Drapieżna Anna Lewandowska robi się na bóstwo w czerwonej mini, po czym odwiedza ristorante z WŁASNYM BIDONEM (ZDJĘCIA)
Gwiazda hiszpańskich tabloidów Anna Lewandowska zaszczyciła swoją obecnością Warszawę, gdzie wybrała się do fryzjera oraz ulubionej knajpki rodzimych celebrytów. Światowo się dziewczyna prezentuje?
Każda wizyta Anny Lewandowskiej w Warszawie wiąże się zazwyczaj z długą listą obowiązków do odhaczenia. Należy spotkać się ze wszystkimi koleżankami, obskoczyć modne przyjęcia, po drodze wypadałoby też zostać spostrzeżoną przez co najmniej jednego fotografa. Nie inaczej było i w ostatni weekend, kiedy to fitness guru ponownie musiała wykazać się multi-taskingiem na najwyższych możliwych obrotach.
Na dobry początek Lewa wpadła jak burza do fryzjera. Gdy fryzjerka myła gwieździe włosy, ta ani na chwilę nie oderwała się od telefonu. Później przyszła pora na przetransportowanie się do popularnej wśród znanych i lubianych restauracji przy Mokotowskiej, czego świadkami byli oczywiście stacjonujący tam w dzień i w nocy paparazzi.
Ania została uwieczniona w szykownych czarnych kozakach do kolan, czerwonej mini i czarnym sweterku. Funkcję dodatków pełniły okulary przeciwsłoneczne, worek od Saint Laurent, saszetka Louis Vuitton i podręczny bidon ze słomką.
Przypomnijmy: Odpicowani jak brytyjska szlachta Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan zabawiają przyjaciół w celebryckiej knajpie (ZDJĘCIA)
Jak oceniacie nowy "look" Anki? Jest gotowa na Fashion Week?
Nawet relaksując się przy myjce w salonie fryzjerskim, Ania nie wypuściła telefonu z rąk.
Chwilę po opuszczeniu salonu Ania z poważną miną już rozmawiała przez telefon.
Zwisający z ramienia worek z logo Saint Laurent, ściskana w dłoni saszetka Louis Vuitton i połyskujące na nadgarstku złoto. Gustowna kombinacja?
Zupełnie jakby w Warszawie nagle zabrakło innych knajp, Anka wylądowała pod tym samym adresem, pod którym w weekend bawiła się Małgorzata Rozenek ze znajomymi.
Co ciekawe, Ania odwiedziła restaurację z własnym bidonem wyposażonym w słomkę. Może zapakowała sobie do niego fit-zupkę na drogę?