Latające stoły, kłamstwa, komornik na planie - oto najbardziej NIEUDANE "Kuchenne rewolucje" (ZDJĘCIA)
Dla restauratorów, którzy kombinowali i nie słuchali rad Magdy Gessler, "Kuchenne rewolucje" nie skończyły się happy endem. Niektóre historie miały nawet ciąg dalszy w sądzie. Pamiętacie te "kuchenne katastrofy"?
Program "Kuchenne rewolucje" pojawił się na antenie TVN w 2010 roku i od tamtej pory niezmiennie cieszy się sympatią widzów.
Historie restauratorów, nad którymi zawisło widmo bankructwa, bywały różne. Jednych zgubił brak wiedzy, innych pogrążyło skąpstwo, jeszcze inni mieli problemy osobiste, które przekładały się na pracę. Niektórzy próbowali też dzięki programowi zrobić sobie darmową reklamę.
Trzeba przyznać, że Magda Gessler faktycznie pomogła wyprowadzić wiele lokali na prostą, a niektóre wręcz odniosły sukces i do dziś świetnie prosperują. Zdarzały się jednak przypadki, kiedy właściciele restauracji nie słuchali rad "kreatorki smaku u stylu" i poszli z torbami.
Zebraliśmy w naszej galerii najbardziej nieudane "rewolucje". Która była największą katastrofą?
Ten odcinek odbił się szerokim echem w mediach ze względu na nietypowe zachowanie właścicielki lokalu Le Papillon Noir (czyli Czarny Motyl) w Katowicach.
Czarnowłosa Justyna "strzelała fochy" i reagowała na krytykę histerycznym śmiechem. Opóźniła finałową kolację o dwie godziny, a gdy Magda zwróciła jej uwagę, ta zaczęła się wykłócać, po czym wyszła z lokalu i w samochodzie znajomego wyznała, że zgłosiła się do show tylko dla reklamy.
Gessler była tak zdegustowana jej postawą, że odwołała kolację. Gdy po kilku tygodniach przyszła skontrolować sytuację, lokal był zamknięty na cztery spusty, a po Justynie nie było ani śladu.
Rewolucja w "Jadłodajni Bartosz", którą prowadziła niejaka Agnieszka K., także okazała się katastrofą. W trakcie programu w Kielcach Gessler odkryła wiele nieprawidłowości. Okazało się, że pracownice zarabiały zaledwie po 700–800 złotych miesięcznie, a składniki dań były przeterminowane.
Sprawą zajęła się prokuratura. Ostatecznie sąd skazał właścicielkę na dwa i pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, grzywnę w wysokości 3,2 tysiąca złotych i nakazał jej zapłatę kosztów procesu.
Magda Gessler zawitała do restauracji w Goczałkowicach Zdroju w szóstym sezonie show. Odmieniła wystrój na bardziej elegancki i wprowadziła dania na bazie ziemniaka. Po powrocie stwierdziła, że jedzenie jest "straszne jak za komuny na dworcu", a dekoracja została zmieniona.
To jest jakiś koszmar, ja stąd znikam! Absolutnie się pod tym nie podpisuję! - ogłosiła.
Właściciele stwierdzili, że zamierzają zostać przy poprzedniej nazwie, po czym... pozwali produkcję programu o zniesławienie, rozwiedli się i wystawili budynek na sprzedaż.
Przypomnijmy: Właściciele restauracji POZYWAJĄ Gessler!
W Tarnowskich Górach Magda Gessler zawitała do przybytku ekscentrycznej Anny dzierżawionego przez spokojnego pana Bogdana. Właścicielka całkowicie zdominowała dzierżawcę i nie dawała mu się wykazać. W trakcie rewolucji doprowadzała Magdę na skraj wytrzymałości, robiąc sceny i złośliwie zabierając klatkę z kanarkiem Kubusiem.
Gessler zmieniła lokal na restaurację hiszpańską o nazwie "Don Kichot". Po powrocie dania nie spełniły jej oczekiwań. Okazało się też, że właścicielka pozbyła się pana Bogdana i ... wymieniła zamki w drzwiach. Magda stwierdziła, że pani Ania "niczego się nie nauczyła" i w tym miejscu "nie ma restauracji". Obecnie w budynku znajduje się inny lokal gastronomiczny.
Dla właściciela restauracji "Polski smak" w Katowicach praca w gastronomii miała być odskocznią od... hazardu. Tak doradził mu psychiatra.
Na miejscu Gessler zastała nieświeże potrawy i arogancką szefową kuchni, która dominowała nad szefem. Magda zmieniła lokal w "Bar Urlop", który miał serwować dania z całego świata, m.in. z kuchni tajskiej czy hiszpańskiej.
Gdy wróciła po kilku tygodniach, właściciel kłamał jak z nut. Dopiero kucharz wyznał prawdę o tym, że został zwolniony, a "tygodnia kuchni hiszpańskiej" nie było.
To, co pan wyprawia, jest żenujące. Pan łże, pan jest niewiarygodny. Wszyscy się boją, wszyscy kłamią. Ja w tym udziału brać nie będę! - stwierdziła, opuszczając lokal.
Restauracja "Szafran" w Łodzi serwowała potrawy kuchni wschodniej. W trakcie realizacji "Kuchennych rewolucji" na jaw wyszła niejasna sytuacja prawna pomiędzy właścicielkami. Okazało się, że nie mają zawiązanej spółki. Wywiązał się konflikt, w który włączył się też mąż jednej z nich.
Po interwencji Gessler udało się doprowadzić do podpisania umowy, ale nie pomogło to restauracji. Gdy Magda wróciła po kilku tygodniach, okazało się, że dania są niesmaczne. Gwiazda nie podpisała się pod rewolucją, a lokal... nie dotrwał nawet do emisji odcinka w telewizji.
Odcinek z tą rewolucją był emitowany we wrześniu. W Piekarach Śląskich swoją restaurację prowadził Tomek. Na miejscu Gessler tak długo czekała na jedzenie, że przewróciła stół i wyszła obrażona. Gdy na drugi dzień udało jej się w końcu coś zjeść, dania okazały się niesmaczne, a kuchnia koszmarnie brudna.
Gdy finałowego dnia Magda weszła do kuchni, zastała tam... jednego pracownika, który próbował gotować warzywa na… przenośnej kuchence elektrycznej. Do kolacji nie doszło. Po powrocie Gessler zastała knajpę zamkniętą na cztery spusty, a za oknami piętrzące się brudne garnki z resztkami jedzenia.
W siódmym sezonie Magda Gessler zawitała do Hrubieszowa, gdzie przeprowadzała rewolucję w restauracji "Magistrat". Gwiazda poleciła właścicielkom, aby wyspecjalizowały się w ręcznie robionych pierogach. Po powrocie na miejsce zastała hamburgery, kebab, pizzę i zapiekanki. Była wściekła.
Moja karta Magdy Gessler przy fast foodach jest jak w pysk! Po rewolucji, drogie panie - stwierdziła, przewracając z impetem stół zastawiony daniami. Co ciekawe, ten lokal nadal funkcjonuje, ale jego właścicielka żałuje decyzji o udziale w show i czuje się pokrzywdzona.