania rzeczywistości: mimo złożonej Gessler obietnicy, nie zorganizował "tygodnia kuchni hiszpańskiej", a sprawujący pieczę nad gotowaniem kucharz został po cichu odesłany przez szefa z kwitkiem.
To, co pan wyprawia, jest żenujące. Pan łże, pan jest niewiarygodny. Wszyscy się boją, wszyscy kłamią. Ja w tym udziału brać nie będę! - stwierdziła, opuszczając lokal.
Restauracja "Szafran" w swojej ofercie miała dania kuchni włoskiej. Jak się okazało po wnikliwym wywiadzie Magdy, właścicielki wiązała niejasna sytuacja prawna. Wyszło na jaw, że nie mają zawiązanej spółki. Konflikt między nimi zaognił się, gdy do akcji wszedł także mąż jednej z nich. Po interwencji Gessler udało się doprowadzić do podpisania umowy, ale nie pomogło to restauracji. Niestety, wysiłki gwiazdy na niewiele się zdały i serwowane przez knajpę dania okazały się praktycznie niejadalne. W rezultacie łódzki lokal nie dotrwał nawet do emisji odcinka w telewizji.
W Piekarach Śląskich Magda znowu pozwoliła sobie na wywrócenie zastawionego jedzeniem stołu. Tym razem restauratorkę wyprowadził z równowagi przeciągający się w nieskończoność czas oczekiwania. Kolejnego dnia gwieździe w końcu dane było posmakować kuchni niejakiego Tomka. Niestety, zaoferowane jej dania, delikatnie mówiąc, nie przypadły jej do gustu. Co gorsza, kuchnia okazała się być "brudna jak w chlewie". Finałowego dnia, na krótko przed kolacją, Gessler zastała w kuchni jednego pracownika, który próbował gotować warzywa na… przenośnej kuchence elektrycznej. Rewolucja zakończyła się fiaskiem, a knajpa została zamknięta na cztery spusty jeszcze przed powrotem Gessler na kontrolę.