Maja Staśko ponownie wzięła się za celebrytów nagrywających filmiki podczas jazdy. Tym razem oberwało się Deynn i Danielowi Majewskiemu. "To normalizowanie patozachowań. Istnieje olbrzymie ryzyko tragedii" - grzmi aktywistka.
Maja Staśko raz jeszcze weszła w rolę szeryfa polskiego show biznesu. Tym razem kontrowersyjna aktywistka wzięła pod lupę sposób, w jaki Deynn oraz garstka innych influencerów mają w zwyczaju zachowywać się na drodze. Staśko zamieściła na Instaramie serię wpisów, w których otwarcie oskarża internetowe gwiazdy o stwarzanie bezpośredniego zagrożenia życia osób trzecich. W przypadku Deynn pokusiła się nawet o poinformowanie policji.
Złożyłam zawiadomienie na policję w sprawie stories Deynn. To kolejny raz, gdy influencerka wrzuca stories nagrane w trakcie prowadzenia samochodu. Reakcja może uratować komuś życie. Przedstawianie i normalizowanie takich patozachowań na drodze to narażanie zdrowia i życia ludzi - czytamy na screenach z relacji Deynn.
Oczywiście Staśko nie zapomniała tu o Danielu Majewskim czy choćby Oldze Frycz, którzy również chwalili się na swoich instagramowych profilach podobnymi praktykami.
Ten też robi to seryjnie. To są śmiertelnie niebezpieczne wzorce zachowań na drodze, które trafiają do setek tysięcy ludzi. To olbrzymie ryzyko tragedii. (...) A notoryczne nagrywanie takich stories z dzieckiem, to wyjątkowa nieodpowiedzialność.
Napisaliśmy do Marity z prośbą o skomentowanie kierowanych pod jej adresem oskarżeń. Jak do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.