Daniel Martyniuk raczej nie przemęcza się w trakcie odbywania kary. Sporą część dwóch godzin spędzonych na cmentarzu przeznaczył na papierosowe przerwy. Transport w obie strony luksusowym mercedesem zapewnia mu zatroskany ojciec, Zenek Martyniuk.
Długo można by opowiadać o zatargach Daniela Martyniuka z prawem. Rozwydrzony 32-latek jest obecnie w trakcie odbywania 100 godzin prac społecznych, a nad głową wiszą mu już kolejne procesy. Początkowo syn Zenona i Danuty miał szlifować charakter w domu pomocy społecznej, jednak pandemia koronawirusa skutecznie pokrzyżowała plany sądu. W zamian został zaprzęgnięty do zagrabiania liści na jednym z białostockich cmentarzy. Choć przy odrobinie wysiłku karę mógłby odbębnić w ciągu tygodnia, woli się nie przemęczać, sporadycznie odwiedzając nekropolię.
Przy okazji kolejnej wizyty na cmentarzu na młodego Martyniuka zaczaili się paparazzi. Dzięki ich staraniom możemy zaobserwować, jak ubrany w żółtą kurtkę i rozpinaną bluzę w kolorze groszku skazany sięga po narzędzie pracy, a następnie wyrusza, aby zadbać o czystość trawników. Praca prędko okazała się być jednak zbyt wymagająca - co 15 minut Martyniuk robił sobie przerwę na papierosa i pogawędki z kolegami.
Zobaczcie, jak młody Martyniuk wywiązuje się z prac społecznych. Myślicie, że rodzice są z niego dumni?
Zenek Martyniuk nie tylko zawiózł pozbawionego prawa jazdy syna na miejsce odbywania kary, ale też odebrał go po dwóch godzinach. Robocze ubrania Daniela dość ciekawie wypadały na tle luksusowego mercedesa króla disco polo.
Młody Martyniuk odebrał grabie z pomieszczenia gospodarczego, po czym wyruszył zmagać się z pozostałościami po zimie porzuconymi na cmentarnym trawniku.
Wystarczył kwadrans, aby Daniel zapragnął zrobić sobie małą przerwę. W odpoczynku towarzyszyli mu koledzy z cmentarza.
Każdej przerwie towarzyszył obowiązkowy papieros. Ciekawe, co na takie odrabianie kary powiedziałby sędzia...
Podczas dwóch godzin "pracy" Martyniuk zdołał zagrabić placyk o powierzchni ok. 100 metrów kwadratowych. Myślicie, że z czasem poprawi tempo?
Krnąbrny 32-latek nie był w stanie oderwać się od ekranu telefonu. Może pora na odwyk?
Choć tata zawozi i odwozi Daniela z cmentarza, a mama nadal przygotowuje mu każdego dnia obiadki, to mówi się, że Martyniukowie postawili synowi ultimatum. Nieusłuchany wyrostek musiał obiecać rodzicom, że w końcu zaprowadzi zmiany w swoim życiu. Został przy tym przymuszony do pójścia na terapię.
Jak w zegarku Zenon punktualnie czekał na syna, aby po wykonaniu zadania zawieźć go z powrotem do domu w Grabówce. Wierzycie jeszcze, że praca na cmentarzu będzie w stanie nauczyć czegoś spadkobiercę discopolowej fortuny?