"Królowa życia" chwali się efektami "TURECKIEJ" METAMORFOZY. Zafundowała sobie nowe pośladki, a na tym nie koniec... (ZDJĘCIA)
Aleksandra Szafrańska brała udział w 11. edycji "Królowych życia" i podobnie jak koleżanki z programu nie oszczędza na poprawianiu natury. Właśnie pochwaliła się efektami wizyty w tureckiej klinice, gdzie przeszła sporą metamorfozę.
Nie sposób nie zauważyć, że Turcja stała się ostatnimi czasy częstym kierunkiem podróży obieranym przez influencerów. Powód jest raczej oczywisty: chodzi oczywiście o metamorfozy w tamtejszych klinikach, najczęściej w barterze, których efekty internetowi celebryci relacjonują potem w sieci. Teraz po Lalunie i Izabeli Macudzińskiej przyszedł czas na kolejną "królową życia".
Następna w kolejce po turecką metamorfozę ustawiła się Aleksandra Szafrańska, niegdyś uczestniczka 11. edycji wspomnianego programu TTV. Co prawda udział w reality show nie przyniósł jej tak dużej popularności, jak niektórym z uczestniczek, ale to wystarczyło, aby dziś mogła się cieszyć 100 tysiącami obserwujących na Instagramie. To właśnie przed nimi pochwaliła się teraz efektami "tureckiej" przemiany.
Zobacz także: U Laluny Unique z "Królowych życia": BEZ ZMIAN: Poleciała do Turcji po... NOWE ZĘBY za 20 tysięcy złotych! (FOTO)
Na profilu Szafrańskiej pojawiła się seria zdjęć, na których relacjonuje przebyte niedawno operacje. Zdecydowała się na korektę nosa, lifting ust, liposukcję oraz BBL, czyli brazylijski lifting pośladków. Wygląda na to, że seria zabiegów się udała, bo kolejne dni "królowa życia" spędziła na relacjonowaniu tego, jak przebiega proces gojenia.
Gips już ściągnięty, efekt, póki co, 50 procent oczekiwań, ale to przez opuchliznę. Z dnia na dzień będzie lepiej - zapewnia tydzień po fakcie.
Przyznała jednocześnie, że operacje należały do dość bolesnych, ale nieprzyjemności w końcu przeminą, a nowe pośladki i nos są w końcu na zawsze. W siódmą dobę po zabiegach pokazała również, jak się teraz prezentuje - oczywiście wywiązując się z licznych oznaczeń w postach na Instastories.
Oceńcie sami. Warto było?