Opierzona Sara Boruc stroi kwaśne miny, wędrując na śniadanie do warszawskiej knajpki (ZDJĘCIA)
Planująca przeprowadzkę do Los Angeles Sara Boruc miała okazję przypomnieć sobie, dlaczego woli kalifornijskie słońce niż polską pluchę. W drodze do knajpy w centrum Warszawy celebrytka musiała omijać kałuże i stawiać czoła paskudnemu wietrzysku. Bohaterka?
Po złotej polskiej jesieni zostało już jedynie wspomnienie. Dziś smutną codziennością milionów Polaków są wczesne zachody słońca i mało zachęcający do opuszczenia czterech ścian kolor nieba. Niemniej jednak Sara Boruc postanowiła zaryzykować i w ostatnią środę przyjechała Mercedesem AMG G63 za 750 tysięcy do knajpki w samym centrum Warszawy.
Wnioskując z miny celebrytki, panująca aura niezbyt przypadła jej chyba do gustu. Sara marszczyła z niezadowolenia nosek, będąc zmuszoną do skoków przez kałuże i przyjmowania zrywów paskudnego wiatru prosto na twarz. Nic nie było jednak w stanie powstrzymać jej w dotarciu na śniadanie z kolegą. W końcu, gdy już przeprowadzi się z Arturem i dziećmi do Los Angeles, z pewnością będzie go widywać o wiele rzadziej…
Zobaczcie jak Sara Boruc walecznie zmierzyła się z kaprysami polskiej jesieni.
Sara wyłoniła się z potężnego mercedesa w białym futrze i z kremową torebką Hermes zwisającą z paluszka.
Entuzjazm niestety opuścił Sarę, gdy tylko zorientowała się, jakie warunki atmosferyczne panują poza komfortowym wnętrzem jej luksusowego autka.
Czujna pani Borucowa uważała, aby przypadkiem nie ubrudzić butów w drodze do knajpki.
Zaraz po ominięciu kałuży Sara musiała stanąć twarzą w twarz z gwałtownymi powiewami kąsającego chłodem wiatru. Dzielnie sobie poradziła?