Georgette Mosbacher żegna się z Polską! Przypominamy najciekawsze kreacje pani ambasador (ZDJĘCIA)
Ruda grzywa, czerwona szminka i mocno podkreślone oko - tak Polacy zapamiętają Georgette Mosbacher, za której kadencji Polska nareszcie doczekała się zniesienia wiz do Stanów Zjednoczonych. Będziecie za nią tęsknić?
W najbliższą środę wraz z zaprzysiężeniem Joe Bidena na prezydenta USA końca dobiegnie dwuletnia kadencja Georgette Mosbacher w roli ambasadora Stanów w Polsce. Zdecydowanie największym osiągnięciem bajecznie bogatej Amerykanki było dopięcie projektu zniesienia wiz dla Polaków podróżujących do Stanów Zjednoczonych w celach turystycznych i biznesowych na okres do 90 dni. Nie możemy jednak zapominać o tym, jak skutecznie pani ambasador ubarwiła nadwiślańską scenę polityczną - wypełnioną po brzegi burymi garsonkami i przydużymi garniturami.
Przy okazji każdego oficjalnego wyjścia Georgette Mosbacher kochała popisywać się swym ekstrawaganckim i niewątpliwie kosztownym wyczuciem stylu. Nie bała się krwistej czerwieni, ale nieobce było jej także złoto i limonkowa zieleń. W huraganie wzorów i fasonów tylko dwie rzeczy pozostawały niezmienne - wyrazisty makijaż i rude pukle zaczesane na modłę starego Hollywood.
Razem z Pudelkiem przypomnijcie sobie najbardziej pamiętne kreacje ambasador Mosbacher. Czy jej następca zdoła dorównać jej pod względem klasy?
Zyskałam tu przyjaciół, którzy są dla mnie jak rodzina. Mam też poczucie, że bardzo dużo osiągnęliśmy w naszych obustronnych stosunkach. To był wyjątkowy czas. Jedno z moich najlepszych życiowych doświadczeń - mówiła ambasador Mosbacher w pożegnalnym wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN".
Mosbacher nie ukrywa, że podczas swojego pobytu w Polsce dorobiła się nie tylko nowych przyjaciół, ale też… dodatkowych kilogramów. Jak sama przyznaje, nie jest w stanie oprzeć się tradycyjnej kuchni polskiej: Uwielbiam pierogi, gołąbki i moje ulubione placki ziemniaczane. Nie zapomnę tych smaków. Na pewno będziemy przyrządzać te dania w domu w Nowym Jorku, Waszyngtonie, na Florydzie. Wracam z dodatkowymi pięcioma kilogramami. Ale to jedzenie było tego warte.
Mosbacher była jedną z licznych ambasadorów, którzy podpisali list otwarty w obronie środowisk LGBT w Polsce. W rozmowie z Wirtualną Polską zaznaczyła, że szanuje religijne tradycje naszego kraju, jednocześnie karcąc zaściankową politykę rządu: W kwestii LGBT jesteście po złej stronie historii. Mówię o postępie, który się dokonuje bez względu na wszystko. Używanie tego typu retoryki wobec mniejszości seksualnych jedynie wyobcowuje Polskę, przekładając się też na konkretne decyzje biznesowe.
Większość Polaków z pewnością zapamięta Mosbacher za zniesienie obowiązku wizowego dla podróżujących do Stanów Zjednoczonych rodaków. O swoim niemałym sukcesie ambasador przypomniała, żegnając się ze swym dotychczasowym stanowiskiem: Przez te kilka lat odnotowaliśmy wiele wspaniałych osiągnięć dzięki niewiarygodnej pracy mojego zespołu w ambasadzie. Ze szczególną dumą odnotowuję, że w czasie mojego urzędowania Polska przystąpiła do Programu Ruchu Bezwizowego. To historyczny kamień milowy, który będzie się przyczyniać do umacniania relacji międzyludzkich przez kolejne dziesięciolecia.
Mimo że amerykańska polityk wraca na tę chwilę do ojczyzny, to już zapowiedziała, że jeszcze niejednokrotnie zamierza zawitać do Polski: Będę wracać, bo moje przywiązanie i miłość do Polski nie przeminą, zamierzam więc Polskę często odwiedzać.