Lewandowscy wylatują z Polski, z lotniska dla PRYWATNYCH samolotów (ZDJĘCIA)
Po przylocie do domu w Monachium Anna Lewandowska wyznała na Instastories, że jest wykończona tym wyjazdem. "Zawsze po powrocie z Warszawy czuję się, jakbym przebiegła maraton" - informuje.
Anna Lewandowska i Robert Lewandowski na co dzień mieszkają w Monachium. Od czasu do czasu wpadają jednak do Polski załatwiać rozmaite biznesy. A tych mają naprawdę dużo.
Ostatnie dni słynny piłkarz z małżonką także spędzili w ojczyźnie. W tym czasie znowu zrobiło się głośno o ich konflikcie z byłym menedżerem Roberta, Cezarym Kucharskim, który twierdzi, że swego czasu pożyczył Ani 2,5 miliona euro i nie doczekał się zwrotu. Rzeczniczka sportowej "power couple" zaprzecza tym zarzutom.
Tymczasem Lewandowscy już zdążyli opuścić kraj. Paparazzi wypatrzyli ich o świcie na lotnisku dla prywatnych samolotów. Małżonkom towarzyszyły córki: Klara i Laura. Po przylocie do Niemiec Anna "odmeldowała się" na Instastories i wyznała, że jest wykończona tym wyjazdem.
To jest ten dzień, kiedy najchętniej schowałabym się pod kołdrę i przespała cały dzień. Padam na twarz. Zawsze po powrocie z Warszawy czuję się, jakbym przebiegła maraton (maraton spotkań i projektów) (…) - pisze.
Zobaczcie zdjęcia z pospiesznego wylotu Lewandowskich z Warszawy.
Paparazzi wypatrzyli Lewandowskich wczesną porą na lotnisku. Para podjechała na miejsce drogim mercedesem.
Anna ubrała się na podróż w dres, czapkę z daszkiem i jeansową kurtkę. Na głowę założyła kaptur z ogromnym logo drogiej marki.
Lewandowscy biegali w tę i z powrotem, upewniając się, że zabrali wszystko z samochodu.
Małżonkowie wyglądali na nieco zdenerwowanych. Po przylocie do Monachium Anna wyznała, że "pada na twarz".
Robert trzymał na rękach Laurę, Klara szła przodem. Za nimi Anna zerkała w telefon.