76-letni polityk już kilkukrotnie udowodnił, że nie boi się koronawirusa. Postępuje rozsądnie?
W związku z pandemią koronawirusa, która zdążyła dotrzeć już do Polski i pozbawić życia 84 osoby [stan na dzień 05.03.2020r., godz. 15:55], rodzimy rząd musiał podjąć radykalne kroki. Po tym, jak trzy tygodnie temu przywrócono granice i zadecydowano o zamknięciu szkół, siłowni, kin, teatrów, całe społeczeństwo zmuszone jest poddać się kwarantannie, a organ władzy systematycznie wprowadza kolejne obostrzenia. Ustanowione w związku z krytyczną sytuacją zarządzenia wymiotły również wiernych z kościołów: najpierw w mszach św. i nabożeństwach mogło uczestniczyć do 50 osób, teraz może ich być maksymalnie pięć.
Jak zdążyliśmy się przekonać, jednemu z najsłynniejszych polskich polityków - Lechowi Wałęsie - niestraszny jednak koronawirus i wcale nie zamierza on rezygnować z regularnych wizyt w świątyni.
Choć ze względu na wiek 76-latek znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka zakażeniem się COVID-19, bogobojny prezydent po raz kolejny wykazał się odwagą (a raczej lekkomyślnością) i z okazji Niedzieli Palmowej wybrał się w asyście ochroniarza do opustoszałego kościoła, gdzie samotnie oddał się modlitwie.
Daje dobry przykład?
W przeprawie do opuszczonej świątyni prezydentowi towarzyszyli kierowca i ochroniarz.
Aby chronić wierzących przed narażeniem się na zakażenie koronawirusem, wiele portali internetowych i stacji telewizyjnych zaczęło transmitować co niedzielę msze święte. Prezydent postanowił jednak po raz kolejny osobiście stawić się przed ołtarzem.
Na tę specjalną okazję Wałęsa wybrał szary sweter z napisem "Konstytucja", ciemnozieloną parkę i eleganckie spodnie. Wisienką na torcie był wełniany kaszkiet.
Jak na praktykującego katolika przystało, przed wejściem do Domu Bożego polityk zdjął z głowy kaszkiet.
Pierwszy rząd od zawsze był ulubionym miejscem Lecha Wałęsy w kościele, nie dziwi więc, że i tym razem prezydent postanowił znaleźć się jak najbliżej ołtarza.