Eurowizja 2024. Oto GŁÓWNI RYWALE Luny w półfinale! To z nimi będzie walczyła o awans. Łatwo nie będzie (ZDJĘCIA)
Przed nami pierwszy półfinał Eurowizji 2024, w którym wystąpi nasza tegoroczna reprezentantka, Luna. Aby zakwalifikować się do wielkiego finału, wokalistka musi uplasować się w pierwszej dziesiątce dzisiejszej rywalizacji. Konkurencja jest spora.
Wtorkowego wieczoru odbędzie się pierwszy półfinał tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji. Tym razem nasz kraj reprezentuje Luna, która wystąpi w polskich barwach z utworem "The Tower". Choć notowania bukmacherów dają nam sporą szansę na awans do wielkiego finału, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że konkurencja jest ogromna.
Zobacz też: TYLKO NA PUDELKU. Ekspertka widziała próbę generalną Luny. Tak ocenia jej występ i szanse na awans
Według notowania dostępnego w serwisie Eurovision World Polska jest obecnie na 9. miejscu i ma 78 procent szans na zakwalifikowanie się do finałowego koncertu, który odbędzie się w sobotę wieczorem. A jak wygląda sytuacja konkurentów Luny? Większych problemów z załapaniem się do najlepszej dziesiątki nie powinni mieć m.in. Baby Lasagna z Chorwacji, Jerry Heil i alyona alyona z Ukrainy czy reprezentujący Litwę Silvester Belt.
Duże szanse na awans mają też najbardziej charakterystyczne osobistości tego półfinału: Bambie Thug z Irlandii oraz występujący w barwach Finlandii Windows95man. Na ostatnim miejscu gwarantującym finał jest obecnie Teya Dora z Serbii, a zaraz pod podium Electric Fields z Australii czy Raiven ze Słowenii. Według notowań najmniejsze szanse, bo wynoszące zaledwie 10 procent, ma mieć Islandia.
W pierwszym półfinale wystąpią też kraje, które nie muszą zaprzątać sobie głowy walką o finał. Są to Niemcy, Szwecja oraz Wielka Brytania, których reprezentanci pojawią się na scenie, ale awans mają już zagwarantowany.
Zobaczcie, jak prezentuje się konkurencja Luny w pierwszym półfinale. Jak oceniacie nasze szanse?
Wielu fanów Eurowizji zadaje sobie to pytanie od tygodni - czy to Chorwacja stanie na podium tegorocznego konkursu? Odpowiedź dopiero przed nami, natomiast to, że Baby Lasagna zakwalifikuje się do wielkiego finału, wydaje się niemal oczywiste. Marko Purišić, bo tak naprawdę nazywa się muzyk, nie kryje głębokiego przywiązania do wiary, a za wzór stawia sobie ojca Pio i św. Pawła Apostoła. W "Rim Tim Tagi Dim" opowiada z kolei o młodym człowieku, który wyprowadza się z rodzinnego domu i emigruje za granicę w poszukiwaniu lepszego życia.
Tegoroczna Eurowizja to kolejna, w której Ukraina ma spore szanse na sięgnięcie po słynne trofeum. Początkowo alyona alyona i Jerry Heil typowane były na zwyciężczynie, a obecnie zajmują bezpieczną 2. pozycję w rankingu bukmacherów na półfinał i 4. lokatę w jego finałowym odpowiedniku. O awans w każdym razie mogą być spokojne, a przed Polką nie lada wyzwanie.
Piosenka "Luktelk" Silvestra Belta to dla wielu jeden z najjaśniejszych punktów tegorocznego konkursu. Z Eurowizją jest zresztą związany od dawna, bo w 2010 roku brał udział w litewskich preselekcjach do jej dziecięcej wersji. Wystąpił też w kilku programach telewizyjnych dla muzycznych talentów, a dziś typowany jest jako jeden z faworytów nie tylko w półfinale, ale w całym konkursie. W 2017 roku dokonał coming outu jako osoba biseksualna, a jego największą inspiracją jest Troye Sivan.
Bambie Thug to prawdziwa sensacja tegorocznej Eurowizji. Ma 31 lat, pochodzi z Cork i identyfikuje się jako osoba niebinarna. Wedle medialnych doniesień fascynuje się kulturami staroceltyckimi i praktykuje neopogańskie czary, a środowiska prawicowe w Irlandii doprowadza do szewskiej pasji. Wiemy więc, że i publiczność rozpali jak mało kto, a piosenka "Doomsday Blue" z pewnością wyróżnia się na tle pozostałych propozycji. Nie powinno więc dziwić, że o miejsce w finale raczej się martwić nie musi, a Luna ma poważną konkurencję.
Eurowizyjna publika już niejedno widziała, ale czy wyobrażacie sobie dorosłego mężczyznę, który biega po scenie w szortach i koszulce z logo popularnego systemu operacyjnego? My też nie, ale jednak - to się dzieje. W ten sposób o zwycięstwo chce zawalczyć Finlandia i wygląda na to, że nie był to zły pomysł, bo szanse na miejsce w wielkim finale mają bardzo wysokie. To co, za rok Pan Savyan?
W tym roku do gry o eurowizyjne trofeum powrócił Luksemburg, który zrobił sobie od konkursu bardzo długą przerwę. Ostatni raz ich reprezentant miał szansę zawalczyć o zwycięstwo w 1993 roku, czyli 31 (!) lat temu. Powrotem w wielkim stylu ma być występ Tali, która z piosenką "Fighter" plasuje się na 6. miejscu w rankingu bukmacherów z niemal 90-procentowymi szansami na awans. Wstydu więc raczej nie będzie.
Portugalia postawiła w tym roku na talent Iolandy, która wykona na scenie piosenkę "Grito". 29-latka już jako nastolatka marzyła o karierze z prawdziwego zdarzenia, tak więc nic dziwnego, że wybrała studia właśnie z zakresu kompozytorstwa. Jej utwór natomiast wyraźnie podzielił fanów konkursu - jedni mocno docenili talent młodej artystki, inni zwracają uwagę, że kawałek jest mało popisowy i niekoniecznie sprawdzi się na eurowizyjnej scenie. Niedługo dowiemy się, kto miał rację.
Spore szanse na awans ma też reprezentantka Cypru, Silia Kapsis. 17-latka otworzy wtorkowy koncert, a jej piosenka "Liar" to efekt współpracy z doświadczonym teamem, który doskonale wie, jak stworzyć eurowizyjny hit. Czy to właśnie będzie kluczem do jej sukcesu?
Reprezentująca nasz kraj Luna wystąpi na scenie z piosenką "The Tower". Polska piosenka wybrzmi tego wieczoru jako szósta - zaraz po Ukrainie, która typowana jest jako jeden z faworytów, a tuż przed Chorwacją, którą wielu wymienia jako potencjalnego zwycięzcę całego konkursu. Konkurencja jest więc ogromna, ale wszystko jeszcze przed nami.
O miejsce w finale zawalczy też Teya Dora, a właściwie Teodora Pavlovska, która wykona na scenie utwór "Ramonda". Wcześniej wokalistce udało się przebić na TikToku, gdzie popularnością cieszył się inny jej kawałek, "Džanum". W samym serwisie YouTube odtworzyło go kilkadziesiąt milionów ludzi. Czy zapewni jej to wsparcie, którego tak bardzo teraz potrzebuje? Przekonamy się niebawem.
Tuż pod 10. miejscem, które gwarantuje miejsce w finale, uplasowali się reprezentanci Australii oraz Słowenii. Nie można natomiast wykluczyć, że to oni awansują do kolejnego etapu muzycznej rywalizacji.
Warto wspomnieć, że duet z Australii przeciera eurowizyjne szlaki, bo w tym roku po raz pierwszy ze sceny wybrzmi piosenka związana z kulturą aborygeńską i językiem Yankunytjatjara. Raiven ze Słowenii zaprezentuje się z kolei w ciepło przyjętym przez fanów utworze "Veronika".
Na dole notowań bukmacherów znaleźli się w tym roku Fahree i Ilhim Dolgatov z Azerbejdżanu, Natalia Barbu reprezentująca Mołdawię oraz Hera Björk, która wystąpi w barwach Islandii. Panowie mają 22 procent na awans, a ich koleżanki odpowiednio 20 i 10 procent. Historia pokazała jednak, że Eurowizja bywa nieprzewidywalna, więc to, czy zobaczymy ich w finale, zależy oczywiście od samych widzów.
W tym roku kraje, które o awans martwić się nie muszą, będą reprezentować sami panowie. Isaak z Niemiec, Marcus i Martinus ze Szwecji oraz Olly Alexander z Wielkiej Brytanii pojawią się na scenie podczas pierwszego półfinału, ale miejsce w wielkim finale mają już zagwarantowane.