Wtorkowe spotkanie Polski z Mołdawią z całą pewnością nie poszło po myśli Biało-Czerwonych. Teraz reprezentacja musi przełknąć porażkę i skonfrontować się z niezadowolonymi kibicami. Niektórzy już wrócili do Polski, a ich miny dalekie były od radosnych.
W środę nad ranem do hotelu w Warszawie przyjechał autokar z polską reprezentacją, która wylądowała w nocy na lotnisku Modlin. Na pokładzie znaleźli się między innymi Łukasz Skorupski, Jakub Kiwior i Krystian Bielik. Zabrakło Roberta Lewandowskiego, Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika. Piłkarze po blamażu z Mołdawią woleliby najwidoczniej pozostać niezauważeni.
Piłkarze wychodząc z autokaru, starali się nie patrzeć w stronę parkingu, próbowali przemknąć niewidocznie bocznym wejściem do środka - relacjonuje obecny na miejscu fotoreporter.
Na parkingu obecny był również Fernando Santos, który musiał jeszcze robić dobrą minę do złej gry, kiedy o zdjęcie zagadnął go jednej z fanów. Trudno jednak nie zauważyć, że kamuflaż nie zadziałał, bo selekcjoner wyglądał na zrezygnowanego i przybitego. Podobną postawę prezentowali zresztą przybyli wraz ze sztabem szkoleniowym i trenerem piłkarze. Uśmiechu próżno się było doszukiwać na twarzach Skorupskiego, Kiwiora, Zalewskiego czy Bielika. Bartłomiej Drągowski tuż po dotarciu do hotelu - wsiadł w samochód i odjechał.
Zobaczcie, jak prezentowali się piłkarze.
Nie da się ukryć, że wczorajsze spotkanie Biało-Czerwonych z Mołdawią nie było najłatwiejsze dla Fernando Santosa. Po przewadze w pierwszej połowie, reprezentacji udało się spektakularnie przegrać. Portugalczyk po powrocie do Polski pozował z fanami do zdjęć, ale uśmiech nie zagościł na jego twarzy.
Łukasz Skorupski jako jeden z pierwszych dotarł do kraju. Piłkarz po porażce w meczu z Mołdawią mógł jednak liczyć na uścisk wsparcia od sztabu szkoleniowego.
Jakub Kiwior również nie wyglądał na zadowolonego. Wszystko wskazuje więc na to, że przegrana z Mołdawią poważnie zmartwiła nie tylko kibiców, ale i piłkarzy.
Piłkarze cichaczem przemykali do budynku bocznym wejściem. Przed paparazzi nie udało się jednak uciec Zalewskiemu, który również nie wyglądał na szczególnie zadowolonego...
Dobrym humorem nie tryskał z pewnością Krystian Bielik, który wraz z selekcjonerem, kilkoma piłkarzami i sztabem szkoleniowym przybył do hotelu.
Na parkingu można było dostrzec również nadąsanego Bartłomieja Drągowskiego, który przebrał się z kadrowego dresiku i ruszył do swojego samochodu.