Jak można było się spodziewać, naczelni "koronasceptycy" polskiego show biznesu postanowili odpuścić sobie maski ochronne.
Nie da się nie zauważyć, że o Violi Kołakowskiej zrobiło się w ostatnim czasie wyjątkowo głośno. Niestety, za nagły wzrost "popularności" nie odpowiadają w tym przypadku sukcesy zawodowe, a raczej snucie teorii spiskowych i podburzanie rodaków przeciwko planom rządu w walce z pandemią koronawirusa. Viola sprawia wrażenie zachwyconej nagłym zainteresowaniem wokół jej osoby, w związku z czym kuje żelazo póki gorące, racząc internautów kolejnymi sensacyjnymi "mądrościami".
Choć w ciągu kilku tygodni celebrytka stała się pośmiewiskiem na skalę krajową, udało jej się dokonać chociaż jednego: przekonać do swoich racji Tomasza Karolaka. Teraz aktor wiernie wtóruje matce swoich dzieci w wygłaszaniu kontrowersyjnych tez, prawiąc o wielkim spisku, którego wszyscy jesteśmy częścią.
Wygląda na to, że COVID-19 niespodziewanie zbliżył do siebie Karolaka i Kołakowską, których długoletnia relacja nigdy nie należała do prostych. W środę para została przyłapana przez paparazzi w Śródmieściu, gdy 42-latka wsiadała do należącego do Tomka mercedesa wartego "zaledwie"180 tysięcy złotych. Zarówno gwiazdor, jak i jego towarzyszka mieli tego dnia wyjątkowo naburmuszone miny, a grymasy na ich pozbawionych maseczek twarzach pogłębiły się, gdy dostrzegli czających się w oddali paparazzi.
Zobaczcie zdjęcia:
W środę jedna z najbardziej kontrowersyjnych par w polskim show biznesie została przyłapana przez paparazzi na warszawskim Śródmieściu, gdy załatwiała sprawunki na mieście.
Znana ze swoich radykalnych poglądów w temacie koronawirusa celebrytka miała tego dnia wyjątkowo naburmuszoną minę.
Aktor cierpliwie czekał na 42-latkę w swoim mercedesie wartym 180 tysięcy złotych. Jak na naczelnych "koronasceptyków" polskiego show biznesu przystało, para odpuściła sobie maski ochronne.
Grymasy na ich pozbawionych maseczek twarzach tylko się pogłębiły, gdy dostrzegli czających się w oddali paparazzi.