Sam Paul nie wyglądał natomiast na zmartwionego złym humorem żony.
Ilona Felicjańska od lat zmaga się z chorobą alkoholową. Niegdyś ceniona modelka do problemu przyznała się dopiero w 2010 roku, gdy pod wpływem alkoholu spowodowała wypadek samochodowy. Wówczas postanowiła pójść na odwyk i kreowała się na naczelną "ambasadorkę trzeźwości". Niestety, rzeczywistość okazała się smutniejsza, a Ilonie do dziś bywa trudno zrezygnować z zaglądania do kieliszka.
Od niedawna Ilona znów przekonuje, że "żyje w trzeźwości", w co mocno wierzymy. Od alkoholu stroni już ponoć także jej mąż - Paul Montana. Sądząc jednak po burzliwej historii ich związku, w tym grudniowych zdarzeniach z USA, trudno pokusić się o stwierdzenie, że mąż odpowiednio wspiera ją w walce z chorobą. Liczne kłótnie, rozstania czy nawet zdrady nie sprawiły, że Ilona odwróciła się od męża. Wręcz przeciwnie - w ostatnich tygodniach coraz częściej pokazuje się u jego boku. I choć na Instagramie rozprawia o łączącym ich wielkim uczuciu, po zdjęciach zrobionych przez stołecznych paparazzi wnioskować można coś kompletnie innego.
Nie inaczej było tym razem. Ilona i Paul zostali "przyłapani" podczas spotkania biznesowego, po którym najwyraźniej niezadowolona z jego przebiegu Felicjańska odeszła od stolika, by z poirytowaną miną udać się do pobliskiego warzywnika w celu zakupienia śliwek. Montana natomiast nie wyglądał na zbytnio przejętego zaistniałą sytuacją.
Zobaczcie zdjęcia:
Stołeczni paparazzi przyłapali niedawno Ilonę i Paula, gdy ci prowadzili ożywioną dyskusję na tajemniczym "spotkaniu biznesowym". Po zdjęciach wnioskujemy jednak, że głównym rozmówcą był Montana, Felicjańska natomiast spoglądała w tym czasie w telefon z mimiką wskazującą na lekkie niezadowolenie.
Gdy jednak małżonkowie zostali już sami, musiało dojść do spięcia. Paul nerwowo odpalił bowiem papierosa, a Ilona, nie tracąc czasu, odeszła od stolika.
Po chwili zastanowienia cofnęła się jednak do stolika, co sprawiło, że "dobroduszny" Paul również postanowił powstać i wyruszyć w pogoń za małżonką. Sądząc jednak po wyrazie twarzy, ten pomysł nie do końca mu się chyba spodobał.
W końcu więc małżeństwo ruszyło w drogę. Podczas gdy smutna Ilona zmierzała w kierunku warzywniaka, spokojny Paul popalał papieroska, maszerując kilka metrów za nią.
Paulowi najwyraźniej kompletnie się nie spieszyło. Spokój ducha godny pozazdroszczenia?
Po na szczęście niedalekiej wyprawie małżeństwo dotarło do warzywniaka, w którym to Ilona zakupiła dorodne śliwki.
Myślicie, że ten związek ma jeszcze jakiekolwiek realne szanse na przetrwanie?