Kinga Rusin podsumowuje 3-dniowe luksusowe urodziny z Markiem Kujawą w Kolumbii: "Niespodziankom nie było KOŃCA" (ZDJĘCIA)
Kinga Rusin świętowała swoje 53. urodziny niemalże po królewsku, za co może podziękować ukochanemu Markowi Kujawie. Obfitą relacją z celebracji pochwaliła się na Instagramie. "Kolacja w restauracji uhonorowanej aż dwiema gwiazdkami Michelin!" - ekscytowała się dziennikarka.
W sierpniu miną cztery lata, odkąd Kinga Rusin porzuciła pracę w telewizji na rzecz egzotycznych wojaży u boku ukochanego Marka Kujawy. Po długich miesiącach wygrzewania się na rajskiej plaży dziennikarka postanowiła ostatnio powrócić w rodzinne strony i zatrzymać się na moment w swoim warszawskim apartamencie. Czas upłynął "reporterce bez granic" na spotkaniach z wpływowymi przyjaciółmi, spacerach śródmiejskimi uliczkami z ukochanym pieskiem Czarkiem i medialnych wojenkach (tym razem drała koty z Krzysztofem Stanowskim).
Pobyt na łonie ojczyzny nie mógł jednak trwać wiecznie. Kinga ma to do siebie, że nie potrafi usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu, dlatego też słynna wędrowczyni wyruszyła w kolejną podróż. Pretekstem do wyprawy za ocean były urodziny Rusin - 8 marca gwiazda skończyła 53 lata.
Dziennikarka z troską pielęgnuje swój instagramowy profil i regularnie zamieszcza tam kolejne posty, dzięki którym możecie uzupełnić wszelkie braki z wiedzy o jej światowym życiu. Jak na prawdziwą gwiazdę (z majętnym ukochanym) przystało, Kinga celebrowała swoje święto aż przez 3 dni, czym nie omieszkała pochwalić się w sieci.
We wtorek na jej Instagram trafiła wyczerpująca relacja z obchodów jej jubileuszu, który obfitował w różnej maści atrakcje. Obszernemu wpisowi, w którym Rusin skrzętnie opisała urodzinowy weekend, towarzyszyła seria kadrów, gdzie uchwycono radosne chwile z ukochanym Markiem Kujawą.
Żądna przygód para zatrzymała się w ekstrawaganckim i nowoczesnym apartamencie w centrum kolumbijskiej dżungli. Kolejnym podpunktem na liście była wyprawa w góry na koniach. Zwieńczeniem była wieczerza w lokalnej knajpie oferującej iście wykwintną kuchnię.
Kolacja w… Medellin (!), złożona z 16 (!) "momentów", w restauracji El Cielo Juana Manuela Barrientosa, uhonorowanej aż dwiema gwiazdkami Michelin! - napisała. Tak zakończyliśmy 3-dniowe świętowanie moich urodzin, a niespodziankom nie było końca. Zaczęło się od konnego rajdu wzdłuż doliny Cocora (słynącej z olbrzymich palm woskowych, symbolu Kolumbii).
Później była filiżanka prawdziwej kolumbijskiej kawy na słynnej plantacji Ocaso, gdzie przy okazji przeszliśmy cały proces od sadzenia po zbiory, fermentację i palenie kawy - wymieniała podekscytowana celebrytka. Teraz, kiedy wiemy jakie to jest skomplikowane smakuje ona zupełnie inaczej! I nie dziwne, że była też "gwiazdą" dzisiejszej, trwającej ponad 3 godziny (!), wykwintnej kolacji. W końcu w Kolumbii kawa, nazywana tu też "czarnym złotem", to świętość.
A teraz wracamy na szlak. Przed nami kolejne kolumbijskie regiony do odkrycia. Nie mogę się doczekać, bo Kolumbia co chwila zaskakuje mnie swoim kolejnym obliczem - zakończyła.
Fajnie ma?