Polacy na Oscarach: słowiański półprzykuc, przerwa na winko i Yola Czaderska-Hayek (ZDJĘCIA)
Właściwie dopiero od niedawna Polacy pojawiają się na galach na równi z największymi gwiazdami Hollywood. Ekscytujecie się najnowszym rozdaniem nagród Akademii?
W nocy z niedzieli na poniedziałek odbędzie się 93. ceremonia wręczenia Oscarów - w tym roku o tyle specyficzna, że organizowana w cieniu pandemii koronawirusa. Organizatorzy już zapowiedzieli pewne zmiany formuły: Oscary 2021. Tak będzie wyglądała tegoroczna gala: brak obowiązku maseczek, krótka lista gości...
W tym roku polskim akcentem Oscarów jest Dariusz Wolski, który został nominowany za najlepsze zdjęcia do filmu "Nowiny ze świata". Być może statuetka powędruje w jego ręce i powiększy dotychczasowy zbiór "polskich Oscarów". Największą sensacją ostatnich lat był w Hollywood Paweł Pawlikowski i jego Ida: film został najlepszym obrazem nieanglojęzycznym.
Jak to zwykle bywa w przypadku wielkich gal, ich kulisy wyglądają całkiem zwyczajnie. Polacy w swoich relacjach z Oscarów pokazywali nam te mało formalne strony "święta Hollywood". Przypomnijcie sobie niektóre anegdoty.
W pełni rozumiemy podekscytowanie Borysa Szyca, który dwa lata temu robił sobie zdjęcia, z kim tylko mógł. Potem to wszystko wrzucał na Instagram, a jego selfie z czerwonego dywanu do dzisiaj przypominają nam, że w momencie realizowania się jakiegoś marzenia naprawdę można oszaleć z radości.
Gdy Polacy pojechali do Hollywood, mogliśmy zobaczyć też, jak wyglądają przygotowania do wielkiej gali. Joanna Kulig chętnie umieszczała na Instagramie zdjęcia z garderoby, pokazując cały team pracujący nad jej makijażem i fryzurą. To się dopiero nazywa hollywoodzki sznyt!
Zdjęcia z gigantyczną statuetką Oscara i Pedro Almodovarem mają w swojej kolekcji także Bartosz Bielenia i Jan Komasa - rok temu pojechali do Hollywood jako twórcy "Bożego Ciała" nominowanego w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Bielenia zrobił nawet słowiański półprzykuc.
W 2015 roku, gdy Oscara za "Idę" odbierał Paweł Pawlikowski, dwie główne aktorki filmu, czyli Agata Kulesza i Agata Trzebuchowska, oglądały ten moment na... monitorach pod salą. Po prostu wyszły do toalety i napić się wina. Niestety, to, co dla jednych wyglądało na żartobliwą sytuację, inni ocenili jako "żałosne zachowanie".
Bez wątpienia z polskich dziennikarzy najdalej w świecie Hollywood zabrnęła Kinga Rusin. Wyjeżdżała na gale przez kilka lat, a zdjęcia z przygotowań pokazywała na Instagramie. Pozowała też z "Oskarem".
Niestety, zaproszenia do Hollywood przestały napływać, gdy Kinga pochwaliła się w sieci prywatnym afterparty z gwiazdami. Przypomnijmy jej relację, która jest warta więcej niż tysiąc słów: Oscary 2020. Zadowolona Kinga Rusin pozuje z Adele i wspomina after party: "Beyonce powiedziała mi, że ją przyćmiłam"
Jednak zanim Hollywood usłyszało o Kindze Rusin, korespondentką z Fabryki Snów była Yola Czaderska-Hayek, czyli Jolanta Maria Czaderska-Hayek. 76-latka jest naprawdę bliską znajomą wielu gwiazd, jako jedyna Polka (!) jest członkinią prestiżowej Hollywood Foreign Press Association, która przyznaje Złote Globy. Życie Yoli to dopiero temat na film!