Takiego scenariusza finałowego odcinka "Tańca z Gwiazdami" nikt nie mógł się spodziewać. Zasiadające na widowni Doda i Edyta Górniak w pewnym momencie rzuciły się sobie w objęcia. Panie po wielu latach nareszcie zakopały topór wojenny.
Finał jesiennej edycji programu "Taniec z Gwiazdami" zapadnie na długo w pamięci fanów formatu. Byliśmy świadkami wielu imponujących prezentacji, w tym trzech wzruszających freestyle'ów, wygranej najwyżej ocenianej na przestrzeni całego sezonu pary oraz występów muzycznych najpopularniejszych polskich wokalistek. Jeden z nich zakończył się ogłoszeniem udziału pierwszej gwiazdy nowego, 29. już sezonu.
ZOBACZ: Blanka, czyli najpopularniejsza polska "BEJBA", wystąpi w kolejnej edycji "Tańca z Gwiazdami"!
Ten wieczór może również trwale zapisać się w historii polskiego show-biznesu. Edyta Górniak, która została zaproszona w charakterze gwiazdy muzycznej, spotkała za kulisami obserwującą taneczne zmagania Dodę. Potencjalnie zwiastowało to dalszy ciąg ich wieloletniego konfliktu rozgrywanego za pośrednictwem mediów.
Tymczasem, ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich osób przechadzających się za kulisami, piosenkarki ucięły sobie miłą pogawędkę. Jakby tego było mało, na zakończenie rozmowy wyściskały się. Zdumieni fotoreporterzy towarzyszyli im w tej przełomowej chwili.
Przypomnijmy, że publiczną wojenkę zapoczątkowała Edzia, która w programie Kuby Wojewódzkiego po raz pierwszy wyzłośliwiała się na temat ówczesnej wokalistki grupy Virgin. W 2005 r. nazwała młodszą koleżankę z branży "Dodą Krową". Dwa lata później tuż po występie Dominiki Figurskiej (!) w programie "Jak Oni śpiewają" nie szczędziła słów krytyki na temat wyśpiewywanej przez nią "Szansy", określając kompozycję mianem "durnej piosenki". Doda nie pozostawała jej dłużna, od tego czasu błyskawicznie reagując na wszelkie uszczypliwości pod swoim adresem. Pomimo wzajemnej niechęci to właśnie Doda jako pierwsza wyciągnęła rękę na zgodę, zapraszając Górniak do udziału w koncercie "Artyści przeciw nienawiści". Mimo szczytnego celu inicjatywy, diwa przyznała wówczas, że "ta emocja została użyta jako platforma do naprawienia PR-u przez Dorotę".
Wygląda na to, że po niemal 20 latach wszelkie wzajemne urazy odeszły w zapomnienie. Szczęki opadły ze zdumienia?