Historia małżeńskiego KRYZYSU księcia Williama i Kate Middleton: rozstanie, wojna z prasą i… domniemany ROMANS z Rose Hanbury (KALENDARIUM)
O domniemanym romansie księcia Williama i Rose Hanbury mówi już cały świat. Zagrania tajemniczej markizy Chalamondeley nie są jedynym powodem, przez który ucierpiała w ostatnich latach relacja następcy tronu z Kate Middleton. Niewielu wie, że para w przeszłości już raz się rozstała.
W obliczu najnowszych doniesień z otoczenia rodziny królewskiej, a w zasadzie jej absolutnego braku, było zaledwie kwestią czasu, nim media i użytkownicy internetu zaczną na własną rękę uzupełniać luki pozostawione przez skąpe i rzadko kiedy publikowane "oficjalne oświadczenia" Windsorów. I tak oto z pozoru niewinna "operacja brzucha" i rzekomo planowana kilkumiesięczna rekonwalescencja Kate Middleton przepoczwarzyły się w międzynarodowy skandal. Reputacja rodziny królewskiej, w tym wizerunek przyszłego króla, nagle zawisły na włosku. Jak do tego doszło?
Szczególnie istotną rolę w rozgrywającym się na łamach tabloidów małżeńskim kryzysie Kate i Williama odgrywa już od dobrych paru lat odgrywa niejaka Rose Hanbury, markiza Cholomondeley. Szlachcianka do niedawna jeszcze uchodziła z bliską przyjaciółkę Kate, w końcu była jej sąsiadką. Jednak spekulacje, jakoby Rose miała być kolejnym wcieleniem Camilli Parker-Bowles skutecznie poróżniły rodziny.
Przypomnijmy: Kate Middleton nie radzi sobie z plotkami o romansie księcia Williama? "ODCHODZI OD ZMYSŁÓW"
Razem z Pudelkiem przestudiujcie, jak Kate i William z "pary idealnej" stali się jednym z najmniej wiarygodnych małżeństw w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Czy jeszcze uda im się uratować wizerunek, czy już na wszystko za późno?
Miłosny kryzys na uniwersytecie - 2001-2005
Nie jest wielką tajemnicą, że relacja Kate i Williama już na samym początku swojego istnienia napotkała na poważne przeszkody. Para poznała się w trakcie studiów na St. Andrews University w Szkocji. Jakiś czas po zawiązaniu bliższej znajomości jedno z zakochanych podjęło decyzję o przerwaniu związku.
Rozstaliśmy się w pewnym momencie. Byliśmy bardzo młodzi. Oboje studiowaliśmy. Staraliśmy się siebie odnaleźć, odnaleźć swoją własną ścieżkę. Na szczęście koniec końców wszystko skończyło się dobrze - mówił w jednym z archiwalnych wywiadów William.
Kate nie ukrywała, że okres rozłąki nie był dla niej łatwy.
Gdy to się stało, nie byłam najbardziej zadowolona. Ale to doświadczenie uczyniło mnie silniejszą osobą. Mieliśmy czas, żeby lepiej poznać samych siebie. Gdy jesteś młody, łatwo jest dać się pochłonąć związkowi. Teraz wiem, że ten czas był również dla mnie bardzo ważny.
Od tego wszystko się zaczęło. The Sun publikuje tekst, w którym donosi, że Kate Middleton poprosiła męża, aby Rose Hanbury została odsunięta od ich grona znajomych. Sprawa była ponoć o tyle poważna, że Rose miała uchodzić za bliską przyjaciółkę i powierniczkę Kate. Początkowo nie ujawniano, co było powodem domniemanego konfliktu. Samemu księciu miało ponoć zależeć na relacji z Hanbury i jej mężem, ponieważ są oni bezpośrednimi sąsiadami rodzinnej posiadłości książęcej pary - Amner Hall. Artykuł The Sun został wkrótce usunięty.
Źródła bliskie rodzinie królewskiej zaprzeczyły, jakoby między Kate a Rose miało powstać jakiekolwiek nieporozumienie. I może plotki udałoby się jakoś wyciszyć, gdyby oliwy do ognia nie dolał brytyjski dziennikarz Giles Coren.
Wiem o romansie. Wszyscy o nim wiedzą - napisał Coren w usuniętym już tweecie.
Publikacja The Daily Beast spekulowała, że wypowiedź dziennikarza została usunięta z przestrzeni internetowej w wyniku nacisków ze strony pałacu.
Sprawie natychmiast przyjrzał się magazyn InTouch. W obszernym artykule dziennikarze przestudiowali domniemaną romantyczną relację księcia Williama i Rose Hanbury. Cytowani w materiale informatory mieli donosić, jak to Kate zażądała od męża, aby ten definitywnie odciął się od Cholmondeleyów. William ponoć do niczego się nie przyznał, twierdząc, że to wszystko to jedynie śmieszne plotki. Autor artykułu stwierdził ostatecznie, że rozwód przyszłej pary królewskiej nie wchodzi w grę, jednak zaufanie między małżonkami zostało - delikatnie mówiąc - "nadwyrężone".
Wiele przypuszczeń na temat nieporozumień narosłych między Kate i Williamem opiera się głównie na pogłoskach. Tym razem jednak cała Wielka Brytania mogła na własne oczy zobaczyć niezręczny moment, podczas którego księżna Walii strąciła ze swojego ramienia dłoń męża. Do incydentu doszło podczas specjalnego świątecznego programu BBC Berry Merry Chrismas prowadzonego przez Mary Berry. Książęca para od lat unika publicznego demonstrowania swoich uczuć, ale fakt, że Kate zareagowała jak poparzona na dotyk męża, wzbudził zaniepokojenie publiki.
Przy okazji zbliżającej się koronacji króla Karola III w mediach społecznościowych ponownie zaczęły krążyć doniesienia o rzekomym romansie Rose z księciem Williamem. Publika zastanawiała się, czy markiza Cholomondeley w ogóle pojawi się na ceremonii.
Hanbury nie tylko pojawiła się na koronacji, ale też jej syn został poproszony o pełnienie w trakcie nabożeństwa istotnej roli. Młodziutki lord Oliver. Był to jedyny chłopiec niespokrewniony bezpośrednio z monarchą, któremu powierzono zaszczytną funkcję "Page of Honour". Razem z Oliverem tę samą rolę pełnił m.in. książę George. Rodzina królewska wysłała tym samym wyraźny sygnał, że między Windsorami a Cholomondeleyami wszystko już zostało wyjaśnione.
Kate w sidłach Jamesa Bonda - lipiec 2023
Trudno oprzeć się wrażeniu, że wrzawa nagromadzona wokół spotkania Kate Middleton i brytyjskiego aktora Jamesa Nortona na trybunach Wimbledonu była nieco na wyrost. Oto paparazzi przyłapali moment, podczas którego, zdaniem niektórych, Kate "kokietowała" kandydata do przejęcia po Danielu Craigu roli Jamesa Bonda. Mina stojącego za plecami małżonki Williama? Akurat tu się zgodzimy - bezcenna.
Pośrodku głośnych spekulacji na temat stanu zdrowia Kate Middleton, niedługo po publikacji niefortunnego zdjęcia księżnej z trójką przerobionych w programie graficznym pociech, The Independent wypuścił w świat obszerny tekst poświęcony Rose Hanbury. Wielu zdążyło już zapomnieć o plotkach, jakoby William miał zdradzać przyszłą królową z markizą Cholmondeley, jednak nowy tekst podziałał jak plotkowy katalizator. Internauci zaczęli spekulować na temat natury relacji Williama i Rose Hanbury. Na forach pojawiły się nawet doniesienia, że markiza jest brzemienna z dzieckiem przyszłego króla. Niektórzy twierdzili, że The Independet próbuje w ten sposób oswoić publikę z nadciągającym rozwodem. Inni natomiast twierdzili, że publikacja tekstu była swego rodzaju groźbą mającą wymusić na Windsorach wyjaśnienie ostatnich kontrowersji.
Nie trzeba było długo czekać, nim tajemnicze zniknięcie Kate i plotki o romansie księcia Williama stały się materiałem dla komediantów, w tym niesłychanie popularnego za oceanem Stephena Colberta, gospodarza The Late Show.
Według tabloidów, kiedy Kate skonfrontowała Williama z pogłoskami o jego niewierności, ten miał to wyśmiać i stwierdzić, że to niedorzeczność. Tak właśnie wygląda właściwa reakcja, gdy twoja żona oskarża cię o zdradę - żartował Colbert.
Dziś tylko jedno jest pewne. Bez królowej Elżbiety II u steru brytyjska monarchia trzęsie się w posadach. Plotki już wymknęły się spod kontroli. Mają realny potencjał dokonania nieodwracalnych zniszczeń na wizerunku rodziny królewskiej. Pora, aby Windsorowie się obudzili. W dobie mediów społecznościowych tak skąpa komunikacja otwiera jedynie pole do niebezpiecznych spekulacji. Windsorowie mają tylko dwa wyjścia: albo przejąć inicjatywę i dostosować się do panujących realiów, albo przejść do historii jako jeden z ostatnich reliktów brytyjskiego kolonializmu. Co wybiorą?