Karierę Filipa Chajzera można podsumować jako zbieraninę wzlotów, upadków i zaskakujących zwrotów akcji. Zanim dziennikarz stanie do walki w klatce, warto prześledzić jego medialną drogę. Pamiętacie wszystkie akcje z jego udziałem?
Filip Chajzer to bez wątpienia jedna z bardziej polaryzujących osobowości w rodzimym show-biznesie. Jego kilkunastoletnia przygoda z mediami obfitowała w niepodważalne sukcesy, ale i w potworne wpadki, przez które wielokrotnie wróżono mu klęskę i sromotne zakończenie kariery.
Po wielu wzlotach i upadkach, niegdysiejszy gwiazdor "Dzień Dobry TVN" i dumny właściciel budki z kebabem wciąż cieszy się sporą popularnością. Fenomen powracającego jak bumerang Filipa Chajzera z pewnością mógłby posłużyć jako temat interesującej pracy badawczej.
Po przełomowej decyzji o zakończeniu współpracy z TVN i odstawieniu działalności dziennikarskiej na bok, wielu zastanawiało się, jaki będzie następny krok charyzmatycznego dziennikarza. Gdy już oficjalnie ogłoszono, że Filip Chajzer postawił na sowicie wynagradzane bijatyki w klatce, postanowiliśmy prześledzić pełną zwrotów akcji karierę 39-latka i przypomnieć te najbardziej przełomowe i najchętniej komentowane momenty.
Przedstawiamy drogę Filipa Chajzera w pigułce. Działo się!
Filip Chajzer już dawno zaistniał w świadomości Polaków - początkowo jako syn uwielbianego prezentera, Zygmunta Chajzera. Prawdziwą sławą okrył się jednak dopiero nieco ponad dekadę temu, gdy z przytupem dołączył do ekipy "Dzień Dobry TVN". Jego zabawne reportaże spotykały się z poklaskiem widowni, która doceniała młodego dziennikarza za niebanalne, satyryczne przedstawianie pozornie błahych tematów. Tak było m.in. w przypadku materiału "Typowy news o gazie", w którym początkujący gwiazdor wyśmiał proces powstawania telewizyjnych wiadomości. Po tym, jak niektórzy zarzucili mu plagiat, przyznał, że wzorował się na Charlie'm Brookerze z BBC i jego programie "Newspipe".
Sporo szumu wywołał też materiał z 2013 roku, w którym Filip Chajzer zdemaskował niewiedzę "ekspertów" świata mody. Debiutujący wówczas reporter udał się na Warsaw Fashion Weekend, aby przepytać blogerki i blogerów modowych na temat najnowszych kolekcji takich projektantów, jak Sven Hannawald, Helmut Kohl czy duetu Schleswig&Holstein. Co ciekawe, rozmówcy dziennikarza z wielkim zaangażowaniem opowiadali o pracach nieistniejących twórców. Po wyemitowaniu reportażu szafiarki zapadły się pod ziemię, a Chajzer zyskał miano idola wielu telewidzów.
Przyzwyczajony do zachwytów na swój temat uśmiechnięty dziennikarz obnażył przed fanami swoje drugie oblicze, gdy inne osobowości medialne odważyły się go skrytykować. Tak było m.in. w przypadku wielu dziennikarzy, Wróżbity Macieja czy twórców fanpage'a Vogule Poland, których Filip Chajzer nazwał w facebookowym wpisie "gejowskimi redaktorami/redaktorkami szajsu".
Tej Pani/Panu, czy co to tam jest, gratuluję odwagi; Raz spotkała go już sroga kara za pisanie bardzo brzydkich rzeczy o mojej rodzinie, których do dzisiaj powinien się bardzo wstydzić... Widzę, że tego homoseksualnego chłopca muszę w jakiś sposób podniecać - pisał Chajzer o duecie Vogule Poland.
Wkrótce reporter "DDTVN" przepraszał za swoje homofobiczne wpisy, tłumacząc, że nikt nie jest idealny. Pewnie nie spodziewał się, że niebawem w słowniku internetowej społeczności znajdzie się pojęcie "chajzerowanie", oznaczające według portalu miejski.pl "zrobienie czegoś złego/żenującego/upokarzającego, a następnie próbowanie wybielenia się innym dobrym aktem".
Warto zaznaczyć, że Filip od początku kariery wykorzystywał swoje zasięgi do promowania szczytnych idei i sam chętnie angażował się w działalność charytatywną. W 2015 roku, dzięki zorganizowanej przez dziennikarza zbiórce funduszy, na konto hospicjum dziecięcego "Promyczek" wpłynęło 700 tysięcy złotych. Chajzer niezmiennie od wielu lat angażuje się również w zbieranie pieniędzy dla Powstańców Warszawskich. Dzięki internetowym zbiórkom powstańcom znajdującym się w złej sytuacji finansowej przekazano setki tysięcy złotych.
Prawdopodobnie najgłośniejszą aferą z udziałem Filipa została zapoczątkowana, gdy dziennikarz w 2019 roku postanowił "odegrać" na wizji atak paniki. Chajzer, już jako prowadzący "Dzień Dobry TVN" miał w jednym z wydań programu okazję podyskutować z psycholożką na temat zdrowia psychicznego. Nie wiedzieć czemu, żegnając się z rozmówczynią, chwycił się za klatkę piersiową, osunął się na fotelu i zaczął wydawać z siebie bliżej nieokreślone odgłosy, które wyraźnie zmieszały jego ekranową partnerkę - Małgorzatę Ohme. "Żart" dziennikarza spotkał się z ogromnym oburzeniem nie tylko wśród widzów, ale również kolegów i koleżanek z branży.
Pod koniec sierpnia ubiegłego roku Filip Chajzer przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych, że po wielu latach zakończył współpracę z TVN.
W życiu trzeba być szczerym. Ściema zawsze ma krótkie nogi. Dlatego należy się Wam pełna informacja. Dziś zostałem wezwany "na dywanik" w TVN. Powodem jest moja "działalność uliczna". Moja sonda z Panią opiekującą się mężem chorym na stwardnienie rozsiane, którą mieliście przyjemność oglądać na moich prywatnych social mediach oraz planowana jedna w tygodniu audycja w Radiu ZET zostały uznane za działalność konkurencyjną i złamanie zapisów umowy. Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem. Żeby uniknąć niepotrzebnych nikomu nerwów, rozwiązuję właśnie tę umowę sam i na tym kończę przygodę z moją kochaną stacją - pisał w oświadczeniu.
Kilka miesięcy później dziennikarz przyjął zaproszenie Edwarda Miszczaka i zadebiutował na antenie konkurencyjnej stacji. Przez kilka tygodni widzowie Polsatu mogli podziwiać jego popisy na parkiecie w "Tańcu z Gwiazdami".
Zakończenie pewnego etapu w karierze zmotywowało Filipa Chajzera do podjęcia zupełnie nowych, zawodowych wyzwań. Prezenter otworzył wymarzoną budkę z kebabem, a także wydał książkę. Na łamach pozycji "Niejednoznacznie pozytywny" opisał swoją krętą, medialną drogę oraz pochylił się nad prywatną sferą życia, m.in. niewyobrażalną tragedią sprzed kilku lat, związaną ze śmiercią syna.
Po kilku mniejszych lub większych sukcesach, Chajzer znalazł się w centrum kolejnej afery, która doprowadziła go ostatecznie do zamknięcia fundacji i wyprowadzki z kraju. Wszystko zaczęło się od artykułu portalu Goniec, w którym dziennikarzowi zarzucono rzekome niewypłacenie pieniędzy zebranych na rzecz chorego chłopca.
Po tygodniach spekulacji, w poniedziałkowy wieczór ogłoszono, że Filip Chajzer zasili grono osobistości, które zdecydowały się na walkę w klatce. Prezenter otrzyma od federacji Fame MMA kosmiczne wynagrodzenie za starcie z youtuberem, Gimperem.
Czy to się komuś podoba czy nie - będę się lać w FAME MMA. Dlaczego? Bo mogę i takie mam flow. Czy dla pieniędzy? Na początku myślałem, że tak. Kupiłem mieszkanie w Hiszpanii i kredyt spłaci się dość szybko. Ale to było na początku, później dotarło do mnie, że ta walka jest dla mnie mega ważna. Nie walka z kimś, a o moje nowe życie. Treningi ustawiają mi mindset jakiego nigdy nie miałem - napisał na Instagramie.