Maryla Rodowicz w towarzystwie syna przyjeżdża rozwodzić się z mężem w złotych pantofelkach i z porwaną torebką (ZDJĘCIA)
To bez wątpienia jest "rozwód dekady". Maryla Rodowicz wyglądała przed obliczem sprawiedliwości na nieco rozkojarzoną. Andrzej Dużyński zaś emanował spokojem.
Na środę 30 czerwca wyznaczono najprawdopodobniej ostatnią sprawę rozwodową, która ma zakończyć małżeństwo Maryli Rodowicz i Andrzeja Dużyńskiego. Małżonkowie rozstają się po ponad 30 latach pożycia, a od złożenia pozwu minęły już trzy lata. Rozstanie Rodowicz i Dużyńskiego to z pewnością "rozwód dekady", zwłaszcza że Maryla przy okazji niemal każdej rozprawy myślała, że idzie do sądu po raz ostatni.
W środę przed 10:00 Maryla i Andrzej stawili się w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Od Dużyńskiego emanował spokój, czego raczej nie dało powiedzieć się o artystce. Maryla najpierw zajechała pod budynek czarnym mercedesem, a do sali podreptała w złotych pantofelkach i z obszarpaną torebką w ręku. Wspierały ją dzieci: syn Jan i córka Katarzyna.
Zobaczcie zdjęcia. Jesteście ciekawi, czym to się skończy?
Pierwszy pod sądem pojawił się Andrzej Dużyński. Elegancko ubrany, nie okazywał żadnych symptomów zdenerwowania. Chce pokonać Marylę opanowaniem?
Rodowicz przyjechała na rozwód czarnym mercedesem. W takiej chwili mogła liczyć na wsparcie między innymi szofera.
Maryla chciała chyba dodać sobie odwagi strojem. W sądzie pojawiła się bowiem w czarnym garniturze, pod który założyła bluzkę w drapieżny print. Pomoże?
Niestety, tuż przed wejściem do budynku Rodowicz chyba straciła rezon...
Wokalistka starała się robić dobrą minę do złej gry i czekającym paparazzim pokazała kciuk.
Drapieżny sądowy look Maryla wzbogaciła obszarpaną torebką. Może chciała wywołać litość w mężu?
Andrzej Dużyński jest dobrej myśli. "Mamy nadzieję, że rozprawa dziś się zakończy, bo to już bardzo długo trwa. To stresująca i mało przyjemna sytuacja" - skomentował w "Fakcie".
Maryla Rodowicz zabrała do sądu dzieci: córkę Katarzynę i syna Jana. Ciekawe, po czyjej stronie stanęli...
Jak udało nam się dowiedzieć, sprawę zaplanowano aż do... 15:00. Nic więc dziwnego, że Maryla wspomagała się przed wejściem na salę butelką wody.