Klaudia Halejcio wybrała się ostatnio do modnej stołecznej knajpki, gdzie czyhali na nią paparazzi. Majętna celebrytka odziała się w komplet, który przywodził na myśl... piżamę. Stylowo?
Tym, co łączy Klaudię Halejcio i jej ukochanego, biznesmena i samozwańczego "weterana marketingu internetowego" Oskara Wojciechowskiego, to słabość do luksusu oraz epatowania majątkiem. Małżonkowie na co dzień nie odmawiają sobie markowych ciuszków, zwiedzają świat wzdłuż i wszerz, a także wożą się najdroższymi autami. Rodzice małej Nel nie byliby sobą, gdyby nie uczcili 3. urodzin pociechy, które przypadały na początku czerwca, z pompą godną niemalże rodziny królewskiej.
Jakiś czas temu właścicielka posiadłości za (ponad) 9 milionów, którą tak ochoczo chwali się w mediach społecznościowych, stwierdziła w rozmowie z Żurnalistą, że wbrew powszechnym przypuszczeniom awans społeczny wcale nie sprawił, że sodówka uderzyła jej do głowy.
W piątek majętna celebrytka dała się fotografować paparazzi podczas posiłku w eleganckiej warszawskiej knajpie. Wyjście na miasto tradycyjnie wymagało od Halejcio modnej stylizacji, dzięki której roztacza się wokół niej słodki zapach pieniądza. Mama małej Nel miała na sobie przywodzący na myśl piżamę różowy komplet składający się z koszuli i obszernych spodni. Uzupełniła go markowymi dodatkami: klapkami Diora za 3 tysiące złotych oraz torbą płócienną torbą Chloe wartą 5 tysięcy złotych. Po wpałaszowaniu obiadu Klaudia przemaszerowała żwawym krokiem do swojego mercedesa za 200 tysięcy złotych, po czym odjechała przed siebie.
Powiało bogactwem?
Najpierw celebrytka przeparadowała chodnikiem niczym urodzona modelka, po czym wsiadła do swojego mercedesa za 200 tysięcy.