Marcelina Zawadzka chwali się DRUGIMI zaręczynami: "Ten pierścionek WYŚNIŁAM"
W życiu Marceliny Zawadzkiej wydarzyła się kolejna rewolucja. Ukochany ciężarnej celebrytki doszedł do wniosku, że jedne zaręczyny nie wystarczą, dlatego po niespełna roku poprosił ją o rękę po raz drugi, oferując lubej wyjątkowy pierścień. "Śmieszne, że rzeczy, o których w kółko myślimy, urzeczywistniają się" - filozofowała prezenterka na Instagramie.
Choć mamy sierpień, Marcelina Zawadzka niewątpliwie już może zaliczyć ten rok do wyjątkowo udanych. W Dzień Matki prezenterka obwieściła światu, że wraz z z ukochanym Maxem Gloecknerem spodziewają się narodzin swojego pierwszego potomka. Wiadomo już, że celebrytka urodzi chłopca.
Błogosławiony stan wcale nie sprawił, że Zawadzka zamknęła się w swoich czterech ścianach i porzuciła wszystkie zawodowe obowiązki na obok. Można wręcz odnieść wrażenie, że Marcelina jeszcze bardziej podkręciła tempo, chcąc w pełni wykorzystać czas, który został jej do rozwiązania. 36-latka nie ukrywa zarazem, że "boli ją całe ciało" i staje się marudą.
W piątek celebrytka zdradziła, że oprócz perspektywy rychłego zgłębienia uroków macierzyństwa jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że wręcz rozpiera ją radość. Okazuje się, że podczas niedawnego pobytu w Tajlandii ukochany celebrytki raz jeszcze poprosił ją o rękę, tym razem jednak oferując jej wyjątkowy pierścień, który miał dla Marceliny wyjątkowe znaczenie. Całe zdarzenie oczywiście zostało udokumentowane, a wzruszona do głębi gwiazda nie potrafiła powstrzymać potoku łez.
Drugi raz powiedziałam "tak" - pochwaliła się celebrytka. Kilka miesięcy temu byliśmy w Tajlandii, tam chciałam pobyć w spokoju z nową wspaniałą nowiną o ciąży. Jeszcze nikt nie wiedział, a my nie mogliśmy uwierzyć, że niebawem zostaniemy rodzicami. Radośni i spokojni, że to właśnie idealny czas dla nas, że nasze starania tak szybko się ziściły.
Śmieszne jest to, że rzeczy, o których w kółko myślimy, pragniemy ich lub czujemy, że jesteśmy ich warci (dobre, ale i te złe… często zaskakujące, ale jak sobie przypomnimy to właśnie takie , które manifestowałeś/łaś od pewnego czasu), się urzeczywistniają…. Możemy w to wierzyć lub nie, zwracać na to uwagę, lub żyć obojętnie ale nasze czucie, które wypełnia nasze serce (powtórzę dobre i te negatywne zasiane strachem), prędzej czy później się dokona.
(...) Ten pierścionek wyśniłam. Kiedyś dostałam podobny, z różowym oczkiem od ukochanej babci Marii i go... zgubiłam. Miałam przekazywać z pokolenia na pokolenie, a ściągnęłam do mycia rąk i gdy wróciłam, nie było go. Myślałam o nim praktyczniejszego każdego dnia, przez lata! Marzyłam, aby znaleźć gdzieś taki podobny ręcznie robiony z różowym dużym kamieniem. Ziściło się do tego jeszcze w kształcie serca i z diamentem na około (to był przypadkowy sklep z ręcznie robioną biżuterią na Koh Phangan - wyspie położonej na różowym krysztale) - zakończyła.
Fajnie ma?