Mimo niedawnej przeprowadzki do luksusowej rezydencji pod Warszawą "modelka" nadal nie wydaje się być w pełni zadowolona z życia. Co mogło ją aż tak bardzo rozdrażnić?
PR-owcy Sandry Kubickiej przez lata robili, co mogli, aby ich podopieczna kojarzona była w Polsce jako "aniołek Victoria's Secret", który podbił serca Amerykanów. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że ich wysiłki poszły w sporej mierze na marne. Bardzo szybko wyszło na jaw, że Kubicka nigdy nie pracowała dla słynnej firmy bieliźniarskiej. Wszelkie resztki sympatii, którą mogła jeszcze wzbudzać, staranowała natomiast aferą z pieskiem Fortuną, którego "zatargała" ze sobą na plan Tańca z Gwiazdami, mimo że wcześniej zrezygnowała z opieki nad nim i oddała go znajomej.
Niedawno była kochanka Kaio Alvesa Gonclavesa przeprowadziła się z USA do Polski, gdzie próbuje wypromować swą autorską linię perfum. W międzyczasie informuje fanów o kolejnych etapach przeprowadzki do ogromnego domu w podwarszawskiej wsi, który ponoć kupiła jakiś czas temu.
Przypomnijmy: Przedsiębiorcza Sandra Kubicka pochwaliła się NOWĄ WILLĄ na wsi! "Luna przyniosła mi w buzi MYSZ" (ZDJĘCIA)
Życie towarzyskie Sandry nadal skoncentrowane jest jednak wokół Warszawy. W ostatni wtorek modelka udała się do stolicy, by odświeżyć nieco kolor swoich włosów. Po drodze natrafiła na niemiłego kierowcę, który, trąbiąc na stojącą w korku celebrytkę, wyraźnie popsuł jej humor. Tak przynajmniej można wywnioskować z groźnych spojrzeń i środkowego palca, którym machała w jego kierunku.
Zobaczcie najnowsze zdjęcia wnerwionej Kubickiej. Elegancka?
Tego dnia Sandra wyjątkowo nie tryskała entuzjazmem, którego można się po niej zazwyczaj spodziewać.
Wyprowadzona z równowagi Kubicka postanowiła pokazać uczestnikowi ruchu drogowego, jaki ma stosunek do używania przez niego sygnałów dźwiękowych. Być może reakcja Sandry wynika po prostu z faktu, że - jak możemy się dowiedzieć z jej instagramowego profilu - jest ona "Miami raised" i przywykła do komunikacji niewerbalnej w wielkim mieście.
Opuszczając swoją luxtorpedę, Sandra zmierzyła paparazzo, który właśnie pojawił się w jej polu widzenia, spojrzeniem mrożącym krew w żyłach. Przed zamianą w kamienny posąg dziennikarza uratował jedynie fakt, że obserwował celebrytkę przez obiektyw aparatu. Sam Perseusz by tego lepiej nie wymyślił.
Oryginalna wersja klapek, którą na swoich stopach zaprezentowała tego dnia Kubicka, kosztuje około 2500 złotych. Podróbki można znaleźć jednak już za 50 dolarów w sklepach internetowych. Którą opcję wybrała Sandra? Trudno powiedzieć.