Ewa Chodakowska jest właścicielką fortuny szacowanej na 210 milionów. Nic więc dziwnego, że jej wypad do Włoch z Żanetą Gortat musiał być "na bogato". Wiedzieliście, że panie się przyjaźnią?
Nie bez powodu o Ewie Chodakowskiej mówi się, że jest "tytanem pracy". 40-latka zarządza m.in. własną platformą dietetyczną, stroną treningową czy firmą cateringową, a oprócz tego inwestuje również w branżę deweloperską. Tym sposobem obrotna gwiazda dorobiła się fortuny, którą szacuje się na 210 (!) milionów złotych.
Dzięki ciężko zarobionym pieniądzom Chodakowska może sobie w pełni zasłużenie pozwolić na więcej niż odrobinę luksusu. Pragnąc zrekompensować sobie intensywny okres w pracy, 41-latka postanowiła udać się na urlop w słonecznej Italii, w którym towarzyszyła jej przyjaciółka, Żaneta Gortat. Sławne kumpelki zapragnęły wczasować się w iście królewskich warunkach, w związku z czym zatrzymały się w eleganckim hotelu we Florencji. Co ciekawe, trenerka fitness bawiła się tam dekadę wcześniej, gdy stawiała dopiero pierwsze kroki jako instruktorka fitness i mogła tylko pomarzyć o swojej dzisiejszej pozycji.
Ewa nie zapomniała oczywiście o skrupulatnej relacji z przyjacielskiego wypadu do Włoch. Na jej śledzonym przez prawie 2 miliony osób profilu pojawił się filmik składający się ze zdjęć i nagrań, na których widać, jak celebrytki korzystają z życia, racząc się winem, eksplorując urokliwe miasto i korzystając z zabiegów spa.
Razem z moją cudną Żanetą Gortat wyskoczyłyśmy na dni kilka do Florencji - zaczęła. Bajka! Niekończące się rozmowy, obolałe mięśnie twarzy od śmiechu. Palący ból pośladków od przysiadów, najedzone po korek brzuchy... i nastroje iście szampańskie. Taka nasza mini przerwa od codzienności i doładowanie akumulatorów, na następne miesiące pracy. Jakby tego, co dobre, było mało. Zameldowałyśmy się w miejscu, do którego zawsze chciałam wrócić - hotelu, w którym 10 lat temu brałam udział w sesji zdjęciowej dla Vivy i marki LaMania..
W dalszej części posta Ewie zebrało się na refleksje. Sportsmenka przyznała, że kiedyś w najśmielszych snach nie myślałaby, że w przyszłości przyjdzie jej prowadzić taki styl życia.
Ooo! Pamiętam ten czas jak dzisiaj - ciągnęła. Wzdychałam tu do każdego kąta... do każdej freski na ścianie... do każdego kwiatka w ogrodzie... do zapierającego dech w piersiach widoku. To miejsce było magiczne. Pamiętam też, jak moja ekscytacja mieszała się z onieśmieleniem. Wiedziałam, że to nie mój świat. Widziałam, że tu nie pasuje. Wiedziałam, ze to "pożyczone" chwile. Ale wiedziałam też - i obiecałam sobie - że kiedyś tu wrócę już jako niezależna kobieta. I jestem. Moc wzruszeń. Sentymentów. Nawet takie banalne sytuacje pokazują mi, jaką drogę przeszłam. Jestem wdzięczna.
Pozazdrościć?