Patryk Vega prezentuje WYTATUOWANY TORS, wsiadając do samochodu za 1,2 MILIONA ZŁOTYCH (ZDJĘCIA)
Patryk Vega mimo minusowej temperatury nie zrezygnował z rozpiętej koszuli. Postanowił się nieco rozgrzać czapką za ponad 2 tysiące złotych i płaszczem z futrzanym kołnierzem. Jak zwykle "na bogato"?
Patryk Vega wyznaje zasadę wprost odwrotną do tej, która mówi "nie ilość, lecz jakość", co znajduje odzwierciedlenie głównie w jego pracy zawodowej. Patryk Krzemieniecki, bo tak naprawdę nazywa się 45-latek, nie bez powodu został okrzyknięty najbardziej płodnym polskim reżyserem. Idący ewidentnie na rekord w produkcji filmów socjolog zapowiedział jakiś czas temu, że do 2025 roku ukaże się aż 16 (!) jego "dzieł".
Patryk, który uwielbia do swoich filmów angażować celebrytów, sam od lat walczy o to, by odbierano go jako prawowitego członka show biznesu. U reżysera wraz ze zrzuceniem 40 kilogramów pojawiła się więc ogromna słabość do luksusowych marek odzieżowych i drogich aut.
Choć jakiś czas temu przekonywał o swojej duchowej przemianie, zarzekając się, że od teraz zamierza "iść w ascezę" i "być jak Steve Jobs czy Mark Zuckerberg", pozbywając się rzeczy materialnych, chyba już o tym zapomniał.
Na najnowszych zdjęciach wykonanych Patrykowi przez paparazzi widać, że wciąż raczej daleko mu od skromnego artysty. Fotografie przedstawiają bowiem, jak w stylizacji "na rosyjskiego oligarchę" wsiada do wartego 1,2 miliona złotych ferrari.
Tego dnia co prawda założył na siebie płaszcz z futrzanym kołnierzem i zimową czapkę Prady za ponad 2 tysiące złotych, ale zapomniał już o czymkolwiek na nagi, wytatuowany tors. Na zewnątrz był lekki przymrozek, ale wierzymy, że dla tej stylizacji warto było złapać nawet przeziębienie.
Zobaczcie stylówkę "ascety" Vegi. Chcielibyście spotkać go na ulicy?
Najnowsze zdjęcia Patryka wskazują na to, że - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - najwyraźniej nie udało mu się osiągnąć skromności na poziomie wskazywanych wówczas Steve'a Jobsa czy Marka Zuckerberga...
Reżysera, który szukając bliższego kontaktu z Bogiem, miał w planie pozbyć się dóbr materialnych, "przyłapano" w czapce za ponad 2 tysiące złotych.
Jakby tego było mało, po warszawskich ulicach poruszał się Ferrari Portofino za 1,2 miliona złotych. Skromnie?
Do czapki Prady 45-latek dobrał płaszcz z futrzanym kołnierzem i białą koszulę, którą mimo minusowej temperatury zdecydował się rozpiąć. Tylko w ten sposób mógł zaprezentował wytatuowaną klatę. Zrozumiałe?